Znaleziono 0 artykułów
18.04.2023

Agata Tuszyńska: Pamięć dziedziczona

18.04.2023
(Fot. Łukasz Aksamit/Wydawnictwo Osnova)

Trwa czas pamiętania. Dla mnie czas codzienny, dla wielu otwierany jedynie datami kolejnych rocznic. 80 lat temu, 19 kwietnia 1943 roku, wybuchło powstanie w getcie warszawskim, zbrojny bunt garstki ocalałych za murami Żydów wobec hitlerowskiej przemocy. Symbol walki o godną śmierć, od lat upamiętniany żółtymi żonkilami. Pierwszy przynosił je pod pomnik Bohaterów Getta Marek Edelman, ostatni przywódca powstania.

Odeszli niemal wszyscy świadkowie tamtych dni, ci z wnętrza piekła i ci z aryjskiej strony. Ci, którzy cudem przetrwali głód, samotność, wywózki z Umschlagplatz. Ci, dla których daremny opór był ostatnim gestem sprzeciwu, ci, którzy im pomagali, i inni, patrzący z daleka na walkę „nie swoją”. Także ci, którzy wirowali na karuzeli postawionej nieopodal, w rytm „skocznej melodii”, bohaterowie wiersza Czesława Miłosza „Campo di Fiori”. „Męczeńskie stosy” nie tylko wówczas omijano myślą. Morał poety „O rzeczy ludzkich mijaniu, / O zapomnieniu, co rośnie, / Nim jeszcze płomień przygasnął” jest także prawdą o naszej naturze. Chciałabym, żeby było inaczej. Żeby słowa „obojętność” i „zaniechanie” wykreślono z człowieczego języka. Pod każdą szerokością geograficzną. Wojenne doświadczenia mieszkańców Polski, zarówno Żydów, jak i Polaków, odchodzą na karty historii. Pamięć o nich, jasna i ciemna, zaczyna być pamięcią dziedziczoną. Do nas należy dalszy jej los. Staram się temu sprostać.

(Fot. Mateusz Grzelak/Wydawnictwo Osnova)

Przedmioty żyją dłużej niż ludzie. Wielokrotnie myślałam o tym z rozpaczą, patrząc na krawaty mojego nieżyjącego męża, na jego buty, koszule, spinki do mankietów. Na kolekcję porcelanowych żółwi i tysiące jego książek. Dlaczego są, skoro Henryka już nie ma? Noszę jego żółty szalik i zegarek, który nie stanął w chwili śmierci. Życie trwa, kolejne rekwizyty trafiają na pchle targi lub wysypiska śmieci.

(Fot. Mateusz Grzelak/Wydawnictwo Osnova

Przedmioty żyją dłużej niż ludzie. Czasem myślę o tym z wdzięcznością. Czarna torebka mojej żydowskiej babki Deli, oddana jej mężowi w kancelarii cmentarza w Otwocku, przetrwała jako jedyny ślad po mamie mojej mamy. W domu nie uprawiano wspomnień, toteż ani dziadkowie Goldsteinowie, ani Hermanowie czy Przedborscy nie znaleźli swojego miejsca w moim dziecięcym pokoju. Nie znałam ich rysopisów, zawodów, upodobań ani anegdot żywiących rodzinne opowieści. Nie miałam wujków, ciotek, kuzynów, nie było gwarnego obecnością świątecznego stołu ani niedzielnych obiadów, które tworzyły więzi. Smak leguminy poziomkowej mojej babki, podobnie jak jej rosół z fasolą, był mi nieznany. Ryba na słodko siostry mojego dziadka była wyjątkiem. Czułam brak, długo nie umiałam go zidentyfikować.

A kiedy już mama zdecydowała się powiedzieć mi, kim jest, wyjawić sekrety Łęczycy, getta, ukrywania się po aryjskiej stronie i śmierci, tylu śmierci dokoła, nie umiałam utożsamić się z jej historią. Wydawała mi się obca i nie moja, jak torebka Deli, nieznajomej babki, która nie doczekała wyzwolenia. Zatrzasnęłam na lata w szufladzie komody i torebkę, i babkę, żywiona lękiem należącym do tamtych. 

(Fot. Mateusz Grzelak/Wydawnictwo Osnova

Moja mama Halinka, dziewczynka z getta, chciała żyć i temu służyło zapomnienie. Torebkę babki Deli otworzyłam po latach z tęsknoty do niej. A także po to, by odsłonić to wszystko, co stanowi o mnie, czyli moją najgłębszą tożsamość. Teraz wiem, że ocalenie torebki było znakiem. Wiem także, że do odczytania go musiałam dorosnąć.

Do wielu rzeczy trzeba w życiu dorosnąć, choć młodzieńcza brawura zdaje się głosić własną nieomylność i nieśmiertelność. Kolejne lata korygują jej przemądrzałą pewność siebie. Jej pogoń za blaskiem, mocnymi wrażeniami i fajerwerkami przeżyć. Jej zachłanność i nienasycenie. Dojrzewałam długo – do miłości i do pamiętania. Do konfrontacji z własnym lękiem i złem, na które nie mam wpływu. Do drogi w głąb zamiast za nieuchwytne horyzonty. Trudno mi było się zatrzymać. Dzisiaj w cierpliwym oswajaniu tego, co dokoła, widzę sens i ukojenie.

Nie przypadkiem właśnie teraz zaczęłam kontemplować zawartość czarnej torebki babki Deli Goldstein, ukrytej w barwach ochronnych Zofii Zmiałowskiej. Babki nieznanej podwójnie, przebranej za aryjkę, obdarzonej niezwykle silnym genem przetrwania. Każdy dokument z jej okupacyjnego niezbędnika dokładnie przeanalizowałam. Szukałam jej śladów i znaków pod spodem. Metryka chrztu, święty obrazek, żołnierskie piosenki patriotyczne, przepisy na desery. Maślane kruche ciasteczka nawet upiekłam po raz pierwszy w życiu, próbując w ten sposób być bliżej mamy mamy. Obie chciałam w ten sposób obłaskawić, wierząc, że poczuję je w ten sposób inaczej. Chciałam jeszcze zdążyć, dla mamy, wojennej czarnookiej dziewczynki, żeby jej przypomnieć dawne smaki. Już ich nie poznaje.

(Fot. Materiały prasowe)

Niektórym trudno wejść w tryb pamiętania i nie od wszystkich trzeba tego wymagać. Choć to wzmacnia i dodaje sił – podobnie jak wiedza o przeszłości, także własnej. Jak otwieranie zatrzaśniętych sekretów i dzielenie się nimi. Rozwiązywanie supłów, które są pod spodem każdego życia. Chciałabym wprowadzić w szkołach przedmiot rodzinnej archiwistyki, która pomogłaby osadzić nas w sobie i sprawić, że nie będzie rządził nami lęk. Może on jest najgroźniejszy?


Agata Tuszyńska – pisarka, poetka, reportażystka. Autorka biografii Isaaca Bashevisa Singera, Ireny Krzywickiej oraz Wiery Gran, a także osobistych „Rodzinnej historii lęku” i „Ćwiczeń z utraty”. W ostatnich latach wydała m.in.: „Oskarżona: Wiera Gran” (2010), „Narzeczona Schulza” (2015), „Jamnikarium” (2016), „Bagaż osobisty. Po Marcu” (2018), „Mama zawsze wraca” (2020), przeniesioną na scenę Muzeum POLIN, oraz „Ćwiczenia z utraty. Po 15 latach” (2021). W 2022 roku miały premierę jej „Żongler. Romain Gary” oraz tomik wierszy „Niesny”. W kwietniu 2023 roku, przy okazji 80. rocznicy wybuchu powstania w getcie warszawskim, nakładem wydawnictwa Osnova ukazała się „Czarna torebka”. – Bohaterką wszystkich moich książek jest PAMIĘĆ. Znikające światy i odchodzący ludzie. Zapisuję, żeby nie przestały istnieć. Wierzę w ocalającą moc słowa – mówi Agata Tuszyńska. Laureatka Nagrody Polskiego PEN Clubu im. Pruszyńskich za wybitne osiągnięcia w dziedzinie reportażu i literatury faktu. W 2015 roku została uhonorowana srebrnym medalem „Zasłużony Kulturze Gloria Artis” i francuskim Orderem Literatury i Sztuki. Jej książki przetłumaczono na kilkanaście języków. Od marca 2022 roku jest felietonistką Vogue.pl.

Agata Tuszyńska
Proszę czekać..
Zamknij