Znaleziono 0 artykułów
17.01.2024

Tkanina we wnętrzu, czyli operacja na zmysłach

17.01.2024
Blur, Rest Studio, fot. Aleksandra Szajnecka

„Zamknij oczy i dotknij” – tak powinien wyglądać test tkaniny do wnętrza, która zamiast mamić wzrok, może wyciszać, a nawet uspokajać miękkością i ciepłem. – Dla nas tkanina jest kluczowym elementem wnętrza, równie istotnym, co meble czy oświetlenie – mówi Dominika Gacka, która razem z Julią Piekarską tworzy eksperymentalną markę REST studio.

Zaczęły od studiowania mody na warszawskiej ASP, ale tylko po to, żeby zrozumieć, że tkanina może być autonomiczna. Wprowadzać fakturę, stać się przestrzenną rzeźbą, być nośnikiem zapachu. Uruchamiać inne zmysły niż wzrok. Bo jak twierdził fiński architekt Juhani Pallasmaa, „Dominacja wzroku i stłumienie pozostałych zmysłów popycha nas w stronę wyłączenia, izolacji i powierzchowności”. Bo skóra „jest najstarszym i najbardziej czułym z naszych narządów, naszym pierwszym środkiem komunikacji i naszą najskuteczniejszą osłoną”, pisze znany antropolog Ashley Montagu. Dlaczego więc projektując otoczenie, nie dostarczamy sobie wielu bodźców haptycznych, nie zmiękczamy przestrzeni, nie dostrajamy jej do zmysłów? To wyzwanie tworzenia „łagodnych dla środowiska, haptycznych i przyjaznych człowiekowi” tkanin Julia i Dominika realizują, tworząc Rest studio.

Topokki, Rest Studio, fot. Aleksandra Szajnecka

Dobrze zaprojektowana tkanina, czyli operacja na zmysłach

– Pierwszy wspólny projekt zrobiłyśmy na ASP w Łodzi, na kursie mistrzowskim prowadzonym przez Aleksandrę Gacę – wspomina Julia, przywołując Green Yarns Lab. Tkaninę do wnętrz, która stała się pretekstem do eksperymentów, utkaną z polskiej wełny owczej, lnu, konopi i włókien kazeinowych, która była jednocześnie miękka i drapiąca, gładka i włóknista. W dodatku przędza została zafarbowana metodą naturalną, a więc w czerwonej kapuście, rezedzie, korze drzewa sandałowego, liściach jabłoni, obierkach jabłek, alkannie i marzannie barwierskiej. 
– Tkałyśmy ręcznie, na małych ramkach tkackich. W pandemii, więc bez dostępu do praktyków, ucząc się techniki z filmów po szwedzku z internetu i na własnych błędach – opowiada Julia, po czym dodaje: – A żeby zobrazować strukturę, do której dążyłyśmy, budowałyśmy model z papieru albo plasteliny.

Ten eksperymentalny projekt szybko przyniósł projektantkom rozpoznawalność. Już jako REST studio zostały zaproszone do udziału w wystawie „Future Man 2052” w Brukseli i dotarły do finału konkursu Make Me! 2021 w ramach Łódź Design Festival.

Kolejny projekt, „Dotyki” – wielokrotnie nagradzana praca dyplomowa Dominiki – był jasną kontynuacją obranego kierunku. Pięć żakardowych obiektów, powstałych jako przytulanki dla dorosłych, stymulujące zmysł dotyku. Kremowa, neutralna dla wzroku kołyska, koc czy wałek pozwalały odpoczywać, kojąc zmysły. Zatopić się w miękkich chropowatościach i odpłynąć z myślami w ciszy i spokoju.

Dotyki, Dominika Gacka, fot. Krzysztof Durmaj

Kolejny, zrealizowany wspólnie projekt „Ostoje” działał podobnie. Tym razem pionowe walce utkane z alpaki, bawełny, moheru merino i polskiej wełny górskiej zawisły na wystawie „Safe Space” we wrocławskiej galerii BWA w przestrzeni Żyjnia. Wypchane sianem delikatnie pachniały, cicho obracając się wokół własnej osi. Prosiły się o dotyk rękoma, potem ramionami, a często nawet twarzami odwiedzających.

„Właściwie przypominają drzewa, które mimo twardej i chropowatej powierzchni kuszą, by ich dotknąć” – napisały w opisie projektantki, dodając: „Elementy tworzą swojego rodzaju schron, który nie jest jednak zamknięty na to, co na zewnątrz”.

Luksusowa marka i projekt badawczy

Coraz częściej REST studio koncentruje się jednak na obiektach, które można potraktować jako klasyczne elementy wyposażenia, jak siedzisko czy pledy, tyle że w mniej klasycznej formie. 
Żeby utkać dywan Topokki, dużą tkaninę z grubych połączonych ze sobą wałków, przywodzących na myśl koreańskie kluski, Julia i Dominika musiały wymontować elementy krosna. – Doszłyśmy do granicznej grubości tkaniny, która może być tkana przez maszynę. Zaczynałyśmy trzy razy, wciąż nie wiedząc, czy to się może udać, czy nie zniszczymy sprzętu – mówi Julia, a Dominka dodaje: –Czasem dochodzi do absurdalnych sytuacji, jak jazda przez pół Europy po odpowiednie krosno, budowanie własnych maszyn do obróbki przędzy czy wykańczanie tkanin w trakcie jazdy samochodem. Ale to jest właśnie kierunek, który ciągnie nas do przodu – odejść od tego, co ustalone i ogólnie znane. Odpowiedzieć na zadanie zupełnie inaczej. 

A więc wymyślić nową formę, funkcję i sposób oddziaływania na odbiorcę. 
Dywan Topokki jest ciepły i sprężysty, wygląda jak tkanina artystyczna, a działa jak masażer do stóp. Na razie powstał w jednym egzemplarzu, na wystawę stowarzyszenia Nów. Nowe Rzemiosło, które Julia i Dominika współtworzą, zdradzając, że czują się na równi projektantkami, rzemieślniczkami i artystkami. 

Blur, Rest Studio, fot. Karolina Sałajczyk

– Jeśli pytasz o nasz rozwój i plany plany to stoimy  przed kilkoma ciekawymi wyzwaniami – mówi Julia, która właśnie przyjechała do Tarnowskich Gór, żeby razem z Dominiką zrealizować zamówienie. – Pracujemy nad reprodukcjami tkanin do strojów łowickich zespołu regionalnego. Ręcznie farbowana wełna owcza na lnianej osnowie, wszystko maksymalnie tradycyjnie, jak tylko się da – relacjonuje Julia – Wiosną wyruszamy na rezydencję artystyczną do Słowenii, gdzie wspólnie z grupą europejskich artystów będziemy pracować nad projektem łączącym tkaninę i botanikę. Z drugiej strony wysłałyśmy właśnie pierwsze prace do Adorno [ceniona platforma sprzedażowa – przyp. red.], z którym zaczynamy współpracę.

Ale ich ręcznie tkane koce Blur są też dostępne w Desie Home, warszawskim concept storze SĀR, wcześniej międzynarodowej Galerii Philia. Bez większych zabiegów agencji marketingowych stają się marką luksusowego designu z metką „Made in Poland”.
To efekt przemyślanej koncepcji, świetnej estetyki i wykonania. Bo prace, zawsze traktowane jako pojedyncze obiekty, produkowane są ręcznie. – Stworzenie koca zajmuje nam około tygodnia – mówi Julia i zastrzega, że nie wyobraża sobie, żeby mozolną pracę zlecać. – To dla nas kluczowy etap procesu twórczego – mówi Julia.
– Właśnie dlatego, że wszystko dzieje się wolno, wciąż jeszcze jest przestrzeń na modyfikacje. . Wtedy do głowy przychodzą pomysły. Istotnym elementem projektów jest kolor, z którym pracujemy w podobny sposób jak przy malowaniu obrazu. Często idziemy za intuicją. Innym razem pojawiają się błędy, które są początkiem nowej ścieżki – mówi Dominika i podkreśla – Od blisko dwóch lat równolegle powstaje też projekt Restki zainicjowany przez Julię, która resztki włókien zostające po tkaniu przetwarza na modułowe rzeźby.
REST studio przedstawia się jako „projektowo-badawcze studio tkackie z Polski” i właśnie takie metody pracy przyjmuje. 

fot. Archiwum prywatne

 

Więcej inspirujących treści znajdziecie w nowym wydaniu „Vogue Polska Living”. Numer można teraz zamówić z wygodną dostawą do domu.

 

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij