Znaleziono 0 artykułów
26.06.2025

Mankeeping: Zarządzanie mężczyznami to niewidzialna praca kobiet

Mankeeping to niewidzialna praca emocjonalna, którą kobiety wykonują na rzecz mężczyzn i co je wypala. Coraz więcej mówi: dość (Fot. Jeff Hochberg/Getty Images)

Współczesne kobiety rezygnują z randkowania i wolą być singielkami. Czy to dlatego, że mają już dość pracy emocjonalnej na rzecz mężczyzn – nazywanej mankeepingiem – i podtrzymywania fundamentów patriarchatu? Bycie wsparciem dla partnera bywa coraz częściej naszym kolejnym codziennym obowiązkiem, który odbiera energię i niszczy równowagę w relacjach.

Tworząc partnerski związek, decydujemy się na bycie razem na dobre i złe. Dzielenie się nie tylko radością, ale i problemami. Liczymy się z emocjami osoby partnerskiej. Razem z nią tworzymy plany. Okazuje się jednak, że partnerski układ wcale nie oznacza równości. Bardzo często to wciąż na kobiety spadają codzienna życiowa logistyka, dzielenie zadań, myślenie o urodzinach dzieci i bliskich.

Jakby tego było mało, partnerzy traktują swoje ukochane jak darmowe terapeutki. Zły dzień? Kłopoty w pracy? Konflikt z przyjacielem? Partnerka na pewno wysłucha i jeszcze podpowie rozwiązanie. Szkoda pieniędzy na terapię. Dociśnie też, by dbać o zdrowie fizyczne, zapisze do lekarza. To wygodne, więc mężczyźni przyzwyczajają się do takiego stanu rzeczy. Najpierw dbały o nich matki, następnie tę rolę przejmują partnerki. Coraz częściej jednak kobiety zdają sobie sprawę, że to nie w porządku. Zwykle wtedy, gdy są na skraju wyczerpania i szukają jego przyczyn.

Na czym polega mankeeping, czyli zjawisko zarządzania męskimi emocjami przez kobiety

Mankeeping, czyli codzienne, niewidzialne zarządzanie emocjami, relacjami i dobrostanem dorosłego faceta, nie ma nic wspólnego z partnerstwem. To niewidzialna praca emocjonalna, którą kobiety wykonują na rzecz mężczyzn, często nawet bez pytania i bez szans na taką samą pomoc z jego strony. To nie tylko rozmowy o uczuciach, to bycie pełnoetatową powierniczką, przypominajką, motywatorką... Ma to miejsce zarówno w małżeństwach z długim stażem, jak i w luźnych związkach typu situationship.

Gdzie leżą przyczyny mankeepingu? Winna jest recesja męskich przyjaźni?

Zespół ekspertów z Uniwersytetu Stanforda w badaniu „Psychology of Men and Masculinities” stawia tezę, że na barki kobiet coraz częściej spada ciężar emocjonalny bliskich im mężczyzn. Źródłem pogłębiającego się problemu ma być epidemia samotności mężczyzn. W badaniu z października 2024 roku „Theorizing Mankeeping: The Male Friendship Recession and Women’s Associated Labor as a Structural Component of Gender Inequality” jego autorzy – Angelica Ferrara i Dylan Vergara – zauważają, że rośnie męska samotność, ponieważ mężczyznom trudno jest zbudować głębokie więzi, znaleźć przyjaciół, z którymi mogliby czuć się na tyle swobodnie, by porozmawiać o ważnych dla nich sprawach. W rezultacie ich partnerki romantyczne wykonują tę pracę emocjonalną.

Mankeeping – nowa nazwa, stare jak świat zjawisko

W wspomnianym badaniu Ferrary i Vergara mankeeping uznawany jest nie za jednostkowy problem, tylko strukturalny objaw nierówności płciowej. O takiej pracy emocjonalnej pisała już 40 lat temu socjolożka Arlie Hochschild. I nie chodzi o to, by mężczyzn potępiać, tylko by pokazać im, iż relacja nie może być systemem jednostronnego wsparcia. To wspaniale, że otwierają się i mówią o swoich uczuciach, ale nie mogą nimi obarczać partnerek, oczekiwać od nich wsparcia zawsze i wszędzie. Inna sprawa, że kobiety w patriarchalnych systemach są trenowane do tego, by opiekować się innymi własnym kosztem, dbać o cudze emocje, swoje traktując po macoszemu – bo nie starcza im już czasu, by zadbać o samą siebie. Nic dziwnego, że kobiety potrzebują potem na przykład nieco więcej snu niż mężczyźni.

Do czego prowadzi mankeeping? Konsekwencje tej niewidzialnej pracy emocjonalnej odbijają się na współczesnych relacjach i prowadzą do wypalenia kobiet

Mankeeping ma swoje poważne konsekwencje. Ta niewidzialna i niedoceniana praca to nie tylko dodatkowy obowiązek wykonywany kosztem czasu, dobrostanu i zdrowia psychicznego kobiet. W heteroseksualnych związkach, w patriarchalnym świecie w gospodarce emocjonalnej uczucia mężczyzn są oczywiście w centrum uwagi. Jednak doszłyśmy już do granic naszych możliwości, jak pisze Rose Hackman w książce „Praca emocjonalna. Jak niewidzialna praca kształtuje nasze życie i jak poznać się na własnej sile” (wydana w Polsce przez Krytykę Polityczną w tłumaczeniu Aleksandry Paszkowskiej).

Emocjonalne wypalenie deklaruje coraz więcej z nas, i to już na etapie randkowania. Ferrara i Vergara zwracają uwagę, że wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy, że wykonuje emocjonalną pracę – aż do momentu, gdy zaczynają się czuć zmęczone, zniecierpliwione czy wypalone. I wtedy pojawia się pytanie: czy ja mam partnera, czy pacjenta? W końcu mówimy sobie: dość.

„Nie jestem twoją terapeutką”

Jak pokazują historie mankeepingu opublikowane m.in. przez „New York Post”, wiele kobiet rezygnuje z randkowania nie z powodu braku miłości czy niechęci wobec związków, ale z powodu emocjonalnego wypalenia. „To nie ja się boję bliskości” – mówi jedna z bohaterek tekstu – „ja po prostu nie mam już siły być kimś, kto nie tylko dźwiga swoje emocje, ale jeszcze cudze, codziennie”.

„Nie jestem twoją terapeutką” to hasło, które pojawia się coraz częściej w postach na TikToku, memach i nagłówkach. Kobiety mówią, że mają swoją pracę, swoje problemy, swoje życie i nie chcą być matką, terapeutką i jedyną emocjonalną kotwicą. Radzą sobie świetnie w pojedynkę. Zresztą różne badania pokazują dobitnie, że singielki, nieobarczone partnerem i dziećmi, są szczęśliwsze, żyją dłużej, w lepszym zdrowiu. Z kolei samotni heteroseksualni mężczyźni, czyli niezaopiekowani przez kobiety, żyją krócej. Według Pew Research tylko 38 proc. samotnych kobiet w USA obecnie szuka związku. Wśród samotnych mężczyzn liczba ta wzrasta do 61 proc. Ta różnica mówi wiele.

Wypalenie zamiast romansu. Jak to zmienić?

Trudno się więc dziwić, że wiele z nas wybiera życie w pojedynkę, nawet jeśli marzy nam się miłość. Oczywiście wyczerpanie emocjonalne, niechęć do bycia czyjąś darmową terapeutką, menedżerką i ostoją nie jest jedynym powodem tego zjawiska. Jednak wraz z rosnącą świadomością, czym jest praca emocjonalna, i coraz wyższym poziomem wyczerpania i wypalenia w różnych obszarach, trudno oczekiwać, byśmy chciały się wiązać. Zwłaszcza z osobami, które oczekują od nas tak wiele, mało dając w zamian. Dopóki nie nastanie prawdziwa równość, niewiele się zmieni. Tym, co możemy robić, to rozmawiać o zauważonym zjawisku, stawiać wyraźne granice. Nie możemy pozwolić, by patriarchat pozbawił nas miłości, której pragniemy, i by za tę miłość trzeba było płacić jednostronnym poświęceniem. Nie powinien nas też pozbawiać więzi i pozostawiać samych sobie z trudnymi, niewypowiedzianymi emocjami. Ale to my musimy wziąć odpowiedzialność za siebie i nasze emocje. I dostrzec, że praca emocjonalna wychodzi poza prywatne ramy. Że to prawdziwa praca, która ma ogromną wartość, a zatem – swoją cenę.

Paulina Klepacz
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Mankeeping: Zarządzanie mężczyznami to niewidzialna praca kobiet
Proszę czekać..
Zamknij