Znaleziono 0 artykułów
17.05.2019

Greta Bellamacina: Celebrujmy kobiecą przyjaźń tak jak romantyczną miłość

17.05.2019
Greta Bellamacina (Fot. materiały prasowe)

Poetka, aktorka, a od niedawna także scenarzystka i reżyserka. Greta Bellamacina promuje w Cannes swój pierwszy autorski film „Hurt by Paradise”.

„Hurt by Paradise” to film stworzony głównie przez kobiety i o kobietach. O ich problemach dnia codziennego, wzlotach i upadkach. Co chciałaś przekazać, opowiadając tę historię?

Chciałam opowiedzieć o tym, że życie jest skomplikowane. Nawet raj nie jest miejscem idealnym. „Hurt by Paradise” to historia miłosna o dwóch kobietach. O związkach, które strzegą nas w życiu, są jak nasi aniołowie stróże.

(Fot. Materiały prasowe)

Gdy spotkałyśmy się w Londynie podczas zdjęć dla „Vogue Polska”, powiedziałaś, że to film o zwyczajnym życiu, gdzie nie dzieje się nic, a jednocześnie dzieje się wszystko. Jak znalazłaś inspirację do tej historii?

Greta Bellamacina (Fot. Brian Daly)

Kiedy sięgasz do swoich wspomnień, szczególnie kiedy jesteś już starsza, przypominasz sobie wszystkie te rzeczy, których potrzebowałaś i pragnęłaś na różnych etapach swojego życia. One ciągle się zmieniają, więc zawsze starasz się nadążyć za samą sobą.

Głównymi bohaterkami są poetka, będąca też młodą matką, oraz aktorka. Czy podczas pisania scenariusza sięgałaś do własnych doświadczeń?

Chciałam wnieść poezję do wewnętrznych rozważań mojej bohaterki Celeste (Greta w filmie wciela się w jej rolę – przyp. red.), ponieważ uważam, że czasami, kiedy żyjesz w tak wielkim mieście jak Londyn, zapominasz, że to, co przyziemne, też może mieć w sobie magię. Opustoszałe uliczki, rozświetlone wieżowce i rozmowy ludzi na przystanku autobusowym tworzą melodię tego miasta. Poezja jest tutaj listem miłosnym do Londynu. Chciałam też pokazać absurd pewnych sytuacji. Jako aktorka jestem często narażona na odrzucenie. Czasami naprawdę ciężko się po tym pozbierać. W filmie Nicholas Rowe gra arbitralnego, choć uroczego agenta literackiego, który niszczy marzenia Celeste już na początku filmu.

Opowiesz nam więcej o bohaterkach tej historii?

Celeste, którą gram, jest poetką i samotną matką, zdesperowaną, żeby wydać swój pierwszy tomik poezji. Film pokazuje urywki z jej życia, śledzi jej skomplikowaną relację z samolubnymi matką i siostrą oraz poszukiwania nieobecnego ojca. Film opowiada też o Stelli (w tej roli Sadie Brown), zapomnianej aktorce, sąsiadce Celeste i niani jej synka Jimiego. Stella nie znosi poezji Celeste, ale mimo to zostają przyjaciółkami.

Ważnym wątkiem filmu jest właśnie kobieca przyjaźń. Mam wrażenie, że to temat istotniejszy niż kiedykolwiek wcześniej.

Uważam, że powinniśmy celebrować przyjaźń w sztuce tak samo jak romantyczną miłość. Musimy pokazać kobietom, że są w stanie dokonać wszystkiego, jeśli mogą liczyć na wsparcie i życzliwość innych kobiet. Dla mnie ważne było też, by mieć zespół, z którym będę się czuła komfortowo podczas pracy. I na tyle pewnie, by dzielić się z nimi przemyśleniami na temat całego kreatywnego procesu. Według mnie najważniejszą częścią tworzenia filmu niezależnego, który odniesie sukces, jest praca z zespołem.

Greta Bellamacina (Fot. materiały prasowe)

Pisanie scenariusza to dla ciebie nowe doświadczenie. Jak odnalazłaś się w tej roli?

Miałam to szczęście, że film produkował Robert Montgomery (artysta i mąż Grety – przyp. red.). Myślę, że to bardzo ważne, by znaleźć kogoś, kto rozumie twoją wizję. I jest na tyle odważny, by pomóc ci ją kreować, bez względu na przeciwności, które codziennie spotykasz. W pewnym sensie twoje życie powinno być odzwierciedleniem twojej duszy. Bycie w związku z mężczyzną, który jest jednocześnie moim kreatywnym partnerem, sprawia, że cała ta podróż jest dużo bardziej satysfakcjonująca.

Kostiumy stworzyła dla ciebie stylistka Rachel Bakewell. Podoba mi się, że odzwierciedlają twój prywatny styl. Jaki był pomysł na nie?

Z Rachel pracowałam już przy kilku filmach i projektach związanych z modą. Uwielbiam jej teatralny styl. Uważam, że ma niesamowite oko do rzeczy, które mają filmowy charakter. Jakiś czas temu pracowałyśmy przy filmie „The Last Birthday” o rodzinie Romanowów, w którym zagrałam. Jej kostiumy dały mu życie!

Czy „Hurt by Paradise” to jednorazowy eksperyment, czy chciałabyś stworzyć kolejny film?

Od najmłodszych lat miałam obsesję kreowania moich własnych dystopijnych światów. Czuję, że film jest sposobem, by te wizje zrealizować. Chcę się uczyć dalej. 

Ewelina Dziewiela
Proszę czekać..
Zamknij