Z kortu na wybieg
Od Althei Gibson i Billie Jean King po Steffi Graf oraz Venus i Serenę Williams – tego lata inspirują nas mistrzynie kortu.
W 2017 roku w wywiadzie dla „Guardiana” amerykańska tenisistka Billie Jean King, która rządziła na kortach na przełomie lat 60. i 70., powiedziała: – Gdy byłam mała, wydawało mi się, że w tenisie wszyscy nosili białe buty, białe skarpetki i białe ubrania. Wszyscy zawodnicy też byli biali. To gdzie podziała się cała reszta? Wszystko zmieniło się pod koniec lat 50., gdy King zobaczyła Altheę Gibson, pierwszą czarnoskórą tenisistkę, która wygrała Wimbledon oraz French i US Open. Strój tenisistek pozostał konserwatywny jeszcze dłużej.
Na Wimbledonie, po raz pierwszy rozegranym w 1877 roku, obowiązkiem było noszenie białych ubrań. Ci, którzy ustanawiali reguły, powoływali się pierwotnie na to, że na bieli nie widać potu. Dokładnie określone były też detale ubrań. „Kolorowe wykończenie wokół dekoltu i mankietu rękawów jest dopuszczalne, ale nie może być szersze niż centymetr”. Jeszcze w 2017 roku Venus Williams miała kłopoty w klubie All England Lawn Tennis Club, bo pokazała ramiączka stanika w kolorze fuksji.
Konserwatywny styl powoli przejmują jednak mniej uprzywilejowane grupy inne niż biali tenisiści. Białe tenisówki noszą wszyscy, a modelka Imani Randolph i fotografka Bella Newman noszą tenisowe sukienki albo spódnice właśnie po to, żeby zademonstrować, że dawne „świętości” się zdemokratyzowały.
Poza kortem spódnice współgrają z krótkimi kardiganami i mulami vintage. Bawełniana spódnica jest idealna na czasy pandemii, bo nie trzeba nawet zapiąć zamka błyskawicznego, żeby ją założyć. Miękka, uniwersalna, wygodna – taka jest najpopularniejsza spódnica tego lata.
3/11Z kortu na wybieg
Martina Hingis
