
Jeśli chcesz osiągać inne rezultaty, musisz zmienić swój sposób postępowania – mówił Daniel Roseberry, podkreślając, że kolekcją haute couture Schiaparelli na sezon jesień-zima 2025-2026 żegna stare przyzwyczajenia, robiąc miejsce na modę przyszłości. W archiwach Elsy Schiaparelli z lat 30. odnalazł surrealistyczne inspiracje, które zinterpretował w futurystycznym kluczu.
U Schiaparelli show zaczyna się już przed pokazem. Jedna z ulubienic projektanta paryskiego domu mody, Daniela Roseberry’ego, pozowała fotoreporterom w kreacji o konstrukcji przypominającej odwrócony gorset, zdobionej lśniącymi frędzlami. W dłoni dzierżyła żywego kruka, którego nazywała swoim „przyjacielem”. Elegancją emanowała inna muza dyrektora kreatywnego, Dua Lipa, w białej sukni z polimerowych płatków. Obie mogłyby przenieść się do lat 30., gdy w modzie panowały elegancja albo eksces. Elegancję definiowała Coco Chanel, jak przypomniał sam Roseberry w opisie kolekcji, eksces, ekstrawagancję i awangardę – Elsa Schiaparelli. Dyrektor kreatywny założonego przez nią domu mody cofnął się do lat 40., gdy projektantka, artystka, przyjaciółka surrealistów opuszczała ogarnięty wojną Paryż.

Dziś czasy wydają się niemal równie niespokojne. Roseberry przypomina jednak, że „równie łatwo romantyzować przeszłość, jak bać się teraźniejszości”. Swoją odpowiedź na te lęki formułuje w nowej kolekcji, która korzystając z motywów przeszłości, wykuwa modę przyszłości. Jego zdaniem tylko taka twórczość ma sens – powracanie do dawnych motywów, trendów czy idei jest uzasadnione, dopóki wnoszą one coś w kolejne epoki.
Talia czy biodra? Surrealistyczne suknie z pokazu Schiaparelli jesień-zima 2025-2026 pięknie podkreślają kształty


Z jakim bagażem Roseberry chciałby więc podróżować w przyszłość? Albo inaczej: w jaki ekwipunek chciałby zaopatrzyć kobiety, by mogły stawić czoło wyzwaniom? Na pierwszy plan w kolekcji haute couture na sezon jesień-zima 2025-2026 wysuwają się marynarki matadora – bogato zdobione żakiety bez klap stworzone do walki nie tylko na korridzie – w wersji bardziej dosłownie hiszpańskiej albo science fiction z doczepionymi do ramion ptakami, które wyglądają, jakby wzbijały się do lotu. Współczesnymi zbrojami stają się suknie podkreślające kobiece kształty – przede wszystkim ramiona i biodra, niekoniecznie talię. Wiele z tych sylwetek Roseberry zaczerpnął z czarno-białych zdjęć z archiwum domu mody. Nie mogło więc zabraknąć reinterpretacji peleryny Apollo, stworzonej przez samą Elsę, sukni z trójwymiarowymi zdobieniami, metalicznych motywów przywołujących na myśl suknie, które mogłyby nosić androidki. Kontrapunktem dla srebra, czerni i bieli staje się intensywna, niemal oranżowa czerwień na sukniach w duchu złotej ery Hollywood. Choć wiele sukni z pewnością zobaczymy na czerwonym dywanie, najchętniej bezkompromisową modę Roseberry’ego oglądałoby się na ulicach, w klubach, w kawiarniach, gdzie tak jak w latach 30. buzuje, płonie, wrze.
Wspominając lata 30., Roseberry podkreślał, że tamta dekada, pozostająca w cieniu zbliżającej się wojny, jednocześnie wydawała się melancholijna i niezwykle energetyczna. Równie dobrze tak można by określić czasy, w których żyjemy teraz.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.