Znaleziono 0 artykułów
25.03.2023

Maladaptive daydreaming: Wirus marzycielstwa

25.03.2023
Fot. Materiały prasowe

Hasło „maladaptive daydreaming”, oznaczające specyficzny sposób śnienia na jawie, ma ponad 130 milionów wyświetleń na TikToku. Dlaczego ten termin, związany ze zdrowiem psychicznym, budzi tak dużo emocji?

Jednym z tematów związanych ze zdrowiem psychicznym, ostatnio często poruszanych w internecie, jest maladaptive daydreaming. To określenie oznacza specyficzny sposób śnienia na jawie, taki, w którym duże znaczenie ma kompletne oderwanie od rzeczywistości śniącego. Wielu użytkowników mediów społecznościowych przyznaje się do uzależnienia od tego typu marzeń. Czym różnią się od zwykłego marzycielstwa i kiedy mogą stać się nałogiem? 

Czym jest maladaptive daydreaming?

Marzycielstwo kojarzyło się dotąd zwykle z czymś niewinnym, uroczym. Marzyciel, według popularnych wyobrażeń, często ucieka w świat fantazji, przejawia skłonność do słodkiego lenistwa. Dziś jednak romantyzowanie tego zjawiska zastępowane jest dyskusją o niebezpiecznej stronie marzycielstwa. Tiktokerzy dzielą się swoimi doświadczeniami i alarmują, że zbyt częsta ucieczka w świat fantazji może przerodzić się w nałóg, zacierać w głowie granicę między rzeczywistością i fikcją, izolować, a nawet prowadzić do apatii. „A ja myślałem, że jestem po prostu kreatywny” – komentują internauci wideo, oznaczone cieszącym się ostatnio ogromną popularnością hashtagiem #maladaptivedaydreaming. Jeśli wierzyć tiktokowej diagnozie, bycie nałogowym marzycielem można traktować jako spektrum choroby. Większość ekspertów przyznaje, że śnienie na jawie to niezbadana jeszcze dostatecznie aktywność umysłowa. Ale pewne jest, że powstałe podczas niej intensywne, bardzo żywe fantazje wpływają na codzienne życie. 

Brytyjskie Towarzystwo Psychologiczne zaczęło używać określenia maladaptive daydreaming w 2016 roku i w tekstach specjalistów ten termin występuje zwykle w odniesieniu „mechanizmu radzenia sobie w odpowiedzi na traumę, znęcanie się lub samotność”.

Od Kanta do TikToka: Wszystkie teorie na temat śnienia

Na temat maladaptive daydreaming powstaje coraz więcej postów i filmów w mediach społecznościowych. Na TikToku hashtag #maladaptivedaydreaming ma 132 miliony wyświetleń. Ale oczywiście to nie tiktokerzy wymyślili to zjawisko. 

O oddawaniu się marzeniom sennym na jawie pisali już Immanuel Kant i John Locke, podkreślając siłę, z jaką tego rodzaju wyobrażenia mogą wpływać na życiowe wybory i wartość poznawczą. Pojęcie maladaptive daydreaming zostało użyte w tekście naukowym po raz pierwszy przez belgijskiego uczonego Juliena Varendoncka, w wydanej w 1921 roku pracy „The Psychology of Day-Dreams”, z przedmową Zygmunta Freuda. Varendonck podkreślał, jak ogromny wpływ mogą mieć marzenia senne na jawie dla naszej świadomości i autorefleksji. 

Pozytywny wymiar rozbudowanej sfery wyobrażeń, która pobudza kreatywność i jest pomocna w planowaniu przyszłości, zauważał amerykański psycholog Jerome L. Singer, który badaniom śnienia na jawie poświęcił niemal całe zawodowe życie. Zauważył, że problemy ze zbyt częstym marzeniem mają osoby odczuwające deficyt koncentracji. Według niego częstym powodem uciekania w myślach od otaczającej rzeczywistości jest lęk przed przyszłością – wtedy zwykle uporczywie powraca się w myślach do przeżywania negatywnych zdarzeń albo wymyśla miliony scenariuszy przyszłości. 

Natomiast Eli Somer, izraelski profesor psychologii klinicznej Uniwersytetu w Hajfie, w pracy „Maladaptive Daydreaming: A Qualitative Inquiry” zauważył, że maladaptive daydreaming„może przynosić uwolnienie od stresu i bólu przez poprawę nastroju”. Ale pisał też o zagrożeniu polegającym na tym, że marzenie senne może zastępować interakcje międzyludzkie i zakłócać funkcjonowanie w społeczeństwie. 

Fot. Materiały prasowe

Życie jak w incepcji: Znaczenie marzeń sennych na jawie

Wszyscy marzymy. Zrywanie się naszego mózgu ze stanu koncentracji, z uwięzi zaplanowanych zadań może zajmować nawet połowę jego czasu pracy. Gdy jedziesz zatłoczonym autobusem, stoisz przy sklepowej kasie, słuchasz muzyki, myśli czasami po prostu zaczynają żyć własnym życiem. Gdyby potraktować nasz umysł jak komputer, taki rodzaj śnienia na jawie jest czymś w rodzaju „sieci trybu domyślnego”. 

Na większość naszych abstrakcyjnych myśli, introspekcji, przewidywań, planów ma wpływ część mózgu odpowiadająca za zdolność do refleksji. Używając porównań z dziedziny informatyki, można powiedzieć, że większość rzeczy, która zostaje stworzona przez nasz umysł podczas stanu spoczynku, pozostaje zapisana jako „kopia robocza”. Tak rozumiane marzenie odgrywa kluczową rolę w zdrowym funkcjonowaniu psychicznym. Taki mechanizm śnienia na jawie jest katalizatorem lęków – pomaga przygotowywać na przyszłe wydarzenia poprzez projektowanie kolejnych wariantów ich przebiegu oraz pozwala ubarwić szarość codzienności. Według badań psychologów ludzie, którzy śnią na jawie, więcej czasu poświęcają analizie i refleksji otaczającego świata i samych siebie. Są bardziej empatyczni i podejmują bardziej moralne decyzje.

Jednak niektórzy śnieniu na jawie poświęcają zbyt wiele czasu i zaangażowania. Jak z klocków lego budują misternie skonstruowane światy, w których wolą przebywać częściej niż w rzeczywistości. „Prowadzę wymyślony scenariusz już od sześciu lat, dodaję do niego tylko nowe elementy”, „nie mogę już słuchać muzyki ani czytać bez marzeń; było to dla mnie źródłem terapii. Teraz stało się nałogiem”, „wkurzam się, gdy ktoś przerywa mi w dobrym momencie” – opowiadają tiktokerzy, którzy zjawisku #maladaptivedaydreaming poświęcają swoje nagrania. 

Część z nich przyznaje się, że projektują bardzo bolesne wyobrażenia, na przykład śmierć najbliższych. Doprowadzają się do płaczu, a po takim oczyszczeniu wracają do rzeczywistości z ulgą, że największe lęki pozostały w wymyślonym świecie. Takie imaginacje przypominają świat filmowej incepcji, w którym, w przeciwieństwie do realnego, wszystko możemy skrupulatnie zaprogramować i poprawiać tak, by życie szło po naszej myśli. 

@_bbykarma Reply to @kieraxg #greenscreenvideo #greenscreen #fy #bpdtok #maladaptivedreaming #mentalhealthawareness ♬ Golden Hour - The Night Train

Jednak nie jest to najlepsze rozwiązanie. Badacze z Harvardu niedawno oświadczyli, że „błąkający się umysł nie jest szczęśliwym umysłem”. Przekonują też, że śnienie na jawie wiąże się z ryzykiem uzależnienia, bo „jest bardzo przyjemne, łatwo dostępne i legalne”, jak wyjaśnia Eli Somer. Izraelski psycholog dodaje: „To maszyna działająca na rzecz wirtualnej rzeczywistości, a ponieważ jest niezwykle satysfakcjonująca, ludzie mają tendencję do powracania do niej lub angażowania się w nią przez dłuższy czas”.

Niektórzy tiktokerzy przyznają, że potrafią spędzać na marzeniach godziny, wymykają się nawet ze spotkań, by móc wrócić do swoich wyimaginowanych światów. Zapuszczają się coraz głębiej w meandry fantazji i rozbudowują wymyśloną rzeczywistość, by móc przenosić się do niej w myślach, kiedy zawodzi ta prawdziwa.

Gdzie jest granica, po której przekroczeniu trudno znaleźć drogę powrotną z marzeń do realu? Eli Somer mówi, że maladaptive daydreaming można traktować jako chorobę, gdy „fantazja bierze górę nad indywidualnym pragnieniem zmierzenia się z rzeczywistością […]. Mamy problem, jeśli fantazjowanie odbywa się kosztem spotkań towarzyskich z rówieśnikami lub rodziną, tworzenia znaczących relacji, budowania systemu wsparcia, osiągania celów czy rozwijania kariery”.

Co powoduje ucieczki w marzenia senne

Wygląda na to, że nadmierne bujanie w obłokach traci współcześnie swój romantyczny charakter. Można zastanawiać się nad powodami coraz częstszych ucieczek w marzenia. Jasne jest, że jeśli nasz umysł każdego dnia pracuje na najwyższych obrotach i bombardowany jest milionem bodźców, potrzebuje raz na jakiś czas przerwy. Choć, być może, ten czas odpoczynku nie powinien zawsze polegać na wymyślaniu trudnych do zrealizowania scenariuszy albo alternatywnej wersji własnego życia.

Do czynników wpływających na zbyt częste, nadmiernie rozbudowane marzycielstwo zalicza się bodźce płynące z mediów społecznościowych. Kreowanie wyidealizowanych wersji siebie czy przeglądanie profili znajomych zamiast utrzymywania kontaktów towarzyskich to w końcu rodzaj istnienia w świecie wyobrażonym. 

Takie wyidealizowane wizerunki oraz treści mogą budzić kompleksy. Dla dużej części osób właśnie marzenie na jawie jest najprostszym sposobem radzenia sobie z trudnymi emocjonalnie sytuacjami, takimi jak niezadowolenie z siebie.

Eli Somer przekonuje jednak, że zamiast uciekać w marzenia, dobrze jest nauczyć się okiełznywać je, kontrolować czas, jaki im poświęcamy, by „czerpać z nich radość, zamiast czuć się przez nie uwięzionym”. 

Katarzyna Mizera
Proszę czekać..
Zamknij