
Trudno uwierzyć, że biografia Rico Puhlmanna to historia tylko jednego człowieka. W nazistowskich Niemczech ośmioletni berlińczyk został gwiazdą kina. W latach 60. pracował już dla „Vogue’a”. Tworzył powojenny berliński szyk. W kolejnej dekadzie stał się czołowym nowojorskim fotografem mody. Przed jego obiektywem pozowały legendarne supermodelki. Zmieniał też wizerunek mężczyzn. Zginął w katastrofie samolotu, gdy był u szczytu sławy. Berlińskie Muzeum Fotografii pokazuje imponujący dorobek cenionego fotografa.
Rico Puhlmann urodził się 25 czerwca 1934 roku w Berlinie. Kilka dni później rozpoczęła się Noc Długich Noży, podczas której wymordowano przeciwników nowego kanclerza Niemiec Adolfa Hitlera. Trwały też prześladowania Żydów i osób LGBTQ+.
Początki
W 1942 roku Puhlmann został dziecięcym aktorem. Zadebiutował w obrazie „Fronttheater”, który po wojnie trafił na listę filmów zakazanych ze względu na propagowanie rasizmu, nazizmu i antysemityzmu. Dostęp do niego wciąż jest ograniczony. Berlińczyk wystąpił też w kilku produkcjach typowo dziecięcych.

W 1955 roku przyszły fotograf ukończył Hochschule für Bildende Künste Berlin, czyli dzisiejszy Universität der Künste. Wśród absolwentów prestiżowej uczelni są m.in. urodzona w Raciborzu malarka Else Berg i kompozytor Arnold Mendelssohn oraz wybitny architekt Ludwig Mies van der Rohe i słynąca z futurystycznych koronek Kasia Kucharska – ubiegłoroczna laureatka niemieckiego Vogue Fashion Fund o polskich korzeniach.
Puhlmann uczył się tu grafiki, ilustracji mody i historii sztuki. Ilustrował m.in. dla francuskiego „Vogue’a”. Na wystawie „Rico Puhlmann. Fashion Photography 50s-90s” można zobaczyć rysunek żurnalowy z 1959 roku, na którym widnieje charakterystyczna sygnatura „Rico”. Obraz przedstawia elegancką kobietę ubraną w modną, obcisłą, szaro-żółtą sukienkę oraz bolerko, które eksponuje jej ramiona i łopatki. Ubiór z wywiniętym, zaokrąglonym kołnierzem pochodzi z kolekcji firmy Haller & Co.
Ulotny berliński szyk

Britta Bommert i Hans-Michael Koetzle, kuratorzy wystawy, wspominają o rozwijającym się pomimo powojennej traumy „nowym berlińskim szyku”. Kreowały go wschodzące domy mody oraz prasa, która napędzała rozwój ilustracji oraz fotografii. Ważnym twórcą „berlińskiego szyku” był oczywiście Rico Puhlmann, który w latach 60. zajmował się już przede wszystkim fotografią. Nowe medium wypierało rysunki graficzne z magazynów mód.
W muzeum można zobaczyć czarno-białą sesję z 1961 roku z francuskiego „Vogue’a”. Modelka pozuje w płaszczu firmy Lindenstaedt & Brettschneider wśród nowoczesnych biurowców wzniesionych przy Kurfürstendamm.
W 1959 roku Puhlmann uwiecznił Gittę Schilling, berlińską supermodelką o międzynarodowej sławie, kolejne cudowne dziecko „berlińskiego szyku”. Gwiazda prowadzi dwuosobowy kabriolet w kaszmirowym płaszczu z futrzanym kołnierzem domu mody Gehringer & Glupp. Ujęcie znalazło się w sierpniowym numerze paryskiego „Vogue’a” w artykule prezentującym niemieckie prêt-à-porter.

Surrealistyczna klatka
W latach 60. w pełni odseparowano od siebie Berlin Wschodni i Zachodni. Dzielący metropolię mur stał się niemal nieprzekraczalny, a ci, którzy mimo tego próbowali uciec z NRD, często ginęli na miejscu.
– Berlin Zachodni stał się śródlądową wyspą 13 sierpnia 1961 roku. Miejsce, które z taką pewnością siebie prezentowało się jako „bastion wolności” i „wizytówka Zachodu”, stało się zagrożoną enklawą zamkniętą głęboko w obrębie strefy radzieckiej, dokąd można było dotrzeć tylko kilkoma trasami biegnącymi przez terytorium wschodnioniemieckie. (…) Teraz nie tylko został pozbawiony swojej roli gospodarczej, politycznej, dyplomatycznej, militarnej i kulturalnej, lecz także swojego poczucia tożsamości, swojego powojennego raison d’être. Kompozytor György Ligeti nazwał go „surrealistyczną klatką”, dziwacznym więzieniem, w którym tylko ci zamknięci są wolni – napisała Alexandra Richie w drugim tomie „Berlina. Metropolii Fausta”.
Branża mody opuściła Berlin Zachodni. Trudno było bowiem opisywać i tworzyć modę w izolacji, z dala od rynków zbytu, źródeł surowców i fabryk.

Harper’s Bazaar, Nr. 3359, listopad 1991.
Supermodelki
W 1970 roku Rico Puhlmann wyemigrował do Nowego Jorku, gdzie zrobił imponującą międzynarodową karierę. Wciąż współpracował z mediami z Europy. W marcu 1983 roku jego zdjęcie wydrukowano na okładce brytyjskiego „Vogue’a”. Pozowała Nancy DeWier.
W Museum für Fotografie znalazła się odbitka, na którym Iman, supermodelka o somalijskich korzeniach, pozuje w złotej sukni od Mary McFadden. Nieżyjąca już nowojorska projektanta eksperymentowała z tkaninami. Inspirowały ją pofałdowane chitony, szaty, które znamy dzięki starożytnym rzeźbom, przedstawiającym boginie z mitologii greckiej. Tkanina, z której wykonano strój Iman, przypomina oblewające ciało płynne złoto.
Nowatorstwo fotografii Puhlmanna wiązało się jednak z odrzuceniem posągowości i wystudiowanych póz. Iman Abdulmajid jest na zdjęciu naturalnie roześmiana i swobodnie pochylona. W latach 70. w sesjach pojawił się nieskrępowany, ekspresyjny ruch. Zaczęto podkreślać i wyrażać indywidualność oraz różnorodność, której symbolami stały się także supermodelki z lat 80. i 90.
W Berlinie pokazano czarno-biały portret Naomi Campbell. Czarująca 22-latka jest ubrana w niezobowiązujący wełniany sweter od Michaela Korsa z 1992 roku.

Na portrecie z 1988 roku widać z kolei Christy Turlington, która trzyma wielką kulę z ametystu. Z efektownego fioletowego kamienia wykonano także noszoną przez nią biżuterię artystyczną autorstwa brooklińczyka Stephena Dwecka.
Wyjątkowe jest także ujęcie przedstawiające Cindy Crawford. Supermodelka pozuje w koszuli Gianniego Versace. Wielobarwny popartowski projekt z 1991 roku jest pokryty zwielokrotnionymi Warholowskimi portretami Marilyn Monroe i Jamesa Deana. Versace uwielbiał Andy’ego Warhola. Scenografia sesji wygląda jak kulisy nagrania programu telewizyjnego. Crawford siedzi w rozkroku na włączonym telewizorze wyświetlającym jej twarz.
Rico Puhlmann często fotografował czarne supermodelki. Oprócz Campbell i Iman w pokazywanym w Berlinie archiwum znalazło się pełnopostaciowe przedstawienie Karen Alexander. Stojąca na plaży Long Island modelka ubrana jest w czarny garnitur Yves Saint Laurent Rive Gauche z 1991 roku. W tym samym roku na łamach nowojorskiego „Vogue’a” Alexander zapewniała, że z powodu rasizmu decydentów z branży mody nie ma takich samych możliwości jak białe supermodelki.

Fatalny mężczyzna
Twórczość Rica Puhlmanna, a szczególnie sesje realizowane dla magazynu „GQ”, zmieniły też sposób przedstawiania mężczyzn. Zdjęcia z 1982 roku ukazują półnagiego, umięśnionego Joey’a Gallinghouse’a. Jego skóra błyszczy w słońcu, jest mokra lub nakremowana. Opinające kąpielówki podkreślają ledwo zasłaniane części ciała. Seksowni modele z „GQ” rzadko byli uśmiechnięci. Grali raczej niedostępnych, uwodzicielskich i wyrachowanych „homme fatale”, czyli męskie wersje femme fatale. Twórczość takich fotografów jak Rico Puhlmann i Barry McKinley, a przede wszystkim Bruce Weber zmieniała modeli w przedmioty pożądania – również tego homoerotycznego. Wcześniej na zdjęciach podkreślano przede wszystkim nobliwość oraz elegancję mężczyzn.
Imponująca kariera Puhlmanna skończyła się nagle i tragicznie. Fotograf zginął w 1996 roku w katastrofie samolotu. Lecący do Paryża Boeing 747 runął do oceanu kilkanaście minut po starcie z lotniska w Nowym Jorku. Eksplozja zabiła wszystkich pasażerów i całą załogę.
Twórca pozostawił po sobie imponujące, budowane przez niemal pół wieku dziedzictwo, które można oglądać na retrospektywnej wystawie „Rico Puhlmann. Fashion Photography 50s-90s” w Museum für Fotografie w Berlinie.
Ekspozycja potrwa do 15 lutego 2026 roku.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.