Znaleziono 0 artykułów
10.04.2023

Kamil Pawelski: Wazektomia to przejaw męskości i partnerstwa w relacji

10.04.2023
(Fot. Archiwum własne)

To była świetna decyzja. Dała nam spontaniczność, komfort, wygodę. Już nie musimy myśleć o zabezpieczeniu, pamiętać o tabletkach, prezerwatywach. Dzieci mamy dwoje i wystarczy – mówi Kamil Pawelski, 38-letni bloger modowy znany jako „Ekskluzywny Menel” i muzyk, który nieco ponad rok temu poddał się zabiegowi wazektomii, w Polsce wciąż rzadkiej metodzie antykoncepcji dla mężczyzn.

Pamiętasz, kiedy dowiedziałeś się o istnieniu zabiegu wazektomii?

(śmiech) To jest zabawna historia. Jest taki billboard na wjeździe do Warszawy: wielkimi, czarnymi literami na białym tle jest tam napisane: „wazektomia”. I chyba jeszcze jakiś numer telefonu czy adres strony. Zobaczyłem kiedyś ten billboard, sprawdziłem, co to słowo znaczy.

I...?

I pomyślałem, że kiedyś w moim życiu nadejdzie taki czas, że nie będę chciał mieć więcej dzieci.

Wtedy już je miałeś?

Nie, wtedy jeszcze nie. To było jeszcze na długo, zanim poznałem Wiktorię, moją żonę. Ale już wtedy pomyślałem, że kiedy będę wiedział, że już nie chcę mieć więcej dzieci, to wazektomia będzie dla mnie naturalnym rozwiązaniem tej sytuacji. Więc świadomość, że będę chciał się poddać temu zabiegowi, była we mnie już od wielu lat.

Kiedy zdecydowałeś się na zabieg, mieliście już dwoje dzieci: czteroletniego Abla i roczną Leę. Co do tego, że więcej dzieci mieć nie chcecie, byliście z Wiktorią zgodni?

Myśleliśmy kiedyś o trzecim, ale kiedy urodziła się Lea, doszliśmy do wniosku, że to by nas przerosło. Szczególnie że chcemy być świadomi rodzicami, bardzo zaangażowanymi w wychowanie dzieci. Nie mówię, że tego się nie da zrobić przy większej liczbie dzieci, ale my sobie tego nie wyobrażamy. Mam 38 lat, nie chciałbym poświęcać całego życia rodzicielstwu.

Kto wyszedł z pomysłem wazektomii?

To ja powiedziałem Wiki, że chcę się temu zabiegowi poddać. Musieliśmy najpierw indywidualnie przepracować, że nie chcemy mieć więcej dzieci. Któregoś dnia zaczęliśmy rozmawiać i powiedziałem: „Wiesz co, Wika, chyba nie chcę mieć kolejnego dziecka”. A Wika: „Wiesz, miałam ci o tym samym powiedzieć”. I potem to już poszło łatwo, wazektomia była naturalnym wyborem w tej sytuacji.

Naturalnym, bo...?

U mnie to była przede wszystkim taka kwestia, że nie jestem fanem zabezpieczania się prezerwatywami. Wiktoria brała tabletki hormonalne, ale wiemy, że na dłuższą metę to nie jest obojętne dla organizmu. To, że mogłem zdjąć z niej faszerowanie się hormonami i zastąpić go moją świadomą niepłodnością, to dla mnie najlepszy przejaw męskości i partnerstwa w relacji.

„Mamy właśnie urodziny mojej wazektomii. Sto lat, sto lat! Niech żyje nam świadoma antykoncepcja!” – napisałeś na swoim facebookowym profilu 27 marca. A potem bardzo szczegółowo opisałeś, jak wyglądał zabieg. Na przykład że był wykonany metodą kanadyjską, bezskalpelową, w znieczuleniu miejscowym, i zupełnie nie bolał. Zaskoczyło cię to?

Czytałem o tym i niby wiedziałem, że nie będzie bolało, ale tak, mimo wszystko nastawiałem się, że wyjdę z gabinetu obolały. A bólu nie było wcale! Cały proces rekonwalescencji też był bezbolesny.

(Fot. Archiwum własne)

Pamiętasz chwile tuż przed zabiegiem? Czego najbardziej się bałeś?

Chyba po prostu tego, że to jednak zabieg w intymnym miejscu. Ale naprawdę nie było czego się bać. Strach ma wielkie oczy.

Czym się kierowałeś, szukając miejsca, w którym wykonasz zabieg?

Przede wszystkim szukałem dobrego, sprawdzonego lekarza. Mniej interesował mnie sam gabinet, a bardziej po prostu ta konkretna osoba.

Było dla ciebie ważne, żeby to był mężczyzna?

Nie, to akurat nie miało dla mnie znaczenia. Bardzo się bałem za to, że trafię na kogoś, kto robi te zabiegi taśmowo: „O, kolejny, jedziemy z tematem!”. Chciałem trafić w dobre ręce.

I udało się?

Tak, zabieg przebiegł w bardzo miłej atmosferze, wszystko było super.

Musiałeś wcześniej podpisać jakieś specjalne dokumenty, oświadczenia, zgody?

Tylko taką klasyczną zgodę, jak przy każdym zabiegu. Wcześniej musiałem jeszcze zrobić USG moszny i morfologię krwi.

Lekarz pytał: „czy jest pan pewny”?

Nie, w ogóle nie było dyskusji na ten temat, w żadnym momencie. Nie pytał o to, dlaczego to robię ani czy na pewno dobrze to przemyślałem.

Napisałeś na Facebooku, że to nie jest zabieg dla każdego. Komu byś go odradził?

Na pewno osobie w wieku dwudziestu kilku lat. Oczywiście można go odwrócić, ale ryzyko, że to się nie powiedzie, jest duże. W przypadku młodych osób szukałbym innych opcji zapobiegania niechcianej ciąży, bo jednak człowiek jest zmienny.

Ja mam 38 lat i oczywiście wciąż mogę nagle zechcieć mieć jeszcze dzieci, ale myślę, że to znacznie mniej prawdopodobne. Dziś jestem bardziej w stanie zrozumieć i udźwignąć konsekwencje moich decyzji. Gdybym ją podjął, mając np. 22 lata, mógłbym jej potem żałować.

Zanim się zdecydowałeś, znałeś osobiście kogoś, kto taki zabieg przeszedł?

Nie. Żaden mój znajomy się takiemu zabiegowi przede mną nie poddał. I w ogóle mam wrażenie, że dopiero po tym, jak ja zacząłem o tym mówić w mediach, więcej osób pomyślało, że chciałoby się na niego zdecydować. Chyba trochę przyczyniłem się do tego, że lepiej mówi się o wazektomii. Zresztą w ogóle do tej pory o tym się za bardzo nie mówiło.

Piszą do ciebie mężczyźni, którzy chcą pójść w twoje ślady?

I to ilu! Dostałem takich wiadomości całe mnóstwo. W ogóle mój post o tym to mój najpopularniejszy post na przestrzeni 10–11 lat kariery. My tak bardzo się o tym wstydzimy mówić, a ludzie się tym tak bardzo interesują! Zauważyłem też ciekawą prawidłowość: kobiety chętnie komentują mój post, mężczyźni piszą na priv, bo komentować się boją.

Kim są ci mężczyźni? To ojcowie jak ty?

Są wśród nich ojcowie, którzy nie chcą mieć więcej dzieci, ale i mężczyźni, którzy nie mają dzieci i wiedzą, że ich nie chcą mieć. To dwie grupy.

Wiesz, że gdybyś był kobietą, to nie mógłbyś w Polsce poddać się analogicznemu zabiegowi?

Do momentu, kiedy nie przeszedłem sam tego zabiegu, nie miałem pojęcia o tym, że w wersji damskiej jest w Polsce nielegalny. To ciągle jest dla mnie niezrozumiałe. Dlaczego my mężczyźni możemy zrezygnować ze swojej płodności, a kobiety nie?

Mężczyźni mogą to robić, ale jednak robią to bardzo rzadko. To jednak ciągle wielkie tabu.

Niestety tak. Ale mam nadzieję, że choćby dzięki temu, że dzisiaj o tym rozmawiamy, to się z czasem zmieni, ludzie zaczną na to patrzeć inaczej. I może też, oby, z czasem presja społeczna doprowadzi do tego, że będziemy tu mieli równość płciową.

Oktawia Kromer
Komentarze (1)

Joanna Pelc11.04.2023, 11:05
Gratuluję myślenia i odpowiedzialności!
Proszę czekać..
Zamknij