Znaleziono 0 artykułów
13.03.2024

„Vogue Polska” x BMW Art Academy: Nonkonformista Jacek Gulla mistrzem awangardy

13.03.2024
Jacek Gulla z cyklu „Medytacje”

Prawdziwa sztuka jest zawsze tam, gdzie jej się nie oczekuje. Tam, gdzie nikt nie myśli o niej, nie próbuje nazywać i rozszyfrować jej mechanizmów – mówił Jacek Gulla. Polski awangardzista tworzył najpierw w Krakowie, a potem w Nowym Jorku. Wpływy z ubiegłorocznej aukcji jego dzieł zainicjują utworzenie funduszu, dzięki któremu jego dorobek zostanie ocalony od zapomnienia. 

Jacek Gulla był twórcą o niespożytej energii i inwencji, manifestował swoje zdolności zarówno w dziedzinie malarstwa, jak i literatury. Urodził się w 1948 roku w Krakowie. Był związany z popularnym w latach 60. XX wieku ruchem hipisowskim, awangardą oraz z artystyczną bohemą Krakowa i Warszawy. Przyjaźnił się z Jerzym Beresiem, Andrzejem Szewczykiem, Zbigniewem Warpechowskim oraz wieloma innymi znaczącymi osobistościami ówczesnego świata sztuki. Szczególna więź łączyła go z Krzysztofem Niemczykiem, autorem znanej (wydanej pośmiertnie) powieści „Kurtyzana i pisklęta”, barwną postacią o niestandardowym sposobie bycia oraz prowodyrem spontanicznych, często nielegalnych, artystycznych akcji w przestrzeni publicznej. Niemczyk nie nazywał ich happeningami, nie były to też prowokacje, ich bezkompromisowość i opór stawiany skostniałej rzeczywistości porównywano raczej do akcji sytuacjonistycznych. W lipcu 1968 roku pisze: „Kocham Jacka tak bardzo i tak różnorako, że mógłbym się go wyrzec cieleśnie, gdyby mi za to wolno go było kochać całkiem otwarcie, z aprobatą znajomych, przyjaciół i za jego milczącym przyzwoleniem”. 

Jacek Gulla z cyklu „Medytacje”

Jacek Gulla w latach 60. należał do krakowskiej bohemy artystycznej

Gulla był „uczniem” i muzą Niemczyka, to w jego mieszkaniu, z matką Danutą za ścianą, maluje, pisze, eksperymentuje. Jest stałym bywalcem krakowskiego Helikonu, Piwnicy pod Baranami, Cricot 2. Poznaje między innymi Ankę Ptaszkowską, Marię Stangret, Tadeusza Kantora, Henryka Stażewskiego, a nawet Allena Ginsberga, guru amerykańskich hipisów. Jacek wydaje się być w samym centrum kulturalnych przemian w Polsce, jednak z początkiem lat 70. w niejasnych okolicznościach opuszcza Kraków. Osiada na jakiś czas w Anglii, gdzie ponoć się żeni i ma dwójkę dzieci, a po latach odnajduje się w Ameryce. 

W swoim nowojorskim malarstwie Jacek Gulla skupiał się na tym, co widziane z poziomu emigranta

„Dzień dobry” i „…pod górę” to słowna klamra spinająca ponaddwuletnią i bardzo intensywną korespondencję, którą prowadziłem z Gullą między Nowym Jorkiem a Warszawą. Były dni, że otrzymywałem od niego wiadomości, których rozszyfrowanie zajmowało mi dłuższą chwilę. – Prawdziwa sztuka – mawiał – jest zawsze tam, gdzie jej się nie oczekuje. Tam, gdzie nikt nie myśli o niej, nie próbuje nazywać i rozszyfrować jej mechanizmów. Z perspektywy czasu muszę mu przyznać rację: to, na czym „napisane” jest „sztuka” – obrazy, rzeźby, artyści, wokół których krytyka, media robią tak wiele hałasu, czasem ze sztuką nie ma nic wspólnego. W przypadku twórczości Jacka nie chodzi o opanowanie warsztatu czy nachalną promocję, a o prawdę o otaczającym nas świecie. Oto artysta, tułacz, wolny duch, myśliciel, którego codzienność staje się kafkowską podróżą po NYC-ości — jak określał życie uwikłane przez blisko 40 lat w zakamarki Nowego Jorku.

Jacek Gulla z cyklu „Medytacje”

Bynajmniej nie był to amerykański sen, za to z wielką pilnością przywoływał w swojej twórczości poruszające go kwestie społeczne, oscylujące pomiędzy skrajnymi biegunami ludzkich emocji. W malarstwie lubił groteskę, skupiał się też na tym, co pominięte, przeoczone, widziane z poziomu emigranta oraz osób bezdomnych i żebrzących. Przepełniony kosz na śmieci, szczur, pies, metro, porzucony but, uliczny spektakl, prostytutka, okienko w ciasnej piwnicy, którego kraty i dużą kłódkę rozsadza witrażowy strumień światła. Poruszające są rozrzucone kosmetyki, przedmioty do pielęgnacji na damskiej toaletce zestawione z alabastrową wizją twarzy Niemczyka i nocnym życiem ulic spowitych mgłą. Są też wspomnienia z pracowni-mieszkania z akcentami na najważniejsze atrybuty artysty malarza – pędzel, pisarza – pióro. I ukryte pod różnymi zasłonami jego odbicia w lustrzanych i metalicznych powierzchniach. 

Jacek Gulla z cyklu „Medytacje”

Twórczość Jacka Gulli charakteryzuje się skrajnym indywidualizmem

Malowane przez Gullę powidoki mają w sobie charakterystyczne, witkiewiczowskie załamania kompozycyjne, przez co ma się nieodparte wrażenie podglądania ich przez wizjer drzwi, a zapiski doprecyzowują słownie aurę przywoływanych sytuacji. 

Jego twórczość charakteryzuje się skrajnym indywidualizmem, zadziwiającą jasnością i ostrością widzenia. Wszystko dzieje się równocześnie i na wielu płaszczyznach, a umysł usilnie stara się rozwikłać sytuacyjną zagadkę, pełną zgrzytliwych zestawień plam koloru. Ostatecznie nic, co od Jacka usłyszałem, nie musiało być prawdą, zresztą nigdy tego od niego nie oczekiwałem. Bezskutecznie starałem się rozwikłać niejedną historię sprzed lat, jak i jego poetyckie improwizacje na licznych obrazach z cyklu „Medytacje”. Rozumieć sztukę to – między innymi – wiedzieć, że nie wszystko nadaje się do jednoznacznego wyjaśnienia i ta tajemnica jest nierozerwalną częścią historii Gulli. Podobnie jak Niemczyk żył zgodnie z zasadą, że „w świecie rzeczywiście odwróconym na opak prawda jest momentem fałszu” (Guy Debord, „Społeczeństwo spektaklu”, 1973). 

W 2023 roku w siedzibie Fundacji Kościuszkowskiej odbyła się aukcja obrazów Jacka Gulli 

Całe jego życie było jak performans, a sztuka odbiciem wydarzeń minionych lat. Do samego końca pozostał nonkonformistą, dla którego tworzenie było stałym i nieodłącznym elementem rzeczywistości. Zmarł w listopadzie 2021 roku w jednym z nowojorskich szpitali. W zeszłym roku w siedzibie Fundacji Kościuszkowskiej odbyła się aukcja jego obrazów, która przyniosła sukces niewyobrażalny, jeśli uwzględnić fakt, że za życia nie zabiegał o rozgłos i sławę. Wpływy z aukcji zainicjują utworzenie funduszu, dzięki któremu będzie możliwe zachowanie jego bogatego dorobku.

 

Michał Borowik
Proszę czekać..
Zamknij