Znaleziono 0 artykułów
22.08.2020

Królowe komedii romantycznych

22.08.2020
Julia Roberts w „Pretty Woman” (Fot. materiały prasowe)

Lata 90. i pierwsza dekada XXI w. przyniosły wysyp komedii romantycznych. Błahych historii o miłości nikt by pewnie nie oglądał, gdyby nie gwiazdy. Każda dziewczyna chciała być taka, jak one, a każdy chłopak – rozkochać je w sobie. Przedstawiamy wszystkie ulubienice Ameryki. 

Meg Ryan: Urocza romantyczka 

 

W klasycznej komedii romantycznej scenariusz jest prosty. Chłopak poznaje dziewczynę. Z początku się nie znoszą, a potem zakochują. „Kiedy Harry poznał Sally” (1989) w ciekawy sposób przełamuje ten schemat, bo bohaterowie kilka razy schodzą się i rozchodzą, a gdy spotykają się po latach Harry mówi Sally, że jest „pierwszą atrakcyjną kobietą, z którą nie chce się przespać”. Tą kobietą była Meg Ryan. Komu jak komu, ale jej szczególnie należy się tytuł królowej komedii romantycznych, choćby za tę kreację w duecie z Billym Crystalem. A przecież na koncie ma jeszcze rolę dziennikarki w związku na odległość w „Bezsenności w Seattle” (1993) i właścicielki nowojorskiej księgarni w „Masz wiadomość” (1998). W obu tych filmach zagrała w parze z Tomem Hanksem. Chemia między aktorami jest wzorcowa. Gdybyśmy mieli wybrać tylko jedną królową komedii romantycznej lat 90., byłaby nią prawdopodobnie właśnie Ryan.

Julia Roberts: Uśmiech wart 30 milionów

 

Rolę prostytutki, w której zakochuje się biznesmen grany przez Richarda Gere’a w „Pretty Woman” (1990), odrzuciły Meg Ryan i Sandra Bullock. Co tu dużo mówić, rola ulicznej pracownicy seksualnej wiązała się z ryzykiem – wizerunku mogłoby się nie udać odbudować. Rękawicę podniosła Julia Roberts. I był to strzał w dziesiątkę. Zaledwie 22-letnia  wtedy aktorka natychmiast stała się pierwszoligową gwiazdą, nagrodzoną Złotym Globem i nominacją do Oscara. Choć „Pretty Woman” dziś znajdziemy w każdym rankingu komedii romantycznych wszech czasów, to nawet Julia Roberts przyznaje, że w dobie #MeToo nikt nie odważyłby się filmu nakręcić. Dlaczego? Bo pokazuje świat pracy seksualnej w sposób naiwny, a w relacji głównych bohaterów nie ma równości, tylko manipulacja. Nie zmienia to tego, że „Pretty Woman” ma wciąż bardzo dużo uroku, a chemia między Roberts i Richardem Gere’em jest nieprzemijająca. Dzięki powabnemu uśmiechowi (ubezpieczonemu obecnie na 30 mln dolarów) Roberts, „Pretty Woman” nabrało niewinnej lekkości baśni o Kopciuszku. Magiczną aurę roztaczają także inne komedie romantyczne z jej udziałem: „Mój chłopak się żeni” (1997), „Notting Hill” (1999) czy „Jedz, módl się, kochaj” (2010). 

Sandra Bullock: Dziewczyna z sąsiedztwa

 

Bywa nazywaną królową paradoksów. Ten tytuł przyznano jej, gdy w 2010 r. otrzymała Oscara i Złotą Malinę. Tytuł królowej komedii romantycznych należy jej się za trzy role. Pierwsza to kreacja w „Ja cię kocham, a ty śpisz” (1995), druga w „Dwa tygodnie na miłość” (2002), trzecia – w „Narzeczonym mimo woli” (2009). W pierwszym filmie gra kasjerkę na stacji metra, w drugim szefową wydawnictwa, w trzecim pracownicę korporacji. Choć odniosła awans społeczny, chyba wszyscy się zgodzimy, że najwięcej wdzięku miała w sobie w tym pierwszym wydaniu jako nieśmiała singielka ratująca nieznajomego, do którego skrycie wzdychała…

Andie MacDowell: Wyzwolona piękność

 

Rola w „Czterech weselach i pogrzebie” (1994) Mike’a Newella zapewniła jej tytuł najbardziej rozpoznawalnej aktorki lat 90. Sam film warto dziś oglądać jako dowcipny zapis przemian obyczajowych związanych z przygodnym seksem i rolami płciowymi. Nie zapominajmy, że to Carrie oświadcza się Charlesowi! To rewolucyjny wątek w scenariuszu – mówimy przecież o filmie, który ma już 26 lat. MacDowell zagrała wcześniej przyciągające uwagę role w tak głośnych filmach, jak „Seks, kłamstwa i kasety wideo” Stevena Soderbergha i „Na skróty” Roberta Altmana, ale właśnie ta komedia romantyczna przyniosła jej największą sławę. Była też trampoliną do sławy Hugh Granta, który szybko zdobył uznanie jako pierwszoligowy brytyjski amant.

Renée Zellweger: Singielka doskonała

 

Chyba wszyscy się zgodzimy, że Bridget Jones już zawsze będzie miała twarz Renée Zellweger? Aktorka wcieliła się w tę bohaterkę trzy razy. Trudno sobie wyobrazić, że ktokolwiek mógłby ją zastąpić, chociaż brytyjscy producenci początkowo stanowczo sprzeciwiali się temu, żeby najsłynniejszą brytyjską singielkę zagrała Amerykanka z Teksasu. Zellweger udowodniła wiele razy, że sprawdza się nie tylko w repertuarze komediowym, lecz także dramatycznym. Za fenomenalną rolę Judy Garland otrzymała w tym roku Oscara. Drugiego, bo pierwszego Akademia przyznała jej za „Wzgórze nadziei”. Nagród tego formatu możemy spodziewać się więcej. Choć jest zwykle kojarzona z rolą Bridget Jones, na pewno nas jeszcze zaskoczy. 

Jennifer Lopez: Przełamanie stereotypu 

 

Mało który gatunek filmowy jest tak wyczulony na zmiany społeczne jak komedia romantyczna. Wystarczy sobie uświadomić, jak długo w Stanach Zjednoczonych był zarezerwowany dla aktorek o białym kolorze skóry. Jedną z pierwszych gwiazd, które przełamały ten schemat, była J.Lo, przebojowa, urodzona w Bronksie córka informatyka i nauczycielki o latynoskich korzeniach. Rozsławiła ją rola piosenkarki Seleny, nagrodzona Złotym Globem. Od tego momentu jej kariera nabrała rozpędu, co zaowocowało licznymi występami w popularnych rom-comach, takich jak „Co z oczu, to z serca” (1998), „Powiedz tak” (2001), „Zatańcz ze mną” (2004) „Sposób na teściową” (2005) czy „Plan B” (2010).

Kate Hudson: Piękna i pyskata

 

Pewne siebie, niekiedy pyskate, zawsze idące po swoje. Tak w skrócie można opisać bohaterki grane przez Kate Hudson w komediach romantycznych, które wdzierały się na pierwsze miejsca w rankingach popularności na początku XXI w. Do najbardziej znanych trzeba zaliczyć na pewno komedię „Jak stracić chłopaka w 10 dni” (2003), podejmującą w zabawny temat wojny płci. Ważne miejsce w jej filmografii zajmują także „Dziewczyna mojego kumpla” (2008), „Ślubne wojny” (2009) i „Pożyczony narzeczony” (2011).

Reese Witherspoon: Zuch dziewczyna

 

Rola Elle Woods z „Legalnej blondynki” (2001) – ubranej zwykle na różowo prawniczki – raz na zawsze przełamała stereotyp „głupiej blondynki”. Choć komedie romantyczne kojarzą się z czystą rozrywką, ta niosła ważne przesłanie dla młodych dziewczyn. Nie musisz wpisywać się w narzucony przez popkulturę schemat „ładna, czyli pusta”. Nie musisz udawać idiotki, żeby się podobać. Możesz być dziewczyńska, poważna, infantylna, intelektualna. Możesz być, kim chcesz. Trzeba przyznać, że Reese Witherspoon to przesłanie wciela konsekwentnie we własne życie. Gdy w pewnym momencie przestawała dostawać propozycje nowych ról, założyła własną firmę produkcyjną, która już ma na koncie tak świetne produkcje, jak „Wielkie kłamstewka” dla HBO i „The Morning Show” dla Apple TV. Zuch dziewczyna.

Jennifer Aniston: Ulubienica Ameryki

W tym zestawieniu nie mogło zabraknąć najjaśniejszej gwiazdy „Przyjaciół”. Aniston nie bez powodu jest nazywana ulubienicą Ameryki. Jej konto na Instagramie obserwuje ponad 35 mln osób. Sympatię widzów zaskarbiła sobie fenomenalnym talentem komediowym i ogromną pracowitością. Do tej pory ma na koncie 43 role. Wśród nich „Życie biurowe” (1999), „Z ust do ust” (2005), „Nadchodzi Polly” (2004), „Tak to się teraz robi’ (2010), „Żona na niby” (2011), „Wanderlust” (2012). Choć kiedyś oskarżano ją, że rozmienia się na drobne i brakuje jej talentu do filmów dramatycznych, krytyczne głosy uciszyła złożona rola w „The Morning Show”, jednym z najciekawszych seriali podejmujących temat #MeToo.

Łukasz Knap
Proszę czekać..
Zamknij