Znaleziono 0 artykułów
31.03.2024

Jak rozpoznawać objawy ADHD u kobiet i poprawić jakość swojego życia.

31.03.2024
(Fot. Getty Images)

Większość kobiet z ADHD przed diagnozą miała poczucie, że są niewystarczające. Że innym wszystko przychodzi z łatwością, a one wciąż mają jakieś problemy. Są chaotyczne i leniwe, bałaganią. To ich wina. Diagnoza jest niczym rozgrzeszenie. Pozwala zaakceptować i odpuścić – mówi Ola Pflumio, autorka książki „My kobiety z ADHD” i tłumaczy, jak się przejawia spektrum ADHD u kobiet.

Właśnie ukazała się twoja książka „My kobiety z ADHD”, zacznę więc od przewrotnego pytania. Czy ADHD rzeczywiście ma płeć?

Ola Pflumio: Uważam, że tak, i nauka potwierdza, że u kobiet objawia się ono w nieco inny sposób niż u mężczyzn. Jest to uwarunkowane zarówno biologicznie, jak i kulturowo. I mam poczucie, że ten drugi czynnik jest nawet ważniejszy. Jako dziewczynki jesteśmy socjalizowane do ról grzecznych i posłusznych. Mamy siedzieć cicho i robić wszystko, żeby nas lubili. W związku z tym częściej musimy ukrywać objawy, bo społeczeństwo trudniej akceptuje je u dziewczynek niż u chłopców. ADHD słabiej jest u nas dostrzegalne, ale to nie znaczy, że ma mniej dotkliwy przebieg, jest tylko bardziej ukryte, skierowane do wewnątrz. To ukrywanie ma oczywiście swoje konsekwencje. Kobiety znacznie częściej doświadczają powikłań związanych z brakiem właściwej diagnozy w postaci chociażby depresji czy zaburzeń lękowych. Inaczej też wygląda u nas typowy objaw, czyli nadpobudliwość ruchowa.

Chłopcy z ADHD rozrabiają w klasie i przeszkadzają na lekcjach, a dziewczynki?

Bujają w obłokach albo bazgrzą w zeszycie czy nawijają włosy na palce. W książce przeprowadzam wywiad z wybitną psychiatrką i specjalistką – dr Wenesą Gajos, która tłumaczy, że u dziewczynek nadpobudliwość częściej objawia się nadspołecznością, czyli szybkim, głośnym gadaniem czy przerywaniem rozmówcy. To jest związane z natłokiem myśli w głowie i lękiem, że jak zaraz się czegoś nie powie, to po prostu się zapomni. Dziewczynkom z ADHD ciężko skupić się na rozmowie, trzymaniu wątków, więc zagadują rzeczywistość.

Rozgadana dziewczynka budzi na pewno mniej podejrzeń niż rozbiegana. Z twojej książki wynika, że kobiety dostają diagnozę o kilkanaście lat później niż mężczyźni. Rozumiem, że to dlatego, iż umiejętnie się maskują.

Zdecydowanie. Jednocześnie wciąż pokutuje przeświadczenie, że ADHD dotyczy wyłącznie małych chłopców i że objawia się głównie nadpobudliwością ruchową. Dziewczynki wymykają się schematom, stąd trudniej o diagnozę. Tym bardziej że wszelkie kryteria diagnostyczne powstały głównie w wyniku obserwacji chłopców i mężczyzn.

W książce zostały opublikowane rozmowy z dziewięcioma kobietami z ADHD, ale tworzysz też podcast, w ramach którego przeprowadziłaś ich kilkadziesiąt. Pytasz swoje rozmówczynie m.in. o drogę do diagnozy. Są jakieś elementy wspólne w tych historiach?

Bardzo wiele. To zaskakujące, bo moje rozmówczynie są w różnym wieku, mają różny poziom wykształcenia i wywodzą się ze skrajnie różnych środowisk, a doświadczenia związane z ADHD mają łudząco podobne. Najczęściej jest to historia, która zaczyna się od leczenia depresji czy zaburzeń lękowych, które niestety nie przynosi efektów, lub od błędnej diagnozy choroby afektywnej dwubiegunowej czy zaburzenia osobowości borderline. Chodząc od specjalisty do specjalisty, moje bohaterki zwykle przypadkiem trafiają na informację o ADHD. Czasem jest to podcast, niekiedy jakiś artykuł podsunięty przez algorytm z internetu albo diagnoza osoby z naszego otoczenia. Bywa też, że najpierw ADHD stwierdzamy u swojego dziecka i dopiero potem zauważamy, ile zachowań mamy podobnych.

(Fot. materiały prasowe)

A jaka była twoja historia?

Ja też odkryłam swoje ADHD przypadkiem, choć przez kilka lat korzystałam z pomocy specjalistów. Nikt mi jednak nie zasugerował tego wcześniej. Pamiętam, że kończyłam właśnie terapię i robiłam sobie listę rzeczy, które chciałam jeszcze przegadać z terapeutką. W tym samym czasie, zupełnie przypadkowo, trafiłam na podcast Hani Sywuli, która była świeżo po diagnozie i opowiadała o swoich objawach. Słuchałam jej, patrzyłam na swoją listę i przecierałam oczy ze zdumienia, bo wszystkie tematy się pokrywały. To było dla mnie jak grom z jasnego nieba. Zagadka się rozwiązała.

Ciekawie to ujęłaś.

Bo naprawdę przez większą część mojego życia czułam, że coś jest ze mną nie tak, ale nie wiedziałam co. I bardzo długo starałam się to jakoś zrozumieć i rozwikłać. Zresztą nie tylko ja, większość kobiet z ADHD, z którymi rozmawiałam, mówiła, że przez cały okres życia do diagnozy miały poczucie, że są niewystarczające. Że innym wszystko przychodzi z łatwością, a my mamy problem. Jesteśmy chaotyczne, jesteśmy bałaganiarami, jesteśmy leniwe. To nasza wina. Diagnoza jest niczym rozgrzeszenie. Zdejmuje z nas to brzemię, pozwala zaakceptować i odpuścić.

Nie rozwiązuje jednak wszystkiego, bo przecież diagnoza nie sprawia, że ADHD w magiczny sposób znika.

Oczywiście, ale zdejmuje presję z funkcjonowania w życiu jako osoba neurotypowa. Pozwala, że tak powiem, „obniżyć standardy” i przynosi ulgę, a co za tym idzie, poprawia jakość życia. Żeby jednak tego wszystkiego doświadczyć, trzeba najpierw to ADHD poznać i zrozumieć. Specjaliści nie mają wątpliwości, że w procesie diagnozy kluczowa jest psychoedukacja: czy to w gabinecie terapeutycznym, czy indywidualnie poprzez czytanie książek, słuchanie podcastów. Dwa lata temu, kiedy zaczynałam prowadzić podcast, było mało takich treści. Dziś jest pełno informacji tłumaczących, jak działa mózg osoby z ADHD. Zrozumienie tego pozwala na zastosowanie odpowiednich strategii.

Co jest największym wyzwaniem przy ADHD?

Dla każdego pewnie co innego, bo objawy bywają różne i też nasilają się w różnych momentach życia – nie bez przyczyny mówi się, że ADHD to spektrum. Za objawy osiowe uważa się nadpobudliwość psychoruchową, impulsywność i trudności z koncentracją uwagi. Trudno jest nam się skupić na jednej rzeczy, bo nie potrafimy przefiltrować informacji. Często cierpimy na tzw. natłok myśli. Dużym wyzwaniem jest dla nas również zarządzanie funkcjami wykonawczymi, czyli takimi kwestiami, jak planowanie, organizacja i priorytetyzowanie spraw. Nie wiemy, jak zacząć rzeczy, bo nie umiemy zaplanować kolejnych elementów działania. Inna rzecz to kwestia motywacji. Osoby z ADHD potrafią skupić się na obszarach, które ich pasjonują, wręcz zatracić się w nich, ale kiedy mają robić coś w ich poczuciu nudnego czy powtarzalnego, to szybko tracą zapał. ADHD jest zaburzeniem wielu przeciwności. Również w obszarze emocji. Nie jest to co prawda oficjalne kryterium diagnostyczne, ale u wielu kobiet występuje dysregulacja emocji, czyli taka ciągła sinusoida. Od wysokich górek do wielkich dołków.

W książce zwracasz uwagę na to, że zwykle pierwsze poważniejsze objawy pojawiają się w okresie dojrzewania. Dlaczego właśnie wtedy?

Bo to czas wielkich zmian i burzy hormonów, które mocno wpływają na objawy ADHD. Ale oczywiście nie chodzi tu tylko o chemię. Dla osób z ADHD każda duża zmiana jest wyzwaniem. Objawy mogą się nasilić po zmianie pracy, pójściu na studia czy we wczesnym macierzyństwie. Generalnie rezygnowanie z rutynowych działań wiąże się z trudnościami. Okres dojrzewania to często pierwszy taki moment w prawie dorosłym życiu, kiedy zaczynamy stanowić o sobie. To jest trudne dla każdego, nawet neurotypowego nastolatka.

I dlatego znów łatwo to przeoczyć, bo przecież nastolatki tak mają, że bałaganią, zapominają, płaczą, a potem się śmieją. Jak bardzo istotne przy ADHD jest wczesne rozpoznanie?

Myślę, że im szybciej, tym lepiej. Oczywiście sama diagnoza nie wystarczy, ale zauważenie tego i zaopiekowanie się tematem w dzieciństwie może uchronić przed powikłaniami, o których mówiłam na początku: depresją, zaburzeniami odżywiania, stanami lękowymi, uzależnieniami. Ta lista jest naprawdę długa i wiele kobiet z ADHD mogłoby uniknąć tych powikłań, gdyby diagnoza przyszła szybciej. Żałoba po życiu, które przeżyło się w nieświadomości, to kolejny motyw łączący życiorysy osób z ADHD. Trudno zaakceptować fakt, że tak długo trzeba było się męczyć.

Kiedy powinna nam się zapalić lampka alarmowa?

Nie jest to łatwe, bo dzieci w swojej naturze są ruchliwe i pobudliwe. Na pewno taką czerwoną flagą może być odpływanie myślami, takie bujanie w obłokach i trudności w zarządzaniu koncentracją uwagi. To może się na przykład objawiać częstym popełnianiem drobnych błędów lub szybkim rozpraszaniem się. Drugim czynnikiem, który powinien nas skłonić do wizyty u specjalisty, jest wspomniana już dysregulacja emocji: duża emocjonalność u dziewczynek, wybuchowość, płaczliwość, intensywność w ich przeżywaniu. Temu na pewno warto się przyjrzeć. Podobnie jak niechęci do robienia rzeczy, które nie są dla nas interesujące, oraz dużej dysproporcji w ocenach z różnych przedmiotów. To są często niuanse, więc istotna jest współpraca z nauczycielami, opiekunami i wszystkimi osobami, które mają kontakt z naszym dzieckiem.

To na koniec zadam ci pytanie, które często zadajesz swoim rozmówcom. Gdybyś mogła powiedzieć jedną rzecz o ADHD, to co by to było?

Mam ADHD, więc pozwolę sobie powiedzieć nadpobudliwie dwie rzeczy. Po pierwsze, jak znasz jedną osobę z ADHD, to znasz jedną osobę z ADHD. To jest spektrum i może objawiać się na różne sposoby, więc nie generalizujmy. A drugą rzecz przytoczę za moimi rozmówczyniami: ADHD nie jest na złość, nie jest przeciwko komuś. My się często bardzo staramy, tylko okablowanie naszych mózgów sprawia, że jest nam trudniej. I niczego nie wymyślamy i nic nie robimy specjalnie. Po prostu nie potrafimy inaczej.

Olga Święcicka
Proszę czekać..
Zamknij