Znaleziono 0 artykułów
11.01.2023

Architektoniczki: Miasto kobiet

11.01.2023
(Fot. materiały prasowe)

Jak stworzyć przestrzeń przyjazną wszystkim? Jak przekształcić tkankę miejską tak, by kobiety czuły się w niej bezpiecznie? Jak pogodzić funkcjonalność i estetykę? Architektoniczki – kooperatywa architektury i urbanistyki feministycznej – tworzy w oparciu na autorskiej metodzie badawczej modele miast przyszłości. Ewelina Jaskulska, Joanna Aleksandrowicz i Honorata Grzesikowska opowiadają o projekcie przestrzeni równoprawnej pokazanym na wystawie „Walka o ulice” w warszawskim Muzeum Sztuki Nowoczesnej. 

Na wystawie „Walka o ulice” (kuratorzy: Tomasz Fudala i Jan Mencwel) w nadwiślańskim gmachu MSN-u, pokazanej w ramach festiwalu Warszawa w Budowie, dystopia przeplata się z utopią. Z tego pierwszego porządku wywodzi się chociażby praca Witka Orskiego i Kai Kusztry pokazująca parking przyszłości utworzony na terenie pozostałym po wyschnięciu Wisły. Z drugiego – projekt inkluzywnej przebudowy stolicy „Ciąg równoprzestrzenny”.

Na jednej ze ścian zawieszono mapę. Tak w każdym razie obiekt wygląda z daleka. Z bliska przypomina bardziej projekt architektoniczno-urbanistyczny pełen skreśleń, zakreśleń i adnotacji. Narysowano tu ludzi i trasy, które wiodą ich przez miejską dżunglę. Skierowano strzałki w punkty, które nadają się do zmiany. Wyszczególniono ulice, które wyznaczają rytm metropolii. Wprawione oko dostrzeże na środku Aleje Jerozolimskie, najważniejszą warszawską arterię, wiecznie w ruchu, wiecznie w remoncie. Ale topografia miasta to tylko część składowa tego projektu. Praca Architektoniczek to manifest feministyczny, (re)wizja miasta przyszłości, przykład holistycznego myślenia o przestrzeni, w której żyjemy. 

Architektoniczki działają w kilku wymiarach – tworzą konkretne projekty urbanistyczne, prowadzą badania społeczne, organizują warsztaty dla administracji publicznej, instytucji pozarządowych i deweloperów oraz angażują się w aktywizm. Poza tym pozostają praktyczkami – architektkami zajmującymi się projektowaniem obiektów, takich jak hotele czy centra kultury. Ewelina Jaskulska projektowała chociażby stadion Polsat Plus Arena w Gdańsku na Euro. – Poświęciłam temu trzy lata. Ale nie czułam się z tym dobrze. Brakowało mi poczucia misji. Zawsze szukałam w pracy czegoś głębszego – mówi Jaskulska. A Joanna Aleksandrowicz dodaje: – Chcę projektować w zgodzie ze sobą. W biurach nigdy tego nie czułam. Zaczęłam zwracać coraz większą uwagę na społeczny wymiar architektury. 

Miasta stworzone przez mężczyzn dla mężczyzn

Badaczki w pracy pokazanej na wystawie wychodzą od prostej konstatacji – przestrzeń publiczna została stworzona przez mężczyzn i dla mężczyzn. Nie uwzględniała potrzeb, pragnień ani postulatów niemężczyzn, a więc wszystkich nienależących do uprzywilejowanej przez patriarchat grupy. – Architektura to też męski świat – tłumaczy Ewelina. – A my chciałyśmy pokazać wartość dodaną wnoszoną do przestrzeni przez kobiety. Zadałyśmy sobie więc pytanie, jak wyglądałoby miasto stworzone z udziałem kobiet – dodaje Joanna.

(Fot. materiały prasowe)

Tak powstała przestrzeń równoprawna, która nie wyklucza kobiet, dzieci, matek, seniorów, osób LGBT+. Sprzyja każdemu, bez względu na gender, klasę społeczną i sytuację ekonomiczną. Jest inkluzywna dla marginalizowanych społeczności. W niej każdy czuje, że jego podmiotowość jest dostrzegana i doceniana. Na tej mapie wyszczególniono więc miejsca równościowe – ulice nazwane na cześć kobiet, pomniki z postaciami, które nie są mężczyznami, siedziby organizacji społecznych działających na rzecz kobiet i wykluczanych grup społecznych. 

Na tę realną siatkę Architektoniczki naniosły nowe trajektorie. Ta przestrzeń postulowana odbiega od rzeczywistej. – Taką, a nie inną trasę wybieramy przede wszystkim na bazie emocji. Decyduje o tym poczucie bezpieczeństwa, wykluczenie, estetyka – mówi Ewelina. – Prowadziłyśmy eksperymenty na żywym organizmie. Umówiłyśmy się np. pod Marriottem o północy, aby sprawdzić, jak Jerozolimskie działają na idące same dwie kobiety. Doświadczyłam napastowania, poczułam się wykluczona. Zrozumiałam, że ta przestrzeń nie nadaje się dla kobiet – dodaje. Czasami o dyskomforcie decydują brak latarni, za wąski chodnik, niedobór zieleni, pełne mury bez tzw. oczu na ulicę, a czasami po prostu emocje, które powstają tylko w mojej głowie. 

(Fot. materiały prasowe)

O wrażenia z korzystania z miasta – w dzień i w nocy – Architektoniczki zapytały jego mieszkanki i mieszkańców. Mapa jest więc upstrzona opowieściami kobiet i osób LGBT+. – Trajektorie kobiet zależą często od pracy opiekuńczej, którą wykonują. Odprowadzają dzieci do żłobków, przedszkoli i szkół, czasami położonych daleko od domu, pomagają starszym rodzicom, mają daleko do pracy – tłumaczy Ewelina. Architektoniczki podkreślają, że kobiety często nadkładają drogi, by nie trafić w miejsce postrzegane jako niebezpieczne („Do domu nie wracam ulicą Emilii Plater, bo tu jestem zaczepiana”, przywołuje się wypowiedź jednej z przepytanych kobiet). W najtrudniejszej sytuacji w mieście znalazły się nastoletnie dziewczyny. – Nie mają gdzie się spotykać, gdy wyrastają z placów zabaw, nie stać ich na kawiarnię. Parki nocą są ciemne, niebezpieczne, a za dnia sprawiają wrażenie wybiegu dla modelek, na którym można dziewczynę obserwować. Dziewczynki spotykają się więc w centrach handlowych, bo nie mają gdzie się podziać. Sama mam jedenastoletnią córkę, która nie wie, co ze sobą zrobić – mówi Joanna.

(Fot. materiały prasowe)

Zdaniem Architektoniczek do zmiany konieczny jest najpierw pomysł. – Po co remontować Aleje Jerozolimskie, skoro nie wiadomo czemu mają służyć? – pytają twórczynie pracy. Analizując arterię w skali nie tylko miasta, ale i województwa i całego kraju, okazało się, że długością dorównuje osi paryskiej Champs-Élysées czy barcelońskiej Gran Via. Architektoniczki stworzyły nowe funkcje dla najważniejszych ulic Warszawy – określając ciągi poziome (miasto-rzeka) i pionowe (pasy aktywności). Każda arteria zyskała jednak funkcje – i tak przestrzeń w okolicach uniwersytetu i Zachęty miałaby stać się terenem innowacji i kultury. 

Najważniejszy element projektu to wykres emocji, tzw. Ciąg Równoprzestrzenny. Architektoniczki zestawiają odczucia towarzyszące byciu na ulicy z krzywą wrażeń K. Wejcherta, czołowego polskiego urbanisty. – Architekci i urbaniści, projektując przestrzeń, zastanawiają się nad jej elementami, takimi jak dominanty, osie widokowe, zamknięcia itp. My natomiast uważamy, że przestrzeń to przede wszystkim nasze odczucia. Stosując tę samą skalę porównawczą co Wejchert (od 0 do 10), kreślimy nasz wykres emocji, na którym znalazło się obok estetyki poczucie bezpieczeństwa i wykluczenia. I tak przeanalizowana ulica pokazuje, co należy zmienić według Architektoniczek (Ciąg Równoprzestrzenny), a co według K. Wejcherta (Krzywa Wrażeń). Różnice są bardzo duże – stwierdza Ewelina.

Kolejny etap projektu to programy prospołeczne realizowane w samorządach. Równościowe rozwiązania proponujemy także prywatnym klientom – mówi Ewelina. Do Architektoniczek zgłosił się już Zarząd Zieleni Miejskiej w Krakowie. – Wmawiano nam na studiach, że zostaniemy bogami (nie boginiami!) przestrzeni. To my będziemy decydować, jak ludzie mają żyć – tłumaczy Ewelina. – A przecież tylko rozmawiając z konkretnymi ludźmi, można poznać ich potrzeby. Według New European Bauhaus konsultacje społeczne będą stałym elementem prac architektonicznych – dodaje Joanna. „My, Architektoniczki, ogłaszamy, że nie wiemy, dlatego otwieramy dyskusję, pobudzamy, pytamy”, jak brzmi jedno ze zdań manifestu. 

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij