Znaleziono 0 artykułów
04.09.2020

See & Say 2020: Pięciu wspaniałych

04.09.2020
Agnieszka  Sejud, z cyklu „Mimesis” (Fot. dzięki uprzejmości artystki)

See & Say to ważne wydarzenie dla polskiej branży kreatywnej. Doświadczeni eksperci w dziedzinie fotografii, grafiki, mody czy twórczego pisania spotykają się z młodym pokoleniem. Rozmowa i przegląd portfolio może być korektą, wymianą doświadczeń albo początkiem nowej drogi zawodowej.
Redakcja „Vogue Polska” już po raz drugi wzięła udział w wydarzeniu. Poznajcie pięć wyjątkowych osobowości, które odkryliśmy podczas tegorocznej edycji.

Agnieszka Sejud

29 lat, studentka Instytutu Twórczej Fotografii w Opawie

Agnieszka  Sejud, z cyklu „Hoax” (Fot. dzięki uprzejmości artystki)

Żyjemy w czasach, w których wszystkie wybory są polityczne, takie są też moje prace. Na fotografiach i obrazach, które tworzę, często pojawiają się znaki współczesnych czasów: wszechobecny plastik, nadmiar i konsumpcjonizm, wątki ekologiczne. Przedmioty, których używam do budowania instalacji czy scenografii do sesji, to głównie znalezione śmieci lub kupione za kilka złotych używane fanty z lumpeksu czy bazaru (staram się nie kupować nowych rzeczy i zwykle się to udaje). Drugi wątek to cielesność i dotyk. 

W obrazach multiplikuję, manipuluję, wykrzywiam, wycinam fragmenty swoich zdjęć, buduję nieistniejące rzeczywistości i postacie. Spędzam całkiem sporo czasu przy komputerze, więc w moich pracach widoczna jest estetyka internetu.
Za swój ostatni sukces uważam ukończenie długoterminowego projektu „HOAX” i samodzielne wydanie książki fotograficznej. 

„HOAX” będzie można oglądać w Rotacyjnym Domu Kultury w warszawskim Jazdowie od 1 października.

Borys Slobodianiuk

Borys Slobodianiuk (Fot. dzięki uprzejmości artysty)

25 lat, absolwent kierunku foto-wideo-design na kijowskim Uniwersytecie Technologii i Designu

Staram się ukazać nie tylko obraz jako taki, ale też wpleść historię, poruszyć ważne tematy. Czasami to wspomnienia z dzieciństwa, tęsknota za domem. Zrobiłem projekt, w którym głównymi bohaterami są moi kuzyni, a teraz pracuję nad sesją, która będzie opisywać, jak różnie odczuwamy i odbieramy świat.

Pracuję na analogowym aparacie średnioformatowym. Patrzę na zdjęcia jak na kompozycję figur geometrycznych i kolorowych kształtów, ludzie są częścią tej geometrii.

Kamila Staniszewska

26 lat, absolwentka grafiki na ASP w Warszawie

 Kamila Staniszewska „SYNT 2”(Fot. dzięki uprzejmości artystki)

Najchętniej zajmuję się muzyką, interesuje mnie tworzenie warstwy wizualnej do tego, czego doświadczamy na koncertach i festiwalach. Fascynuje mnie relacja artysty z publicznością, wymiana energii, zapatrzenie fanów w swoich idoli i upodabnianie się do nich. Jestem tego częścią, ale jednocześnie staram się być obserwatorem.

Kiedy robię autorski projekt, staram się większość stworzyć sama, łącznie z próbami zaprojektowania kroju pisma i napisania tekstów. Ale ważną częścią procesu jest też samo przygotowanie – załatwienie akredytacji, biletów, zdobycie zaufania bohaterów, poznanie kontekstów, dotarcie do materiałów archiwalnych. Te doświadczenia i informacje mogą  popchnąć całość w zupełnie innym kierunku, niż pierwotnie zakładałam.

Za swój największy sukces uważam wydarzenie z 2018 roku. Podczas europejskiej trasy Pearl Jam w czasie koncertu w Pradze Eddie Vedder wziął ode mnie plakat informujący o strajku kobiet, który miał się odbyć następnego dnia. Plakat zrobiłam po nocy przespanej w kolejce pod areną w zupełnym poczuciu bezradności. Bezradności wobec sytuacji w Polsce i bezradności grafika wobec aktualnej sytuacji na świecie. Miałam refleksję, że kiedyś plakaty były ważnym nośnikiem informacji – przekazywały ukrytą wiadomość albo były punktem zapalnym do zmiany. Po tym koncercie dotarło do mnie, że dobry plakat nadal ma tę moc. Dwa dni później na koncercie Pearl Jam w Krakowie na telebimach wyświetlono logo strajku kobiet.

Sebastian Fabrowicz

23 lata, student Katedry Mody warszawskiej ASP

Sebastian Fabrowicz (Fot. dzięki uprzejmości artysty)

Malowanie zaczynam od wymyślenia lub znalezienia pozy dla modela. Potem staram się go w coś ubrać albo i nie. 
Lubię rysować ludzi. Czasem próbuję rysować bardziej neutralne twarze, ale jakoś wolę te moje potwory niż śliczne buzie. W brzydkich, starych i zniszczonych rzeczach jest więcej prawdy. Przez to też zacząłem malować na papierze ze starych książek. Nowy, czysty papier zaczął mnie paraliżować i za bardzo spinałem się podczas malowania, myśląc tylko o tym, że musi z tego wyjść coś dobrego. Zazwyczaj nie wychodziło. Poza tym stary papier ma w sobie jakąś tajemnicę, był wcześniej dotykany, ma swój specyficzny zapach. 

Lubię połączenie gwaszu i kredki. Używam też akwareli, pisaków, tuszu i pasteli. Czasem robię kolaże. 
Chciałbym, żeby ilustracja w pewnym momencie stała się moim jedynym zajęciem. Mam dużo planów, ale na razie niech zostaną w mojej głowie i powoli rosną.

Kamil Wesołowski

24 lata, student projektowania tkaniny i ubioru na łódzkiej ASP

(Fot. Mateusz Grzelak)

Lubię bawić się konwencją, uwielbiam kicz, zgrzyt i sprzeczność. Moja ukochana tkanina to tafta, mógłbym szyć z niej wszystko, bo potrafi być zarówno wiotka, jak i sztywna, jest ambiwalentna.
Często czuję dumę z efektu pracy, ale ten zachwyt nad nową rzeczą nie trwa długo, szybko potrzebuję kolejnej ekscytacji. W tym momencie mogę opowiedzieć o pracy wideo, którą można było oglądać w Muzeum Sztuki w Łodzi. Tańczę w niej robotyczny taniec w szczotkach do włosów i w butach na platformach.

Największym wyzwaniem jest dla mnie kolekcja dyplomowa. Uszyłem spódnicę z 30 metrów tkaniny. Ale czy jest to potrzebne ludzkości? Może i nie, ale liczę, że gdy ktoś na nią spojrzy, to coś poczuje.

Wystawę prac wyróżnionych uczestników tegorocznej edycji See & Say można do końca września oglądać w warszawskim klubie Warmut.

Basia Czyżewska
Proszę czekać..
Zamknij