Znaleziono 0 artykułów
19.07.2023

80. Festiwal Filmowy w Wenecji. Jubileusz w cieniu strajku aktorów i scenarzystów

19.07.2023
Fot. Getty Images

Przystąpienie aktorów do trwającego od maja strajku scenarzystów hollywoodzkich może diametralnie zmienić oblicze jubileuszowego 80. Międzynarodowego Festiwalu Filmowego w Wenecji. W konsekwencji tej decyzji gwiazdy kina będziemy oglądać wyłącznie na ekranie i na plakatach promujących filmy, w których zagrali.

To zdjęcie Harry’ego Stylesa wisi przyklejone od wewnętrznej strony szklanych drzwi wejściowych do „Chioscetto”, czyli kiosku sprzedającego festiwalowe gadżety i fachową literaturę filmową. „Chioscetto” znajduje się jakieś 150 metrów od Pałacu Festiwalowego na weneckim Lido – wyspie, gdzie odbywa się najstarszy festiwal filmowy świata. Zrobiłem to zdjęcie w lipcu 2023 roku. Uznałem, że jest nie tylko świetnym podsumowaniem ubiegłorocznej imprezy i szaleństwa spowodowanego obecnością na Lido Harry’ego Stylesa, ale również znakiem czasów, w których żyjemy. Co zapamiętamy z najstarszego i najbardziej renomowanego festiwalu filmowego? Twarz celebryty. Nie przypuszczałem jednak, że ta fotografia stanie się aż tak symboliczna.

13 lipca 2023 szef festiwalu filmowego w Wenecji ogłosił składy jury, a prezeska Gildii Aktorów w Hollywood strajk

„You know it's not the same as it was” (Wiesz, że to już nie to samo co kiedyś) – ten wers z refrenu ubiegłorocznego przeboju Harry’ego Stylesa „As it Was” może okazać najlepszym komentarzem do tego, co czeka organizatorów festiwali, premier filmowych i gal wręczenia branżowych nagród.

13 lipca szef festiwalu filmowego w Wenecji Alberto Barbera ogłosił składy jurorskich wszystkich konkursów jubileuszowej imprezy. Skład jury to prawie jak prezentacja filmów, które znalazły się w oficjalnej selekcji festiwalu. Jest wypadkową wielu koterii, zabiegów, stref wpływów, a przy okazji stanowi o sile nazwiska dyrektora.

Tego samego dnia prezeska Gildii Aktorów Fran Drescher na konferencji prasowej oficjalnie potwierdziła przystąpienie aktorów do strajku, który od maja prowadzą hollywoodzcy scenarzyści. Wieczorem odbyła się londyńska premiera filmu Christophera Nolana „Oppenheimer”. Ekipa aktorska, m.in. Cillian Murphy, Emily Blunt, Florence Pugh i Matt Damond, pojawiła się co prawda na czerwonym dywanie, ale na godzinę przed oficjalnie zaplanowanym czasem, aby wyrobić się przed tzw. godziną zero, kiedy miał zacząć się strajk. I tuż przed jej wybiciem opuścili uroczystość.

(Fot. Getty Images)

Historia konfliktu w Hollywood

Po jednej stronie mamy więc scenarzystów, reżyserów, aktorów, kaskaderów i pracowników show-biznesu, m.in. prezenterów telewizyjnych i dziennikarzy (SAG-AFTRA), a po drugiej Związek Producentów Filmowych i Telewizyjnych (AMPTP), który zrzesza duże studia produkcyjne i tzw. streamerów, m.in. Netflix, Amazon, Disney, Warner Bros Discovery. Problemy zaczęły się w pandemii, kiedy ogromna część scenarzystek i scenarzystów straciła posady, ponieważ wstrzymano produkcje. Wzbogacili się natomiast właściciele platform streamingowych, bo wszyscy rzuciliśmy się do oglądania filmów i seriali w domach. Kasa płynęła, nomen omen, strumieniami. Szacuje się, że w ostatnich trzech latach streamerzy zarobili na czysto około 30 mld dolarów, tnąc jednocześnie pensje i honoraria.

Chodzi zatem głównie o niskie zarobki, skandalicznie niskie tantiemy ze streamingu (lub – jak np. na polskim rynku – ich brak) oraz rozwój sztucznej inteligencji, która ucząc się na udostępnionych już w sieci tekstach, sama będzie mogła generować nowe scenariusze i, co niewykluczone, awatary aktorów. Jeśli chcecie sprawdzić, jak to działa w praktyce, obejrzyjcie pierwszy odcinek szóstego sezonu „Czarnego lustra” zatytułowany „Joan is Awful”. Scenarzyści dawno przewidzieli kryzys, którego stają się ofiarami.

Fot. archiwum prywatne

Wśród rekomendacji związku zawodowego aktorów dotyczących przebiegu strajku nieuczestniczenie w premierach filmowych wydaje się wtórne wobec faktu, że nie mogą się pojawiać na planach filmowych. Jednak trzeba pamiętać, że potężne pieniądze na działania PR i marketing filmu to żelazna część każdego filmowego budżetu. Tak samo jak obowiązek uczestniczenia w akcjach marketingowych to żelazna część każdego kontraktu aktorskiego. Udział filmów w festiwalach filmowych – zwłaszcza tych odbywających się jesienią – to dla producentów nie tylko prestiż, ale również szansa na darmową reklamę. Darmową, bo ogromną część kosztów pobytu na festiwalach pokrywają ich organizatorzy.

(Fot. Getty Images)

Powrót do przeszłości weneckiego festiwalu

Paradoksalnie obecna sytuacja to powrót do przeszłości weneckiego festiwalu.

W 1932 roku, gdy widmo faszyzmu wisiało już nad Europą, sztab Benita Mussoliniego zastanawiał się, jak przy okazji prezentacji niewinnej rozrywki wpływać miękko na społeczeństwo i kształtować je ideologicznie. Kino zdawało się doskonałym narzędziem, tym bardziej że zyskało we Włoszech ogromną popularność. Poświęcone sztuce weneckie La Biennale di Arte zarządzane przez Antonio Marianiego było gotową strukturą. Na Lido brakowało co prawda kina, ale był ogromny reprezentacyjny Hotel Excelsior i jego ekscentryczny właściciel Giuseppe Volpi. To na tarasie Excelsiora odbywały się pierwsze pokazy festiwalowe. Początkowo bez nagród i – co ciekawe – gwiazd, czyli aktorek i aktorów. Osoby aktorskie pojawiły się na Lido dopiero w kolejnych odsłonach festiwalu, kiedy zbudował już swoją renomę.

To mogło działać przed laty. Dzisiaj działają excel i zamknięty w nim budżet. A także szum wokół filmów nakręcany przez fanów gwiazd, media tradycyjne i social media. Szum inicjują i nakręcają gwiazdy, a tych może zwyczajnie zabraknąć. Co więcej, nagrody przywiezione z Wenecji czy Toronto to świetny prognostyk przed sezonem HAS, czyli Hollywood Awards Season, w tym tej najważniejszej, czyli Oscarów. W tej chwili raczej nikt nie ma pojęcia, jak będzie wyglądał tegoroczny sezon.

Jak może przebiegać 80. Festiwal Filmowy w Wenecji

Co zrobią producenci? Wycofają filmy z festiwali, przeniosą zaplanowane premiery na lepszy czas? Tylko kiedy ten czas nadejdzie?

Co zrobią członkowie weneckiego jury? Przewodniczącym jury Konkursu Głównego został Damien Chazelle – reżyser, scenarzysta i producent filmowy. Swoimi filmami „La La Land” (2016) i „First Man” (2018) dwukrotnie otwierał Międzynarodowy Festiwal Filmowy w Wenecji. „La La Land” dostał 14 nominacji do Oscara, zdobył sześć statuetek, w tym dla najlepszego reżysera. Damien Chazelle był najmłodszym reżyserem, który otrzymał tę nagrodę.

Skład jurorski uzupełniają: Saleh Bakri, palestyński aktor filmowy i teatralny, Jane Campion – nowozelandzka reżyserka, scenarzystka i producentka, laureatka m.in. Złotej Palmy w Cannes za „Fortepian” i Oscara za „Psie pazury”, Mia Hansen-Løve – francuska reżyserka i scenarzystka, Gabriele Mainetti – włoski reżyser, aktor, kompozytor i producent filmowy, chińska aktorka Shu Qia, irlandzki scenarzysta i reżyser Martin McDonagh – autor m.in. filmu „Trzy billboardy za Ebbing Missouri”, Santiago Mitre – argentyński scenarzysta i reżyser, Laura Poitras – amerykańska reżyserka i dziennikarka. Jej film „Całe to piękno i krew” zdobył Złotego Lwa dla najlepszego filmu w Wenecji w 2022 roku i był nominowany do Oscara.

(Fot. materiały prasowe)

Co zrobi Luca Guadagnino, którego film „Challengers” ma otworzyć festiwal w Wenecji? Co zrobią jego aktorzy: Zendaya, Josh O'Connor i Mike Faist? Może w związku z miejscem festiwalu wybiorą strajk włoski i stawią się w pracy, ale na przykład bardzo wolno będą kroczyć po czerwonym dywanie? Żart nie na miejscu, bo sprawa jest poważna i dotyczy rzeszy ludzi zatrudnionych w przemyśle filmowym, a za każdą z tych osób stoją ich rodziny i bliscy.

Co zrobi Bradley Cooper – reżyser i odtwórca tytułowej roli w filmie „Maestro”, biografii Leonarda Bernsteina? Data premiery podana przez producentów to wrzesień 2023, co sugerowałoby, że publiczność zobaczy film na festiwalu w Wenecji. Program weneckiego festiwalu zostanie ogłoszony pod koniec lipca, ale raczej nie ma wątpliwości, że „Maestro” się w nim znajdzie. Cooper poświęcił filmowi lata pracy, w wywiadach podkreśla, że to najtrudniejszy projekt w jego karierze. I co? Ma nie przyjechać do Wenecji, nie uczestniczyć w premierze i konferencji prasowej, bo takie są rekomendacje związków zawodowych?

Podobnie rzecz się ma z filmem Yorgosa Lanthimosa „Poor Things”, w którym Emma Stone gra kobietę z wszczepionym mózgiem własnego dziecka. Ten surrealistyczny romans ma mieć premierę 8 września, więc pewnie znajdzie się w programie festiwalu w Wenecji.

Kto przyjedzie na 80. Festiwal Filmowy w Wenecji

Festiwale filmowe karmią się skandalami, wenecki również. Tutaj pokazano pierwszą scenę nagości w kinie, był to biust aktorki Hedy Lemarr. W filmie „Ekstaza” w reżyserii Gustava Machatýego krytycy w mimice twarzy Lemarr i jej ruchach dopatrzyli się pierwszego ekranowego orgazmu w kinie. W 1964 roku w Wenecji obrzucono pomidorami Piera Paolo Pasoliniego przed pokazem jego „Ewangelii św. Mateusza”. Kontrowersje wokół Pasoliniego rozpoczęły się po premierze produkcji „Ricota”, przez którą reżyser stanął przed sądem za „obrazę religii katolickiej” i dostał wyrok trzech miesięcy więzienia w zawieszeniu.

Bohaterem skandalu był też Roman Polański. Alberto Barbera w 2019 roku zgodził się na udział w Konkursie Głównym filmu „Oficer i szpieg”. Niewiele brakowało, a film nie zostałby wystawiony, bo przewodnicząca jury Lucrecia Martel powiedziała na konferencji otwierającej festiwal, że nie weźmie udziału w pokazie filmu Polańskiego, żeby „nie musieć wstawać i klaskać”. Konflikt udało się zażegnać, ale sam Polański nie mógł pojawić się na festiwalu ze względu na groźbę ekstradycji. Film otrzymał Srebrnego Lwa.

(Fot. materiały prasowe)

Weneckie wróble ćwierkają, że Barbera zamierza na tegorocznym festiwalu pokazać najnowszy film Polańskiego „The Palace”. Polański film wyreżyserował, a scenariusz napisał wspólnie z Ewą Piaskowską i Jerzym Skolimowskim. Skolimowski w 2016 roku otrzymał w Wenecji Złotego Lwa za całokształt twórczości.

Jeśli „The Palace” znajdzie się w programie imprezy, z pewnością wywoła oburzenie, ale sam Polański i jego aktorzy, m.in. Mickey Rourke, Fanny Ardant czy John Cleese, raczej nie zostaną – jak kiedyś Pasolini – obrzuceni pomidorami, bo zwyczajnie nie przyjadą do  Wenecji.

Przyjadą być może Marcin Dorociński, Jan P. Matuszyński i międzynarodowa obsada jego najnowszego filmu „Minghun”. Film nie znalazł się w selekcji 48. Festiwalu Polskich Filmów Fabularnych w Gdyni, co wskazywałoby na obecność „Minghun” na jednym z międzynarodowych festiwali. Matuszyński zaprzyjaźnił się z weneckim Biennale Cinema. Dwa lata temu w Konkursie Głównym pokazywano „Żeby nie było śladów”, a rok temu reżyser zasiadał w jury Nagrody im. Luigiego De Laurentiisa „Orizzonti” za najlepszy debiut reżyserski. Oby przyjaźń kwitła.

* 80. Festiwal Filmowy w Wenecji rozpocznie się 30 sierpnia i potrwa do 9 września 2023

Artur Burchacki
Proszę czekać..
Zamknij