Znaleziono 0 artykułów
08.01.2019

Kuchnia Iwaszkiewiczów

08.01.2019
Okładka książki "Kuchnia Iwaszkiewiczów" (Fot. Materiały prasowe Wydawnictwo Znak Literanova)

Maria Iwaszkiewicz, nie uważana przez rodzinę za kucharkę wybitną, opowiada o jedzeniu z takim biglem, że od razu chce się więcej. Może też i dlatego, że w jej książkach potrawom zawsze towarzyszą ludzie. 

„Tylko ludzie głupie nie pija przy zupie”– mówił mój dziadek i popijał gorący biały barszcz zimnym piwem. Ja dostawałam letni kompot albo herbatę z cytryną, też schłodzoną. Byłam zadowolona – nie lubiłam bardzo gorących zup, a tylko takie uznawała babcia. Przez jakiś czas myślałam, że to nasz rodzinny rytuał, aż spotkałam osobę, która przy obiedzie powtórzyła ulubione powiedzonko dziadka, a potem następną i jeszcze jedną. Nie odebrało mi to przyjemności popijania zupy, za to dawało pretekst, żeby częściej wspominać. 

Kura po literacku, książka "Kuchnia Iwaszkiewiczów" (Fot. Materiały prasowe Wydawnictwo Znak Literanova)

Kuchnia, gotowanie, jedzenie przywołują myśli o czasie minionym; to jeden z powodów, dla których od zwykłych książek z przepisami wolę te, gdzie gęsto jest od anegdot. Bo dobrze zacząć poszukiwanie pomysłu na obiad czytaniem opowieści o tym, jak gospodyni mówi do zgromadzonych: „Tolko głup nie pjot pod sup”, po czym rozstawia kieliszki i wyciąga z lodówki schłodzoną wódkę. A kiedy okazuje się, że do stołu zaprasza Maria Iwaszkiewicz, chęć by zajrzeć na kolejne strony książki rośnie. 

Maria, nie uważana przez rodzinę za kucharkę wybitną, opowiada o jedzeniu z takim biglem, że od razu chce się więcej. Może też i dlatego, że jej książki nie są tylko zbiorem przedwojennych przepisów, ale i kulinarną kroniką rodzinną – potrawom zawsze towarzyszą ludzie. Na przykład lista wigilijnych dań to tylko wytrych, otwierający drzwi anegdocie o tym, jak mała Marysia nie mogła doczekać się uroczystej kolacji: Doprowadzone do rozpaczy czekaniem, ja i moja młodsza siostra, ubrane już odświętnie, nalałyśmy wody do wanny i zaczęłyśmy się chlapać. Boże, co było dalej! Mały figiel, a naprawdę o mały włos, a nie byłoby prezentów. (To mi przypomina historyjkę mego małego kuzyna, który całe Boże Narodzenie przeleżał z ciężkim zapaleniem płuc, ponieważ wykąpał się w wannie z pływającym tam karpiem). O plackach ziemniaczanych czy zupie neapolitańskiej nie da się napisać bez wspominania kucharki Iwaszkiewiczów, Pawłowej. Pieczenie ciastek kojarzy się autorce ze znajomym rodziny, Krzysztofem Kamilem Baczyńskim, i tak dalej, i dalej.

Sałatka ziemniaczana, książka "Kuchnia Iwaszkiewiczów" (Fot. Materiały prasowe Wydawnictwo Znak Literanova)

„Kuchnia Iwaszkiewiczów”powstała z połączenia anegdot i receptur wziętych z trzech wcześniejszych książek: „Gawęd o jedzeniu”, „Gawęd o przyjęciach”i „Z moim ojcem o jedzeniu”.Praktyczniejsza – wzbogacona o ilustracje i przepisy, w których podano dokładne miary składników oraz czas przygotowania, jest bardziej książką kucharską niż poprzednie. Jednak nadal to proza życia Iwaszkiewiczów opowiedziana przez córkę pisarza pozostaje jej najmocniejszą stroną.

„Kuchnia Iwaszkiewiczów”, Maria Iwaszkiewicz, Wydawnictwo Znak Literanova

Joanna Lorynowicz
Proszę czekać..
Zamknij