Znaleziono 0 artykułów
04.05.2022

Presja powrotu do formy po ciąży

04.05.2022
Kylie Jenner na MET Gali 2022 (Fot. Getty Images)

Kylie Jenner, która w lutym urodziła drugie dziecko, tak jak wiele kobiet mierzy się z oczekiwaniami na temat tego, jak powinny wyglądać i zachowywać się młode matki. Najwyższy czas uwolnić się od presji. Mamy prawo przytyć, mamy prawo kiepsko się czuć, mamy prawo dać sobie czas. Nasza redaktorka opowiada o własnych doświadczeniach z presją powrotu do formy po ciąży.

Na Met Gali 2022 Kylie Jenner wystąpiła w kreacji stworzonej przez zespół zmarłego przedwcześnie przyjaciela rodziny, twórcy Off-White, Virgila Abloha. Suknia ślubna z kaskadami falbanek, gorsetem i przezroczystościami wpisywała się w temat przewodni balu, „Gilded Glamour”, czyli elegancji pozłacanego wieku. Wyłamywał się jeden element – bejsbolówka z doszytą woalką przypominała o streetowych korzeniach marki. Najmłodsza z sióstr chętnie pozowała z Kendall i tegorocznymi debiutantkami, Khloé i Kourtney. Chłopaka, Travisa Scotta, zostawiła w domu. Może opiekował się w tę noc ich dwójką dzieci?

Od Kylie Jenner biła pewność siebie. Perfekcyjny makijaż jak zwykle czynił z niej najlepszą ambasadorkę własnego kosmetycznego imperium, a strój podkreślał atuty jej sylwetki. Na pierwsze wystąpienie na czerwonym dywanie po ciąży – na premierę programu „The Kardashians” w kwietniu, czyli równo dwa miesiące po narodzinach syna – młoda mama też wybrała biel. Lateks od Coperni uwypuklał jej słynne kształty.

Oglądając gwiazdę na czerwonym dywanie, trudno uwierzyć, że mogłaby mieć problemy z „powrotem do formy” po ciąży. Świadomie używam cudzysłowu, bo mizoginistyczne hasło musieli ukuć wrogowie kobiet, którzy nie rozumieją, w jak delikatnej znajdują się one kondycji, gdy wydadzą na świat dziecko.

Kylie Jenner o macierzyństwie: „Nie jest mi łatwo”

Na swoim profilu na Instagramie Kylie odsłania inną twarz. Pisze, że daje sobie czas, bo macierzyństwo nie przychodzi jej z taką łatwością jak za pierwszym razem. Gdy cztery lata temu urodziła się Stormi, Jenner prawie natychmiast wróciła do pracy. Po ciążowych krągłościach właściwie nie było śladu.

„Przytyłam w ciąży prawie 30 kilogramów. Już zrzuciłam 20. Ale to proces, a ja staram się być dla siebie dobra”, notuje Jenner, podkreślając, że czuje się zobowiązana, żeby wyznać prawdę tysiącom innych kobiet, które mogą przechodzić przez to samo. Gwiazda nie używa określenia „depresja okołoporodowa”, możliwe, że zwyczajnie nie ma jeszcze siły mierzyć się ze światem. „Nie powinnyśmy czuć presji, żeby po porodzie powrócić do tego, kim byłyśmy wcześniej. Ani fizycznie, ani psychicznie”, podkreśla Kylie. „Nie jest mi łatwo. Ale najważniejsze jest to, że urodziłam zdrowego, kochanego chłopca”.

Wiele kobiet może utożsamić się z doświadczeniem Jenner. Nie dość, że młode matki same czują presję, by pokazać, jakimi są siłaczkami, to jeszcze często oczekuje tego od nich otoczenie – mama czy mąż. Do tego dochodzą celebrytki, które prezentują płaski brzuch w kilka dni po wyjściu ze szpitala. A płaski brzuch to przecież dopiero początek. Trzeba jeszcze stanąć na nogi, zacząć ćwiczyć, zgubić kilogramy. To wszystko po nieprzespanych nocach, z dzieckiem przy piersi i wobec największej bodaj rewolucji, jaka może wydarzyć się w życiu.

Nie każda kobieta przybiera na wadze tak jak Kylie. Według statystyk przeciętnie w ciąży tyjemy od 12 do 16 kilogramów. Niewiele z nas startuje też z punktu takiego jak Kylie – młodego, wysportowanego, kanonicznego ciała. Po porodzie większości z nas brakuje również codziennego wsparcia dietetyka, prywatnego trenera czy niani. Tak jak Kylie, musimy sobie jednak poradzić z własną głową – lękiem o noworodka, adaptacją do nowej rodzinnej dynamiki (równie trudnej w przypadku pierwszego i każdego kolejnego dziecka), poczuciem bezradności, bezsilności, bezużyteczności.

Na szczęście coraz więcej mówi się o depresji okołoporodowej, która dotyka nawet co czwartą kobietę. Ale nie musimy cierpieć na depresję, by mierzyć się z fundamentalnymi pytaniami o to, czy ochronię maleństwo, czy będzie ze mną szczęśliwe, czy wyrośnie na dobrego człowieka. A przecież jest jeszcze mnóstwo pytań o samą siebie – kiedy wrócę do pracy, jak się czuję w roli matki, czy partner mi pomoże.

Presja „powrotu do formy” po ciąży

Też czułam presję – i po narodzinach pierworodnego syna, i pół roku temu, gdy na świat przyszła moja córka. A piszę to z pozycji przywileju. Mam zdrowe, piękne, radosne dzieci, kochającego męża, dobrą pracę, z której nie musiałam zrezygnować. Mam wsparcie w opiece, a gdyby go zabrakło, stać mnie na opiekunkę. Nie cierpiałam na depresję poporodową. Haj hormonalny trwał u mnie od drugiego trymestru (w pierwszym łapałam doły i wszędzie czułam zapach wątróbki) do pół roku po porodzie. Dopiero teraz poziom adrenaliny spada, nieprzespane noce dają o sobie znać nie tylko w postaci sińców pod oczami, odporność w czasie karmienia piersią pozostawia wiele do życzenia. Pod wieloma względami jest mi łatwo: nie miałam problemów z donoszeniem ciąży ani z karmieniem piersią, przytyłam 10 kilogramów, a potem w ciągu trzech miesięcy osiągnęłam wagę niższą niż przed ciążą, wkrótce po porodach wróciłam do dotychczasowego życia – rodzinnego, towarzyskiego i zawodowego, z najcudowniejszym wzbogaceniem, moimi dziećmi.

Choć moja noga nigdy nie postanie na siłowni, mam w nosie oczekiwania wobec płaskości mojego brzucha. Nie przejmuję się, i tak jako matka mam przerąbane. Każdemu, zwłaszcza w autobusie, wydaje się, że może pouczać mnie, jaką czapeczkę założyć dziecku. Presja obejmuje bowiem niemal każdą sferę życia. „Powrót do formy” oznacza tak naprawdę udawanie, że się dziecka nie urodziło. Mamy być takie same jak wcześniej – w pracy zawsze dowozić projekty w terminie, prać mężowi skarpetki jak dawniej, wysłuchiwać zwierzeń przyjaciółek. Tyle że doszedł nam jeden, naprawdę przytłaczający obowiązek… W „powrocie do formy” zakodowano więc oczekiwanie, że wszystko ma być po staremu, choć wcale nie jest. Ani emocjonalnie, ani fizycznie, ani intelektualnie. Nasze ciało wydało na świat życie. Nasza głowa stała się głową matki. Nasze emocje wzbogaciły się o całe spektrum nowych doświadczeń. Ani Kylie, ani ja, ani inne matki nie jesteśmy już dokładnie tą samą osobą. I to jest okej.

Anna Konieczyńska
Komentarze (1)

Marta Kowalczyk - Kalinowska06.05.2022, 21:29
Świetnie napisane 🙂
Proszę czekać..
Zamknij