Znaleziono 0 artykułów
15.12.2023

Monika Horna-Cieślak: Traktujmy dzieci poważnie

15.12.2023
Monika Horna-Cieślak, nowa Rzeczniczka Praw Dziecka (Fot. Agata Królik)

Wizja, że będę pracowała w urzędzie, w którym zatrudnionych jest około 120 osób, działających wyłącznie na rzecz poprawy jakości życia dzieci w Polsce, jest dla mnie niesamowita – mówi Monika Horna-Cieślak, nowa Rzeczniczka Praw Dziecka. Wraz z objęciem urzędu spełnia się też jej marzenie, żeby pracować z młodymi ludźmi. Na wywiady, których udziela, przychodzi z młodymi osobami, z którymi współpracuje. W tej rozmowie wzięła udział Angelika Friedrich z Nastoletniego Azylu. Rozmawiamy o planach, wyzwaniach i trudnościach związanych z nową rolą Moniki Hornej-Cieślak oraz o tym, co dla niej jako rzeczniczki, kobiety w środowisku zdominowanym przez mężczyzn, jest najważniejsze.

Myślała pani w ostatnim roku o tym, że urząd Rzecznika Praw Dziecka powinna objąć kobieta?

Monika Horna-Cieślak: To był jeden z powodów, dla których zdecydowałam się kandydować. Ten sposób myślenia wzmocniła we mnie przedwyborcza kampania, zachęcająca kobiety do głosowania. Po raz pierwszy od dawna, w tak wielkiej skali, we wszystkich niemal mediach, w prywatnych rozmowach, zwracano uwagę na wagę naszego, kobiet, doświadczenia, wrażliwości, ale też naszych potrzeb. To było wielkie uznanie społecznej siły kobiet. 

Oczywiście, nie płeć decyduje o tym, czy jestem odpowiednią osobą na tym stanowisku, ale ważne było dla mnie, żeby właśnie w tym czasie podkreślać siłę kobiet. A składają się na nią empatia, wrażliwość, inteligencja emocjonalna, cierpliwość, umiejętność radzenia sobie w kryzysowych sytuacjach. Od wieków jako kobiety mierzymy się przecież z różnymi problemami, pełniąc jednocześnie wiele różnych ról w rodzinach i środowiskach, w których żyjemy. Wiemy doskonale z doświadczenia, jak organizować codzienne funkcjonowanie w domu, pracy, jednocześnie opiekując się dziećmi czy rodzicami. Zazwyczaj liczą się dla nas nie tylko zadania do wykonania, lecz także zwracanie uwagi na to, jak inni dookoła nas są traktowani, jakie mają potrzeby, czy czują się dobrze.

Poza tym słyszałam od moich współpracowników i osób młodych, że widzą mnie jako Rzeczniczkę Praw Dziecka. Już jako nastolatka marzyłam o tym, by pracować dla młodych osób i z nimi.

Jeszcze przed objęciem urzędu zaczęła pani współpracę z młodymi ludźmi, między innymi z Angeliką Friedrich z Nastoletniego Azylu. Jak się poznałyście?

Angelika Friedrich: Nastoletni Azyl działał już wtedy na różnych social mediach, zajmowaliśmy się edukacją dotyczącą zdrowia psychicznego. Monika napisała do nas e-mail z pytaniem, czy moglibyśmy coś razem zrobić. Spotkałyśmy się, zaczęłyśmy się zastanawiać, w jaki sposób możemy zmienić prawo, ustanowić rozwiązania, dzięki którym nastolatkom byłoby łatwiej, gdy na przykład doświadczają kryzysu psychicznego albo kiedy z jakichkolwiek innych powodów w ich życiu dzieje się źle. Od początku współpracowałyśmy z Moniką w relacji partnerskiej. Od dawna wydawała mi się przyjaciółką praw dziecka. 

MH-C: Moja potrzeba rozmowy z młodymi o tym, jak dbać o ich prawa, miała też związek z problemami, z jakimi miałam do czynienia od początku pracy zawodowej związanej z pomaganiem dzieciom. Chodzi między innymi o to, że kiedy osoba niepełnoletnia chce w Polsce skorzystać z pomocy psychologa, musi mieć na to zgodę rodziców. A wiedziałam, że nie zawsze wśród dorosłych jest otwartość na taki kontakt. 

Zwróciłam się do Nastoletniego Azylu Angeliki, żeby zapytać, czy nastolatki zgłaszają się do nich z problemem, że bez zgody rodziców nie mogą skorzystać z pomocy psychologa. Potwierdziła, że tak jest, napisaliśmy więc wspólnie z osobami młodymi projekt, który mógłby dużo w tej kwestii zmienić.

AF: W tamtym czasie zespół parlamentarny do spraw młodzieży zorganizował spotkanie dotyczące dostępu do psychologa osobom przez 18. rokiem życia. A my, razem z Moniką, miałyśmy już rozwiązanie, nad którym pracowaliśmy wcześniej w większym gronie, więc poszliśmy na to spotkanie. Było jak zwykle, czyli najbardziej wybrzmiewało przywoływanie statystyk, według których jest bardzo źle. Pomyśleliśmy: „Ok, to wiemy, ale jesteśmy tu po to, żeby próbować znaleźć rozwiązanie”. Mieliśmy już taki projekt. Według niego niepełnoletnia osoba mogłaby mieć dostęp do trzech konsultacji z psychologiem bez zgody rodziców, a po tych spotkaniachrazem z rodzicami mogłaby zdecydować, co dalej. Chciałyśmy, żeby to rozwiązanie dotyczyło osób od 13. roku życia. Rzecznik Praw Dziecka nie przyszedł na spotkania dotyczące prac nad tym projektem. Teraz mamy swoją rzeczniczkę, jest więc nadzieja, że dużo się zmieni na lepsze.

Jest pani autorką ustaw antyprzemocowych, od lat zajmuje się pani prawem zawodowo. Jak duża część pani pracy w urzędzie Rzecznika Praw Dziecka będzie poświęcona legislacji?

MH-C: To, co robiłam dotąd w mniejszej skali, będę kontynuowała w możliwie największym wymiarze. Byłam badaczką, zajmowałam się pisaniem prawa, rozwijałam działalność szkoleniowo-edukacyjną, byłam adwokatką. 

Nowością w biurze Rzecznika Praw Dziecka będzie dział legislacyjny. Zatrudniony zostanie legislator, który będzie nam pomagać tworzyć prawo. Chcę zatrudnić również osoby młode, które jako eksperci i ekspertki będą proponować swoje rozwiązania.

Jestem pod wielkim wrażeniem ich energii i wiary, że każde drzwi da się otworzyć. Napisaliśmy ten wspominany projekt ustawy o dostępie osób małoletnich do pomocy psychologa, bo młodzi ludzie, z którymi wtedy działałam, nie odpuszczali. Przekonywali, kombinowali, znajdowali rozwiązania.

Wciąż jednak na poziomie prawnym jest dużo spraw do naprawienia. Mam nadzieję, że w biurze Rzecznika Praw Dziecka będą się odbywały burze mózgów z udziałem młodzieży, prawników, ekspertów. I że te dyskusje oraz praca doprowadzą do realnych zmian. Powstawaniu ustaw będą towarzyszyły kampanie społeczne, szkolenia, publikacje.

Który z poprzednich Rzeczników Praw Dziecka naprawdę dbał o prawo?

MH-C: Dr Marek Michalak, który sprawował ten urząd przed Mikołajem Pawlakiem, zakończył swoją drugą kadencję nowym projektem kodeksu rodzinnego i opiekuńczego, a także doprowadził do nowelizacji prawa karnego. Zatem nowe prawo powstawało. Rzeczą nową w urzędzie, która nie funkcjonowała dotąd w stopniu – moim zdaniem – potrzebnym, będzie oddanie głosu młodym osobom. Sprawienie, że staną się pełnoprawnymi uczestnikami rozmowy o ich prawach.

Jako adwokatka – jeżeli nie było to sprzeczne z dobrem dziecka – spotykałam się z młodymi osobami, bo nie wyobrażałam sobie prowadzić sprawy na przykład związanej z wykorzystywaniem seksualnym dziecka, nie znając go osobiście, jego potrzeb, doświadczeń oraz nie wiedząc, jak się czuje.

Wielu poważnych problemów dzieci ich rodzice nie zgłaszają. Jak to zmienić?

MH-C: To będzie długi proces. Z jednej strony oczywistym rozwiązaniem są kampanie społeczne adresowane do osób dorosłych, ale też do młodych, mówiące o tym, jak się zachowywać, co robić, kiedy wiemy lub podejrzewamy, że młoda osoba źle się czuje.

Chciałabym też zmienić podejście w Polsce do psychologów i psychiatrów. W efekcie prowadzenia drastycznych spraw karnych sama jestem pod opieką psychologa, po terapii, i wiem, że skorzystanie z takiego wsparcia bardzo dużo daje. Mnie, osobie wykonującej zawód bardzo obciążający psychicznie, terapia dała narzędzia, dzięki którym lepiej rozumiem własne emocje. Miało to pozytywny wpływ na jakość nie tylko mojego życia zawodowego, lecz także prywatnego. Między innymi dzięki temu nie wypaliłam się, choć pracuję od 19. roku życia.

Jeśli chodzi o sposoby ułatwiające zgłaszanie zagrożeń albo problemów, zależy mi na wypromowaniu dziecięcego telefonu zaufania RPD. Wiem, że są różne opinie wśród młodych na temat tego telefonu. Będę chciała zadbać, by działał jak najlepiej. Będzie mi też zależało na przywróceniu finansowania numeru 116 111 Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę oraz na poszerzeniu listy tego typu pomocowych numerów. W Polsce problemy ze zdrowiem psychicznym są tak poważne, że potrzeba ich wiele. 

Chcę, żeby w podręcznikach szkolnych znalazły się podstawowe informacje o tym, co robić, kiedy czujemy się źle, doświadczamy jakiegokolwiek rodzaju przemocy czy trudności.

Na liście problemów do rozwiązania jest też przemoc rówieśnicza, prawda?

MH-C: Tak, według badań Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę 66 procent dzieci w Polsce doświadcza przemocy rówieśniczej i to są dramatyczne dane. Będziemy dbać o to, żeby naprawdę docierać do młodych osób z przekazem na ten temat. Chciałabym, żeby treści dla osób młodych były przygotowywane we współpracy z nimi. Zależy mi, żeby rozmawiać z młodymi ich kanałami komunikacji, więc będą się w tych rozmowach liczyły rolki w social mediach, TikTok, Instagram, YouTube. Moim zdaniem byłoby dobrze, gdyby Rzecznik Praw Dziecka był blisko osób, o których prawa powinien dbać.

Wyrosłam już z tych idealistycznych dziewiętnastoletnich marzeń, że da się zlikwidować całe zło dookoła, ale wierzę, że można zadbać o to, żebyśmy mieli do siebie nawzajem szacunek. Bo przemoc rówieśnicza wynika między innymi z braku umiejętności rozmawiania, reagowania na kryzysowe sytuacje.

Na czym konkretnie, tak na co dzień, będzie polegała współpraca z młodymi osobami?

MH-C: Powstanie Rada Osób Młodych, która będzie stanowić organ ekspercki i pomocniczy RPD. Osoby młode, ale powyżej 18. roku życia, będą zatrudnione w biurze Rzecznika Praw Dziecka, obok pracujących tam specjalistów. Chciałabym, żeby osoby młode uczestniczyły w każdej debacie, która odbywa się u rzecznika. Kiedy na przykład będziemy zajmowali się edukacją, zaprosimy do biura grupy robocze, współtworzone przez młodzież.

Będziemy współpracować z istniejącymi stowarzyszeniami, które zajmują się edukacją, takimi jak na przykład Stowarzyszenie Umarłych Statutów czy Fundacja na Rzecz Praw Ucznia. Sama od 19. roku życia pracowałam w NGO-sach i wiem, jak dużo wnoszą do diagnozowania różnych zjawisk i jak mnóstwo mają pomysłów, których nie są w stanie przeforsować, bo brakuje im narzędzi, więc myślę, że Rzeczniczka Praw Dziecka może pomóc im w działaniach. Nie chodzi o to, że mam urząd, pracowników i wszyscy będziemy przebywać w swoim gronie w budynku na ulicy Chocimskiej w Warszawie. Urząd będzie otwarty i będę się spotykać z osobami młodymi w Polsce.

AF: Z mojej perspektywy ważne jest też zadbanie o bezpieczeństwo dzieci w Internecie, co również ma związek z przemocą. Jesteśmy przygotowani do tego, by informować w odpowiedni sposób o zagrożeniach w sieci. Wiemy, jak chcielibyśmy to robić, cieszę się, że dostaniemy taką możliwość.

Młodych ludzi często się nie słucha albo umniejsza ich głosowi. Ja na przykład wyglądam całkiem młodo, mam 22 lata, wzrostu też jestem niskiego, więc bywam odbierana jako dziewczynka, której bije się brawo, jeśli powie coś, co zostanie uznane za mądrą wypowiedź.

Osoby w młodzieżówkach partyjnych stoją z tabliczkami za politykami tylko po to, by pokazać, że polityk wspiera młodych ludzi. Czasem daje się głos jednej młodej osobie, żeby wypowiedziała się za całą młodzież, co jest absurdalne. 

Pani też doświadcza umniejszania pani kompetencji ze względu na wiek albo wygląd?

MH-C: Przez wiele lat wykonywałam zawód adwokatki. Mam 34 lata, ale nadal wyglądam na młodą osobę, niektórzy myślą, że mam mniej niż 30 lat. Pamiętam takie sytuacje zawodowe, że przychodziłam na salę sądową i ktoś patrzył na mnie z podejściem, że proces pewnie nie potrwa długo, bo przyszła jakaś młoda kobieta, pewnie niewiele wiedząca o świecie. Zawsze mnie to bolało. Przyjaciółka powiedziała mi kiedyś, że to może być moja broń – ludzie myślą, że słodka dziewczyna przyszła na salę rozpraw, a potem się okazuje, że przeciwnik nie docenił zagrożenia. Jest więc w szoku, że rozmowa ze mną zaczyna się od argumentów na bardzo wysokim poziomie prawniczym.

Zatem nawet jeśli spotka mnie coś podobnego w mojej nowej roli, już to znam, mam to doświadczenie. Przeszłam też długą drogę do tego urzędu. Wiem, że są różne sytuacje życiowe, odbywające się według określonej sekwencji wydarzeń, a wynika to z tego, jak świat jest urządzony i jakie zależności społeczne działają. To nie zawsze musi dotyczyć mnie osobiście.

Nie przytłacza pani liczba problemów do rozwiązania?

MH-C: Przeciwnie, nie mogę się doczekać. Mam tak dużo pomysłów, że chciałabym już zacząć wprowadzać je w życie. Spełnia się też moje marzenie o tym, żeby pracować z młodymi ludźmi. Ta wizja, że będę pracowała w urzędzie, w którym zatrudnionych jest około 120 osób, działających wyłącznie na rzecz poprawy jakości życia dzieci w Polsce, jest dla mnie niesamowita. Wcześniej często musiałam zarażać innych moją energią, czasami działaliśmy wolontaryjnie, sama pukałam do wielu drzwi. Ten urząd na pewno pomaga. Mam w sobie również dużo pokory związanej z pełnieniem nowej funkcji. 

Na czym będzie polegała największa trudność?

MH-C: Na pewno trochę na tym, z czym się obecnie mierzę, czyli na walce z nierozumieniem, na czym polega rola Rzecznika Praw Dziecka. Spotykam się z różnymi oczekiwaniami – na przykład że będę mówić o swoim światopoglądzie albo preferencjach politycznych. A przecież rzecznik czy rzeczniczka występuje w czyimś imieniu, na czyjąś rzecz, po poznaniu zdania tej osoby. Nie pełnię tej funkcji po to, by mówić o sobie.

Drugi problemem jest dla mnie polaryzacja, bo z niej wynika brak uznania, że rzecznik jest dla każdego dziecka, niezależnie od jego wyznania, pochodzenia, orientacji seksualnej czy poglądów politycznych jego rodziców. Nie jest to oczywiste w Polsce, z tym też będę musiała się zmierzyć.

Czy słyszy już pani głosy związane z ocenianiem pani w odniesieniu do poglądów politycznych?

MH-C: Zdarza się. Wyobraziłam sobie niedawno, że gdybym sama była dzieckiem i usłyszała od rodziców: „Ta pani ci nie pomoże”, poczułabym się źle. To jest krzywdzące, nie daje szansy, żeby dziecko zwróciło się o pomoc. Będę chciała dotrzeć do rodziców z tym przekazem. Powinniśmy słuchać siebie nawzajem i słyszeć siebie, nie koncentrować się na podziałach, ale przede wszystkim słyszeć każde dziecko.

Jak wyglądałby idealny świat dla Rzeczniczki Praw Dziecka?

MH-C: W takim świecie traktowalibyśmy dzieci poważnie, czyli byłyby bardziej widziane, słyszane, rozumiane, ale też chronione. Bylibyśmy otwarci na to, żeby zrozumieć innych. W takim świecie nie byłoby skierowanych do dzieci komentarzy w stylu: „Co ty tam wiesz, jeszcze życia nie znasz”. Dziecko zna życie, na tyle, na ile zdążyło je poznać. Szanowalibyśmy się wzajemnie, tak naprawdę, nie tylko w deklaracjach.

Marta Strzelecka
Proszę czekać..
Zamknij