Znaleziono 0 artykułów
14.06.2023
Artykuł partnerski

Etycznie, czyli jak? Rozmawiamy o współczesnej medycynie estetycznej

14.06.2023
Fot. Getty Images

Allergan Aesthetics oddział Abbvie zainicjował kampanię edukacyjną „Etyka i przyszłość medycyny estetycznej”. O etyce pracy lekarza medycyny estetycznej i współczesnym podejściu do zabiegów z jej zakresu rozmawiamy ze specjalistami – dr n. med. Sylwią Lipko-Godlewską i dr. Łukaszem Duda-Barcik.

Dr n. med. Sylwia Lipko-Godlewska, specjalista dermatolog-wenerolog

Przeprowadzone na zlecenie Allergan Aesthetics oddział Abbvie badania wykazały, że aż 98 proc. Polaków uważa, że zabiegi z zakresu medycyny estetycznej powinny być wykonywane wyłącznie przez osoby z odpowiednimi kwalifikacjami. Tymczasem, jedynie 35 proc. wykonuje je u lekarza. Pozostałe 35 proc. u kosmetyczki, a 30 proc. u kosmetolożki. Czym to jest spowodowane?

Niestety nie wszyscy wiedzą, kto jest wykwalifikowany do świadczenia usług z zakresu medycyny estetycznej, a regulacje są na etapie tworzenia. Natomiast jak wskazuje sama nazwa „medycyna estetyczna” – zabiegi powinny być wykonywane przez lekarzy. Ponadto, w mediach społecznościowych publikuje się zdjęcia „przed i po”, przy których nie zawsze widnieje informacja, kto wykonał zabieg. Pacjenci podejmują decyzje oczami. Nie sprawdzają kwalifikacji, bo pragną efektu ze zdjęcia. Nie zastanawiają się, czy ten efekt jest prawdziwy ani jak długo się utrzymuje. Kolejnym ważnym czynnikiem stanowiącym o wyborze jest niewątpliwie cena. Przeważnie zabiegi wykonywane u kosmetologa, czy u kosmetyczki są po prostu tańsze. Cena wynika z jakości używanych produktów, umiejętności i odpowiedzialności jaką my lekarze bierzemy na siebie w razie jakichkolwiek powikłań.

Na jakie zagrożenia narażony jest pacjent poddający się zabiegowi u osoby bez odpowiednich kwalifikacji?

Niezależnie od kwalifikacji osoby wykonującej zabiegi medycyny estetycznej są obarczone pewnym ryzykiem. Poza mało istotnym, jak asymetria, siniak czy obrzęk pozabiegowy, mogą niestety wystąpić również te bardzo poważne. Zaburzenia ukrwienia – w zależności od lokalizacji powodujące martwicę, owrzodzenie a nawet utratę wzroku, reakcje alergiczne – od obrzęku, przez pokrzywkę, aż do obrzęku Quinkego czy wstrząsu anafilaktycznego. Stres towarzyszący samej procedurze może wywołać też tężyczkę, atak padaczki czy utratę przytomności. To pokazuje, jak ważne jest, kto wykonuje zabieg. Lekarz opiekuje się dalej pacjentem. Bierze za niego pełną odpowiedzialność od momentu jego wejścia do gabinetu aż do samego końca terapii.

Fot. Materiały prasowe

Czy pacjenci zgłaszający się do lekarzy po nieudanych zabiegach wykonanych przez osoby bez odpowiednich kwalifikacji to jeden z problemów z jakimi zmaga się medycyna estetyczna?

Tak, ci pacjenci często pozostawiani są sami sobie. Szukają pomocy na oddziałach SOR-u, u dermatologów i chirurgów. Lekarze nie zawsze mogą pomóc, bo nie mają odpowiednich narzędzi do leczenia. W gabinetach medycyny estetycznej nie zawsze można umówić wizytę w tym samym dniu, przez co szybkie wdrożenie pomocy, nie jest możliwe. Ponadto warto podkreślić, że efekty zabiegów wykonywanych przez osoby bez odpowiednich szkoleń i kwalifikacji nie będą optymalne. Pacjenci mogliby uzyskać zdecydowanie więcej przy prawidłowo przeprowadzonej konsultacji lekarskiej i stworzeniu całościowego planu terapii. Nieprawidłowa kwalifikacja do zabiegu i brak wywiadu lekarskiego powodują, że osoby z przeciwwskazaniami są poddawane nieodpowiednim procedurom medycznym. Trzeba wiedzieć, kiedy i komu powiedzieć nie.

Ze wspomnianych badań wynika, że aż 50 proc. osób podejmuje decyzję o poddaniu się zabiegowi na podstawie poleceń influencerów. Czy pani doświadczenia to potwierdzają?

Dotyczy to głównie ludzi młodych i zabiegów związanych z okolicą ust i konturowaniem twarzy. Natomiast jest też „drugie” 50 proc. ludzi chcących ładnie się starzeć, którzy traktują medycynę estetyczną jako nieodłączną część dbania o siebie.

Czy często zdarza się, że próbuje pani przekonać pacjenta, iż wybrany przez niego zabieg jest nieodpowiedni?

Z większością pacjentów współpracuję od lat. Działamy według ustalonego indywidualnego planu i skrupulatnie go realizujemy. Zawsze pytam pacjenta z jakiego powodu pojawił się w moim gabinecie, ale też każdego pacjenta konsultuję, niezależnie od jego próśb. Chcę, żeby pacjent czuł się zwolniony z obowiązku kontrolowania sytuacji i brania odpowiedzialności za zabieg i efekt. Jestem specjalistką i moją rolą jest zrozumienie pragnień pacjenta oraz ich ocena. Pacjent ma być tylko zadowolony z efektu.

Czy stosowanie zabiegów medycyny estetycznej zawsze wiąże się z ryzykiem nienaturalnego, przerysowanego efektu?

Absolutnie nie! Efekty zabiegów powinny być naturalne. To umiejętności lekarza, znajomość anatomii, wyczucie piękna oraz proporcji są tego gwarantem. Nieumiejętnie wykonane zabiegi postarzają. Nie są wizytówką ani dla lekarza, ani dla pacjenta.

Gdzie szukać informacji o zabiegach z zakresu medycyny estetycznej?

U samych lekarzy i w gabinetach. Nic nie zastąpi pełnej konsultacji medycznej.

Dr Łukasz Duda-Barcik, specjalista chirurgii plastycznej

Aż 91proc. Polaków uważa, że osoba wykonująca zabieg medycyny estetycznej powinna kierować się normami etycznymi. Tymczasem, oprócz lekarzy, wykonywania zabiegów podejmują się również kosmetyczki i kosmetolożki, często bez odpowiednich kwalifikacji. Jak można temu zapobiec?

Zastanawia mnie punkt widzenia tych 9 proc. ankietowanych. Normy etyczne w branży medycyny estetycznej odwołują się do kierowania się dobrem pacjenta, wykonywania zawodu z najwyższą starannością i rzetelnością, posiadania odpowiednich kwalifikacji i regularnego aktualizowania wiedzy. Zakładałem, że każdy pacjent wymaga tego od swojego lekarza medycyny estetycznej. Szeroko rozumiana branża beauty ma bardzo różnorodną ofertę. Każda ze „specjalizacji” ma swój obszar działania i tego powinna się trzymać. W przeciwnym razie ryzykujemy zdrowiem i wizerunkiem pacjenta. Pacjent powinien być tego po prostu świadomy. Mówiąc wprost – jeżeli mam pacjenta z ewidentnym problemem dermatologicznym, odsyłam go do specjalisty dermatologa, a nie leczę na własną rękę. Lekarstwem na zawodny czynnik ludzki są uregulowania prawne. Jeżeli ich brak, a tak jest w przypadku medycyny estetycznej, pozostaje nam edukować pacjenta.

Fot. Materiały prasowe

Z jakimi problemami jako lekarz medycyny estetycznej zmaga się pan najczęściej?

Zatajanie w wywiadzie lekarskim informacji o chorobach, przyjmowanych lekach, wykonywanych wcześniej zabiegach czy niestosowanie się do zaleceń pozabiegowych. Nierzadko muszę zmagać się też z brakiem cierpliwości pacjentów. By ocenić efekt końcowy niektórych terapii potrzebny jest czas. Zawsze wykorzystuję w takich rozmowach analogię do budowania sylwetki na siłowni. Jeden, dwa treningi niczego nie zmienią. Potrzeba czasu i konsekwencji.

Czy często ma pan do czynienia z pacjentami uzależnionymi od medycyny estetycznej?

Medycyna estetyczna nie uzależnia. W tym kontekście mówimy o uzależnieniu od efektu, którym jest poprawa wyglądu. Może się zdarzyć tak, że dany pacjent będzie oczekiwał coraz częstszych ingerencji, nawet w tych obszarach, które tego nie wymagają. Przez lata mojej praktyki lekarskiej włożyłem ogrom pracy w budowanie świadomości i zaufania moich pacjentów. Dlatego sytuacje, w których pacjent nalega na zabieg są marginalne.

Czy zdarza się panu odmawiać wykonania zabiegu z przyczyn innych niż przeciwwskazania medyczne?

Takie sytuacje mają miejsce, kiedy problemem jest nie wizerunek pacjenta, a jego zdrowie psychiczne. Jeżeli pacjent oczekuje, że dany zabieg zmieni jego życie o 180 stopni i rozwiąże wszystkie problemy, wiem, że dzieje się z nim coś złego. Jest w trudnej sytuacji i w pierwszej kolejności powinien mu pomóc terapeuta, a nie lekarz medycyny estetycznej. Nie wykonuję też zabiegów u pacjentów, którzy korzystają z medycyny estetycznej nadmiernie. Moją wizytówką są naturalne, subtelne efekty podkreślające indywidualną urodę. Nadmierne ingerencje nie są kierunkiem, w którym chcę rozwijać siebie i swój zespół.

Czy media społecznościowe i kreowany w nich wizerunek sprawiły, że medycyna estetyczna zyskała na popularności?

Niestety tak. I od razu wytłumaczę, dlaczego „niestety”. Media społecznościowe sprawiły, że nasz wizerunek zewnętrzny stał się bardzo istotny, dla niektórych to wręcz kategoria nadrzędna. Natura nie każdemu z nas przydzieliła zestaw cech uznawanych za idealne. I tu wkracza medycyna estetyczna, która daje możliwość poprawy wyglądu w sposób często mało inwazyjny i szybko przynoszący rezultat. Niestety media społecznościowe kreują również trendy w naszej branży, np. na mocno podkreślone kości jarzmowe czy wydatne usta. Proszę mi uwierzyć, nie każdą kobietę uczynią one piękniejszą. Apeluję do pacjentów, by traktowali swój wizerunek zewnętrzny jak dobro unikatowe, a zdjęcia w mediach społecznościowych jako inspirację, ale nie wyrocznię.

Jedna trzecia Polaków nie poddaje się zabiegom medycyny estetycznej z obawy przed karykaturalnym wyglądem. Jak zniwelować to ryzyko?

Mam na to swoje powiedzenie: każdy pacjent ma swojego artystę. Po prostu wybierzmy lekarza, którego styl i „prace” odpowiadają naszym oczekiwaniom.

Jak opisałby pan swoją rolę lekarza medycyny estetycznej w procesie towarzyszenia pacjentowi w poprawie urody?

W klinice używamy określenia „podkreślanie urody”. Zadaniem moim i mojego zespołu jest zaproponowanie pacjentowi optymalnego planu terapii, który wydobędzie to, co w nim najpiękniejsze. Pozwoli zachować indywidualny charakter danej twarzy. Rozwiązać problemy, które utrudniają mu codzienne funkcjonowanie. Wzmocnić jego samoocenę poprzez atrakcyjny wygląd i pomóc mu otworzyć się na możliwości, nowe relacje i szanse. To jest moja filozofia piękna.

PL-AGNA-230042

Urszula Zwiefka
Proszę czekać..
Zamknij