Znaleziono 0 artykułów
14.01.2023

Odkryte plecy: Od medycyny do erotyki

14.01.2023
(Fot. Maria Moratti/Getty Images)

W latach 20. i 30. ubiegłego wieku ubranie miało umożliwiać ekspozycję opalenizny, która stała się modna. Funkcję tę mogła pełnić suknia bez pleców. Co dziś oznacza ich odsłanianie? Oto krótka historia odkrywania tyłu sylwetki.

U podstaw tego do dziś popularnego zjawiska w modzie stoją medycyna i jej poszukiwania. Przynajmniej w zachodniej modzie. A dokładnie odkrycie laureata Nagrody Nobla w roku 1903 w dziedzinie medycyny, profesora Nielsa Finsena. Uzasadnienie Komitetu Noblowskiego brzmiało wówczas tak: „w uznaniu jego wkładu w leczenie chorób, zwłaszcza lupus vulgaris, skoncentrowanym promieniowaniem świetlnym, dzięki czemu otworzył on nową drogę naukom medycznym”.

Gustave Courbet, La Source, 1862 (Fot. Heritage Art/Heritage Images via Getty Images)

Terapia Finsena zyskała rozgłos oraz popularność i była szeroko stosowana do czasów wprowadzenia antybiotyków. Zwrócono dzięki temu uwagę na lecznicze i zdrowotne właściwości światła.

Następnym krokiem było odkrycie leczniczych właściwości witaminy D w kuracjach w przypadku krzywicy dziecięcej – choroby rozpowszechnionej w wyniku rewolucji przemysłowej. Niedobory tej witaminy zaczęto leczyć światłem słonecznym, czyli opalaniem się, zwanym inaczej kąpielą słoneczną, którą zalecał już w 1822 roku Jędrzej Śniadecki. Wtedy jednak było to absolutnie niezgodne z ówczesną modą czy nawet szerzej – obowiązującymi wzorami kultury. Opalone ciało kojarzone było bowiem z „klasami niższymi”, z ludźmi pracującymi na wolnym powietrzu, z pracą fizyczną i miało się nijak do elegancji „wyższego świata”. Zadaniem mody było więc chronienie i zasłanianie ciała przed promieniami słonecznymi: długie rękawy, czepki, kapelusze, parasole, stosowano nawet kosmetyki do sztucznego wybielania skóry.

(Fot. Slim Aarons/Hulton Archive/Getty Images)

Odkrycia medyczne znacznie wpłynęły na zmianę stosunku do światła słonecznego. Z początkiem XX wieku zaczęto uważać je za zdrowe, a zaraz potem stało się modne – a to dzięki innej medycznej przypadłości, a mianowicie poparzeniom, jakim uległa skóra Coco Chanel podczas pobytu projektantki na francuskiej Rivierze. Chanel zmieniła tę bolesną przygodę w styl i wprowadziła go do mody. Ciemna, opalona skóra stała się celem samym w sobie. A skoro tak, łatwo sobie wyobrazić, że dotychczasowe funkcje modnego stroju, który miał zasłaniać i ochraniać przed słońcem, musiały zostać zweryfikowane – ubranie miało umożliwiać ekspozycję opalenizny. W skrajnym przypadku funkcję tę spełniała suknia bez pleców, która pojawiła się w modzie właśnie w latach 20. i 30. jako sposób na chwalenie się opalenizną w sytuacjach publicznych, wieczorowych, uroczystych.

Suknia odkrywająca plecy Vikki Dougan w 1957 roku: Wielkie oburzenie

Vikki Dougan w 1957 roku (Fot. Earl Leaf/Michael Ochs Archives/Getty Images)

Oczywiście suknia taka nie od razu miała łatwo. Z początku zdarzało się, że budziła oburzenie i niesmak, jak w przypadku aktorki Micheline Patton, która w takiej właśnie sukni pojawiła się w ostatnim odcinku pierwszego na świecie programu telewizyjnego poświęconego modzie „Clothes-Line” (zrealizowanego i nadawanego w BBC od września do grudnia 1937 roku). Oburzeni widzowie skarżyli się na publiczną demonstrację nagości. Pojawił się też wtedy spór (w którym udział wzięła prowadząca „Clothes-Line”, pisarka i rysowniczka Pearl Binder), czy jest to nagość faktyczna, czy tylko złudzenie widzów. Spór ten pozostał nierozstrzygnięty i choć oburzenie zostało nawet wyśmiane publicznie przez Binder, pojawiło się po 20 latach znowu, tym razem w Los Angeles. Młoda, obiecująca aktorka i modelka Vikki Dougan (do której przylgnął na lata pseudonim „The Back”) w roku 1957 miała wręczyć na rozdaniu Złotych Globów nagrodę w kategorii najlepszy aktor drugoplanowy. Wydarzenia tego wieczoru reporterka „New York Timesa”, Isabel Stone, opisuje mniej więcej tak: wstając ze swojego miejsca, by wyjść na scenę, Vikki Dougan, która ubrana była w uszytą specjalnie na ten wieczór satynową suknię bez pleców, okryta tylko narzuconą na ramiona etolą z norek, zdała sobie sprawę, że nie da rady na scenie jednocześnie trzymać dość ciężkiej statuetki, podać ręki laureatowi i podtrzymywać norki, dlatego pozwoliła im się zsunąć na podłogę i całą drogę na scenę przewędrowała, pokazując publiczności swoje głęboko odkryte plecy. Jak pisze Isabel Stone, „niewiarygodnie kształtne”. Plecy Vikki Dougan przyćmiły wszystkie inne wydarzenia wieczoru. Nazajutrz i jeszcze przez wiele dni potem prasa rozpisywała się na ich temat. Niestety nie była dla nich i dla młodej aktorki przychylna, łącznie z niewybrednymi żartami, że oto mamy do czynienia z „największą karierą zrobioną od tyłu”. Doprowadziło to nawet do towarzyskiego ostracyzmu i zakazu zapraszania aktorki na oficjalne hollywoodzkie uroczystości. Jeszcze w tym samym roku Dougan odpowiedziała swoim krytykom sesją zdjęciową dla magazynu „Life”, zrealizowaną przez Ralpha Crane’a, w której przechadza się w czarnej obcisłej sukni bez pleców po ulicach Los Angeles. Crane sfotografował Vikki Dougan wśród przechodniów, ukazując ich reakcje na wygląd bohaterki: skrzywione miny kobiet i obrócone w stronę jej pleców głowy mężczyzn. Ich zainteresowanie jest tak wielkie, że zdaje się, iż nie widzą w aktorce żywej kobiety. Przyglądają jej się nachalnie, z bliska, nie kryjąc się z tym i nie zachowując wobec niej dystansu, jakiego wymaga kultura przestrzeni publicznej. I jest to reakcja nie tyle na znaną aktorkę na ulicy (Vikki Dougan nie była jednak aż tak popularna), ile właśnie na nieoczekiwaną nagość jej pleców.

Sesję tę często rozpatrywano w kategoriach, powiedziałbym, feministycznych, w kontekście ograniczania wizerunku kobiety do konkretnej części jej ciała, ale sama Vikki Dougan powiedziała po latach: „To nic nie mówiło o mnie i o tym, kim jestem. Tak naprawdę to nie byłem ja. Grałam rolę. Nawet nie sądziłam, że jest coś seksownego w pokazywaniu pleców. Po prostu nie przyszło mi to do głowy”. Współczesny świat, można powiedzieć, wynagrodził jej tamte niechętne reakcje i spojrzenia. W roku 2021 zdjęcia Dougan z sesji dla „Life” stały się instagramowym trendem, zyskując dziesiątki, a nawet setki tysięcy polubień.

(Fot. Getty Images)

Odkryte męskie plecy w 2023 roku: Posterotyczna energia

W czasach nam współczesnych ciężar odkrytych pleców został przerzucony na mężczyzn. Pokaz kolekcji męskiej Diora na jesień-zimę 2022 rozpoczął się od, jak pisali krytycy „bardzo paryskiej” sylwetki: czarnego dzianinowego swetra, czarnych spodni z wysokim stanem, butów zdobionych klejnotami i czarnego skórzanego beretu. Obserwatorzy mody znają dobrze to zdjęcie z wybiegu, które stało się symbolem całej kolekcji. Ta otwierająca pokaz sylwetka została też wybrana przez projektanta Kima Jonesa jako jeden z pięciu kluczowych looków. Nasz problem – tych, którzy nie byli obecni na pokazie – polega jednak na tym, że znamy tę sylwetkę ze zdjęć od frontu i nie bardzo wiemy, co się dzieje z tyłu. Otóż czarny dzianinowy sweter ma tam rozcięcie na całej swojej długości, które ukazuje kręgosłup, łopatki, niemal całe plecy modela. Sprawia wrażenie, jak pisze krytyk Tom George w „I.D.” „jakby model czekał, aż zrobisz to za niego, podczas gdy oboje po cichu znów się ubieracie rano po imprezie”. George odczytuje nagie plecy modela, kontrastujące z elegancką francuską czernią dość ciężkiego stroju, w sposób absolutnie erotyczny. W nagich plecach widzi to, co widziano przed laty w plecach Micheline Patton.

Pokaz wiosennej kolekcji 2023 nowojorski projektant Peter Do otworzył męską sylwetką, złożoną z czarnej dwurzędowej marynarki, zapinanej na jeden guzik, nałożonej na białą smokingową koszulę, i z czarnych szerokich, lekkich spodni z niemal pełnymi rozcięciami na bokach. Marynarka i koszula miały z tyłu duże wycięcia w kształcie przypominającym serce, ukazujące niemal całe plecy modela – Lee Jeno, członka grupy NCT. Podobne outfity prezentowały w trakcie pokazu również modelki, ale to właśnie męskie odsłonięte plecy zwróciły uwagę krytyków i wywołały komentarze internautów, oczywiście nie zawsze przychylne.

(Fot. Marc Piasecki/WireImage)

„Jest coś wyjątkowo uwodzicielskiego w odsłanianiu pleców, nawet jeśli większość internetu nie jest do końca gotowa, aby to zaakceptować” – pisał Tom George, dostrzegając w tym, według jego określenia, „posterotyczną energię”. Ten moment, w którym budząc się, widzisz nagie plecy chłopaka, siedzącego na skraju łóżka, szykującego się do wyjścia, i oboje albo obaj nie wiecie, czy się jeszcze kiedykolwiek spotkacie.

No cóż, nagie plecy musiały przejść drogę od medycyny do erotyki – kto wie, może dlatego, że dziś, wiemy to z całą pewnością, opalanie się wcale nie jest takie zdrowe.

Janusz Noniewicz
Proszę czekać..
Zamknij