Znaleziono 0 artykułów
08.03.2024

Książka „Feminizmy. Historia globalna” Lucy Delap pokazuje, że walka o prawa kobiet trwa

08.03.2024
Lucy Delap pisze o tym, przywołując działaczki, myślicielki i pionierki z Chile, Egiptu czy Japonii (Fot. Getty Images)

Książka „Feminizmy. Historia globalna” autorstwa Lucy Delap pokazuje, że walka o prawa kobiet toczyła się i nadal trwa na całym świecie. Nie ma jednego słusznego feminizmu. Historyczka z Cambridge pisze o tym, przywołując działaczki, myślicielki i pionierki z Chile, Egiptu czy Japonii. 

W środę, 6 marca 2024 roku, ulicami Warszawy przeszedł „Miała na imię Liza. Marsz przeciwko przemocy”. Tysiące kobiet zebrały się wczesnym wieczorem, już po zmroku, przy ulicy Żurawiej 47, gdzie  w nocy z 24 na 25 lutego gwałciciel zaatakował Lizawietę. Kilka dni po tym ataku 25-letnia Białorusinka zmarła w szpitalu w wyniku obrażeń doznanych od napaści, pobicia i brutalnego gwałtu. Organizatorki marszu – polskie, ukraińskie i białoruskie feministki – oraz jego uczestniczki niosły transparenty z hasłami: „Lizę zabiły przemoc i obojętność”, „Nie chcemy się już dłużej bać”, „To mogłabym być ja, to mogłaś być ty, to mogła być każda z nas”. W podobnych protestach udział brały w minionym roku Brytyjki wstrząśnięte falą morderstw kobiet

Kobiety na całym świecie protestują przeciw przemocy

Jedno z pierwszych wydarzeń Take Back the Night w Stanach Zjednoczonych miało miejsce w 1975 roku w Filadelfii w reakcji na zabójstwo mikrobiolożki Susan Alexander Speeth. Zamordowanej, gdy samotnie wracała do domu. Od tamtej pory co roku na całym świecie kobiety zbierają się, by sprzeciwiać się przemocy. Takich marszy odbywają się dziesiątki, setki, tysiące. Za każdym razem są równie bolesne, bo wciąż konieczne. Walka o prawa kobiet trwa. Walczymy z kulturą gwałtu, niesprawiedliwością, patriarchatem. Walczymy o legalny dostęp do aborcji, o równość płac, o skuteczne zapobieganie przemocy domowej. 

Lucy Delap w eseju „Feminizmy. Historia globalna” przywołuje słowa Betty Friedan, amerykańskiej feministki drugiej fali, która w latach 70. XX wieku zastanawiała się, czy jej córki i wnuczki w XXI wieku wciąż będą musiały o siebie walczyć. – Czy będą musiały zaczynać wszystko od nowa? – pytała wówczas aktywistka. Delap nie tylko przekonuje, że „feminizm jako projekt polityczny wciąż ewoluuje” – pojawiają się nowe postulaty, a dawne żądania wcale nie zostały zrealizowane – lecz wskazuje na przeplatające się nurty feminizmu. Metafora nurtu pasuje zresztą do rozważań historyczki lepiej niż „fala”. Fale kojarzą się bowiem z feminizmem świata Zachodu, a nurty pozwalają spojrzeć na walkę o prawa kobiet szerzej. A to właśnie Delap w swojej książce czyni – źródeł feminizmu szuka nie tylko w pismach Mary Wollstonecraft, manifestach sufrażystek i przemówieniach Glorii Steinem. Przeglądając archiwa, magazyny, prywatne zapiski myślicielek z całego świata, każe nam porzucić zachodniocentryczne myślenie. Różne feminizmy niekoniecznie tworzyły spójny system, różne feminizmy niekoniecznie wiedziały o sobie nawzajem, niekoniecznie walczyły o to samo. Dziś, gdy siostrzeństwo często pada ofiarą marketingowego femwashingu, tym lepiej wsłuchać się w głosy spoza mainstreamu. Kto pragnie nosić T-shirt Diora z nadrukiem „We Should All Be Feminists”, powinien sięgnąć po książki nigeryjskiej autorki Chimamandy Ngozi Adichie, która to hasło ukuła. 

Lucy Delap zaczyna zresztą właśnie od feminizmu afrykańskiego, przywołując list mieszkanki dzisiejszej Ghany do czasopisma „Western Echo” z 1886 roku. „Każdy biały, który pojawia się na Złotym Wybrzeżu, traktuje nas jak popychadła”, pisze czytelniczka magazynu. Historyczka, budując swoją herstorię, oddaje głos kobietom, które zmuszone były walczyć także z innymi uprzedzeniami niż stereotypy genderowe, innymi systemami opresyjnymi niż męska dominacja. Zaczątków ruchów kobiecych Delap dopatruje się w dzisiejszych Egipcie, Sierra Leone, Indiach końca XVIII wieku.

Z jakimi rodzajami wykluczenia walczą feministki

Historyczka opisuje także sposób ekspresji – różny w różnych częściach świata. Podczas gdy w Ameryce od początku XX wieku kobiety coraz częściej nosiły spodnie, w latach 20. flapperki ścinały włosy na boba, a w latach 60. hipiski paliły staniki, maoryskie reformatorki ubioru już na początku XX wieku zakładały męski ubiór, by uwolnić się od narzuconych norm. Wyrażanie siebie nie ogranicza się jednak do mody – Delap w grymasie, krzyku, wściekłości też widzi przejawy emancypacji. 

Delap naświetla, jak wiele obszarów obejmował i obejmuje feminizm – polityka feministyczna forsuje zmiany w kwestiach klasowych, etnicznych, religijnych, seksualnych. Badaczka przyznaje też, że między poszczególnymi kierunkami nie zawsze – a może nawet rzadko – panowała zgoda. „Spory, konflikty, gra sił” dziś wynikają z wzajemnego niezrozumienia czy też doświadczeń, które trudno porównać. Swoją drogę do feminizmu odnajdują transpłciowe kobiety na przekór wykluczającym je TERF-kom, o intersekcjonalności przypominają kobiety koloru, o prawa pracownicze walczą działaczki spoza klasy uprzywilejowanej. 

Autorka „Feminizmów” ocala od zapomnienia kobiety, które w swoich krajach, często ryzykując pozycję społeczną, zdrowie, a nawet życie, torowały innym drogę do wolności. Jedna z wielu islamskich feministek, egipska działaczka Huda Szarawi, w latach 20. i 30. XX wieku przeciwstawiała się nie tylko brytyjskim kolonizatorom, ale także prawom nakazującym kobietom zasłaniać twarz. Raichō Hiratsuka z Japonii w piśmie „Seitō” z 1911 roku namawiała do przebudzenia, czerpiąc zarówno z zachodnich myślicieli politycznych, np. Johna Stuarta Milla, jak i rodzimej tradycji. Chilijka Martina Barros Borgoño w drugiej połowie XIX wieku opublikowała w magazynie „Revista de Santiago” odezwę do kobiet nawołującą do walki o prawa wyborcze. Kiedyś działające w rozproszeniu, dziś feministki całego świata mogą tworzyć prawdziwie globalną, a więc coraz bardziej wspólną historię. 

Feminizm nadal łączy się z innymi ruchami obywatelskimi, z działaniem na rzecz szeroko pojętej demokracji w świecie owładniętym konfliktami. Zmieniające się czasy wymuszają zmieniające się cele, coraz bardziej intensywnie feministki działają chociażby na polu ekologii. Ruch pozostaje prężny – nie tylko dlatego, że wciąż można projektować lepszą przyszłość dla kobiet, lecz niestety także dlatego, że nadal – tak jak w Polsce ostatnich lat – trzeba walczyć o fundamentalne prawa, które próbuje się nam odbierać. 

(Fot. materiały prasowe)

 

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij