Znaleziono 0 artykułów
29.04.2024

Paolo Roversi każde modowe zdjęcie traktuje jak portret

29.04.2024
Luca Biggs, Alexander McQueen jesień-zima 2021-2022, Paryż, 2021

Przed jego obiektywem regularnie stawały Kate Moss, Małgorzata Bela czy Naomi Campbell, do współpracy zapraszały go największe domy mody i marki, wśród nich Dior i Giorgio Armani. Paolo Roversi wciąż jest jedną z największych żyjących legend fotografii modowej. W Palais Galliera w Paryżu można oglądać jego prace.

Zdjęcia Roversiego zawierają w sobie pewien paradoks. Te, które pokazują nagość, uczą mnie definiować kompletne piękno fizyczne jako coś, przez co wybrzmiewa charakter. Te, które pokazują ciuchy – często uchwycone w półcieniu albo nieostre, a więc w jakiś sposób niekompletnie – sprawiają, że sukienkę albo koszulę zapamiętuje jako najbardziej charakterystyczny element kolekcji. Mało który fotograf dostaje przyzwolenie na tyle wolności, pracując nad kampaniami najważniejszych domów mody na świecie. Yohji Yamamoto, Comme des Garçons, Dior, Giorgio Armani czy Alexander McQueen dają Roversiemu taką wolność bez zawahania, od dekad. Powód? Moim zdaniem leży właśnie w tym paradoksie – niewielu artystów potrafi jak Roversi z tak dużą precyzją uchwycić pierwiastek wyjątkowości w najzwyklejszym z pozoru temacie. Ubranie zawiera dla niego w sobie więcej niż tylko krój i materiał. To też interakcja: ze światłem, ruchem czy ciałem.

Kirsten Owen, Romeo Gigli jesień-zima 1988-1989, Londyn, 1988

Paolo Roversi chce fotografować emocje

Sam Roversi mówi, że fotografia, która jest zwykłym technicznym odzwierciedleniem rzeczywistości, nie ma dla niego racji bytu. Zdjęcie ma objawiać przed nim samym, a później przed widzami, coś ulotnego, wcześniej – przed zrobieniem zdjęcia – niezauważalnego. Moment naciśnięcia spustu migawki oznacza, że zobaczył lub poczuł (zakładam, że w tej chwili to pojęcia tożsame) emocje, a to właśnie je fotograf chce zamykać w kadrach. Wystawa w paryskim Palais Galliera, chociaż prezentuje jego prace z ostatnich kilku dekad, nie jest typową retrospektywą. Selekcja bardziej przypomina wycinki z tworzonego przez lata artystycznego dziennika. Zwraca uwagę na to, co dla Roversiego w fotografii jest niezmiennie najważniejsze.

Lida i Alexandra Egorova, Alberta Ferretti jesień-zima 1998-1999, Paryż, 1998

Światło na zdjęciach Roversiego zmienia perspektywę

Na początku najważniejsze było dla niego światło. Słuchając wspomnień z dzieciństwa fotografa, rozumiem, dlaczego to ono zdeterminowało sposób patrzenia Roversiego na świat i sztukę. Gdy był dzieckiem, nic nie wskazywało, że Paolo mógłby chcieć na ochotnika spędzać czas w ciemni – panicznie bał się ciemności. Obserwowanie ulotnych, transformujących się na suficie cieni, które nocami pojawiały się pod wpływem wpadającego do jego sypiali ulicznego światła, stało się jego sposobem na oswajanie lęku. Bezsenne noce we włoskiej Rawennie, jego rodzinnym mieście, były pierwszą ważną lekcją o znaczeniu światła. Kolejna lekcja to słowa francuskiego fotografa Nadara, który jako jeden z pierwszych zaczął używać sztucznego oświetlenia do pracy: pokazywał, że nie jest ono czymś technicznym, nie można go ograniczać do precyzyjnych wyliczeń poziomu jasności i cienia. Trzeba je poczuć, a wtedy można dobrze znane rzeczy zobaczyć z nowej perspektywy. Łączenie światła i emocji brzmi w zasadzie jak powtórka przeżyć z dzieciństwa Roversiego.

Przechodząc przez kolejne sale w Palais Galliera, prezentujące selekcję prac komercyjnych i osobistych projektów artysty (w tym mojej ukochanej serii czarno-białych aktów „Nudi” , która obnaża niuanse nie tylko fizyczności, lecz także psychologii modeli i modelek), nie mam wątpliwości, z jaką konsekwencją Roversi do dziś wprowadza te lekcje w życie. Zgodnie z życzeniem fotografa odkładam myślenie techniczne na bok (informacja dla tych, którzy mimo wszystko chcą wiedzieć – Roversi uzyskuje efekt rzeźbiarski, pracując przy świetle dziennym i często doświetlając obiekty latarką Mag-Lite). Podążam za odczuciem, że światło Roversiego wynosi na piedestał jakby za każdym razem jego obiektyw, niezależnie od tego, czy skierowany jest na twarz supermodelki, czy na kurtkę powieszoną na lampie, wskazywał na centrum wszechświata, otoczone aureolą.

Sasha Robertson, Yohji Yamamoto jesień-zima 1985-1986, Paryż, 1985

Studio i Polaroid, czyli jak fotografuje Roversi

Chociaż zakochać się w poetyckiej, zmysłowej fotografii Roversiego jest naprawdę łatwo, jego osobista miłość do medium narastała stopniowo. Zainteresowaniem sztuką, od malarstwa do muzyki, zaraziła go mama. Fascynacja obrazem przyszła pośrednio, przez film – Roversi przyjaźnił się między innymi z Michelangelo Antonionim i bywał na jego planach filmowych, okazjonalnie robiąc też na nich zdjęcia.

Pierwszy ważny moment zawodowy przyszedł w 1972 roku, kiedy 25-letni wówczas Roversi przeniósł się do Paryża na zaproszenie Petera Knappa, dyrektora artystycznego magazynu „Elle”. Mimo że Paolo rozpoczął też pracę jako reporter w agencji Huppert, szybko zainteresował się fotografią modową. Dwa lata później zaczął pracować jako asystent Lawrence’a Sackmanna – brytyjski fotograf stał się mentorem Roversiego.

Roversi wcześnie wykształcił swój język artystyczny. Nie ma w nim miejsca na plenery i zastałe sytuacje – paryskie studio, w którym fotografuje od ponad 30 lat, to jego prywatny teatr – tu może wydarzyć się wszystko. No, może poza pośpiechem – zafascynowany zdjęciami Man Raya czy Julii Margaret Cameron, Roversi zaadaptował technikę długiego naświetlania. Od 1980 roku najchętniej pracuje przy użyciu wielkoformatowego Polaroidu 8x10. To właśnie te narzędzia sprawiają, że fotografowane przez niego obiekty nabierają głębi, a ich obecność zdaje się metafizyczna.

Tami Williams, Christian Dior jesień-zima 1949-1950, Paryż, 2016

Ciuchy, ciała i charaktery, czyli co fotografuje Roversi

W 1980 roku nastąpił też przełom zawodowy – kampania Dior Beauty, która otworzyła Roversiemu drzwi do współprac z największymi markami i magazynami modowymi na całym świecie. Fotografia modowa nigdy nie była jednak dla niego celem samym w sobie. Niezależnie od tego, co lub kogo fotografuje, każde zdjęcie traktuje jak portret, na którym chce pokazać coś, co wykracza poza estetyczną powierzchnię. A jego zdjęcia mody to portrety podwójne: modelki, która nosi ciuch i ubrania, które jest noszone przez modelkę. Podwójne, ale moim zdaniem całkowicie zintegrowane. Miękkości i rozmycia – charakterystyczne elementy zdjęć Roversiego – potęgują wrażenie, że poszczególne elementy stylizacji są po prostu kolejnymi warstwami ciała.

Ale ciało rozebrane, tak jak we wspomnianym już „Nudi”, też jest istotną częścią portfolio fotografa. Często rozbierają się przed nim te same modelki – przyjaciółki: Natalia Vodianowa, Guinevere Van Seenus, Saskia De Brauw, Kate Moss. Emocjonalna więź buduje zaufanie, a dzięki niemu łatwiej pokazać i uchwycić emocje. Akty Roversiego są dla mnie ostatecznym potwierdzeniem tego, że to właśnie ich fotograf pożąda najbardziej. Podobnie jak ciuch nie jest tylko krojem i materiałem, ciało to nie tylko anatomiczne wypukłości i wklęsłości. Sposób, w jaki modelka kuli plecy, eksponuje piersi czy układa dłonie, to odpryski jej osobowości.

Paryska wystawa eksponuje jednak przede wszystkim charakter samego Roversiego. Selekcja prac nie zaskakuje, ale potwierdza, jak bardzo spójny i konsekwentny jest jego artystyczny świat. Brak zaskoczeń nie oznacza jednak braku zachwytów. Odczuwam je niezmiennie od lat, obserwując, jak Roversi wydobywa wyjątkowość tego, co fotografuje.

Autoportret Paola Roversiego, 2020

Wystawę „Paolo Roversi” można oglądać do 14 lipca w Palais Galliera w Paryżu.

Marzena Jarczak
Proszę czekać..
Zamknij