Znaleziono 0 artykułów
27.10.2023

„Bimbos” jak z lat 2000. zawładnęły TikTokiem. Dlaczego to dobra wiadomość?

27.10.2023
Lisa Kudrov i ira Sorvino w filmie Romy i Michele na zjeździe absolwentów / Getty Images

„Bimbos” z lat 2000. nie miały dobrej prasy. Ale to nie one były głupie, jak sądzili niektórzy, lecz ocenianie innych przez pryzmat tego, jak wyglądają czy jakie ubrania noszą. Doskonale rozumieją to współczesne „lalunie”, które zawładnęły TikTokiem. Robią swoje – na przykład walczą z rasizmem i patriarchatem czy o prawa mniejszości – jednocześnie nie przestając być sexy, jeśli tylko mają na to ochotę.

Niemal 20 lat temu na okładce „New York Post” pojawiło się zdjęcie, na którym otoczone przez paparazzi Paris Hilton, Britney Spears i Lindsay Lohan wychodzą z ekskluzywnego hotelu i wsiadają do mercedesa. Podpis głosił: „Bimbo Summit”, „Spotkanie na szczycie laluń”. W tamtym czasie wszystkie trzy miały wielką sławę, a w mediach często przedstawiano je jako imprezowiczki – i nie traktowano tego jako komplementu. Wiele osób uważało je wówczas właśnie za „bimbo” – młode kobiety, które uznawane są za atrakcyjne, wręcz hiperkobiece, niekoniecznie inteligentne, traktujące życie jak zabawę, kochające miniówki i obfity make-up. 20 lat później powszechnie wiemy, że to nie tylko shamingujące, ale po prostu żenujące.

Na początku lat 2000. figura „bimbo”, mimo że fascynowała, nie była czymś, do czego warto było aspirować

„Bimbo” stanowiło antytezę feminizmu spod znaku „girlboss”, czyli kobiety u władzy, która skończyła uniwersytet i zdołała osiągnąć sukces w zdominowanym przez facetów świecie korporacji. – Zjawisko girlboss wypływało z feminizmu liberalnego pod względem ekonomicznym, nieinkluzywnego i wprzężonego w kapitalistyczną maszynę konsumpcjonizmu. Idea ta zakłada indywidualny wysiłek włożony w samorozwój oraz karierę zawodową, a – w konsekwencji – w niezależność przede wszystkim finansową – komentuje Marta Majchrzak, psycholożka społeczna, badaczka, właścicielka pracowni badawczej Herstories.

Gdy do głosu doszło lewicujące pokolenie zetek, dystansujące się od późnego kapitalizmu, zaczęło girlbossową retoryką krytykować za wspomniany brak inkluzywności. Za te same przewiny oberwały kręgi akademickie. Mówiono, że to tylko iluzja rozwoju, która była zarezerwowana jedynie dla nielicznych, uprzywilejowanych kobiet, gotowych utrzymać patriarchalne status quo. Dla zetek ta narracja stała się też po prostu cringe’owa.

Zetki zawłaszczają termin „bimbo”

Skoro termin „bimbo” jest przeciwieństwem „girlboss”, postanowiono go zawłaszczyć i zaproponować świeże podejście do feminizmu intersekcjonalnego, który dostrzega wielowymiarowość i różnorodność doświadczeń oraz tożsamości. Dzięki temu skuteczniej adresuje kwestie nierówności społecznych. Zetki świadomie przypinają sobie łatkę „laluni”, a nie – jak w przypadku swoich sławnych prekursorek – zostają na nią skazane. #Bimbo zawładnęły TikTokiem. Obecnie hasztag ma 2,8 miliarda (!) odsłon.

– Odbieram zjawisko „bimbo” przez pryzmat humoru, prowokacji i zabawy stereotypami. Nie traktuję go na poważnie. Dziewczyny robią sobie jaja, jednocześnie dając do myślenia innym kobietom – mówi Majchrzak. Według niej era bimboismu odrzuca narzucone niegdyś ramy. Jakie? – Jeśli będziesz zbyt seksownie się ubierać, ryzykujesz łatkę pustej i niezbyt mądrej. Jeśli nie będziesz uczestniczyć w wyścigu szczurów, nie będziesz czuć życiowego spełnienia itd. – wymienia psycholożka.

Kim są współczesne „bimbos”?

Jedną z pierwszych „bimbo z TikToka” jest Chrissy Chlapecka. Pytana, „kim jest bimbo gen Z”, odpowiada na filmiku, modulując głos: „Bimbo nie jest głupia. To znaczy trochę jest, ale nie aż tak”. Następnie wymienia postulaty: jest za dostępem do aborcji, jest sojuszniczką mniejszości etnicznych i seksualnych, wspiera inne dziewczyny. Bimbo akceptuje swoją kobiecość, czerpie z niej radość. Jej ciało ma być seksowne dla niej, a nie dla męskiego oka. „Lalunie” przypominają, że bimboism jest w nas, nawołują, by pokochać siebie, bo jesteśmy idealni_e, wystarczający_e. – Na jednym oddechu wypowiadają też hasła feministyczne i te głupawe, jak propozycja dodrukowania pieniędzy – twierdzi Marta Majchrzak. Czy możemy mówić o bimbo-tożsamości? – Dla mnie to performans. Oglądamy skecze, które zawierają kilka ziaren prawdy, ale fakty są tak podane, by się je przyjemnie oglądało – dodaje Marta Majchrzak. Bimbos wołają: „Życie jest krótkie. Zabawmy się”. Czerpią przyjemność z dnia codziennego.

Badaczka zauważa, że współczesne „lalunie” nie czują – co jest charakterystyczne dla części kobiet ze starszych pokoleń – napięcia pomiędzy chęcią wyglądania seksownie a obawą przed niepoważnym traktowaniem. Nie zastanawiają się, czy w miniówce i różowej bluzeczce niedostatecznie zadbają o swoje interesy w patriarchalnym otoczeniu. – Widzę w tym odwagę w podważaniu myślenia, że bycie seksowną jest ryzykiem – dodaje Marta Majchrzak.

Mój wygląd, moja sprawa

Krytycy i krytyczki bimboismu argumentują, że świadome przejęcie cech hiperkobiecych, które patriarchat utrwala, pomimo wykorzystywania ich na swoją korzyść, nadal odzwierciedla męskie spojrzenie. – Na TikToku dziewczyny powielają klasyczną zasadę patriarchatu: „Bądź piękna dla mężczyzn”. Owszem, bimbo tych mężczyzn wykorzystują, ale robią to, grając w grę starą jak świat, nie ma tu żadnej rewolucji. Dostosują się do systemu, który sugeruje, że od bimbos oczekuje się mniej – uważa Marta Majchrzak. Nie zmienia to faktu, że „bimbos” są subwersywną siłą. Biorą bowiem niegdyś krzywdzące mizoginistyczne stereotypy wobec kobiet i odwracają je na własną korzyść.

Mówią: Jeżeli nie podoba ci się, jaki mam głos, co robię, jak wyglądam – nic ci do tego, spadaj – Majchrzak parafrazuje ideę bimboismu. Kontynuuje: – Z moich badań na temat siostrzeństwa wynika, że kiedy performowanie kobiecości innych różni się od naszego, stajemy się mniej wspierające, życzliwe, otwarte. Bimboism każe się zastanowić, dlaczego tak postępujemy, dlaczego nie pozwalamy innym żyć po swojemu.

Zetki od przedstawicieli i przedstawicielek innych pokoleń wyróżnia większa akceptacja różnorodności. Nie bez kozery młode osoby dają sobie przestrzeń na poszukiwania tożsamościowe. Do głosu dochodzą osoby niebinarne czy transpłciowe. Bimboism może przyczyniać się do queerowej rewolucji. – Wprost werbalizuje wsparcie osób LGBT+. To istotne m.in. dla osób trans, które feminizm nie zawsze otwarcie przyjmuje – zauważa Majchrzak.

Również osoby znajdujące się poza binarnym spektrum, jak Griffin Maxwell Brooks, czerpią garściami z bimboismu. W jednym ze swoich filmików na TikToku stwierdza, że – parafrazując –jedyną zasadą bimboismu jest odzyskanie i zaakceptowanie swojego ciała w imię niezależności. Jesteś pociągająca_y i sexy na własnych warunkach.

Jeśli, koniec końców, bycie girlboss miało udowodnić cis hetero mężczyznom, że (powiększając spektrum) kobiety i osoby ze społeczności LGBT+ zawodowo i finansowo mogą osiągnąć tyle samo lub więcej niż oni, i dlatego trzeba je brać na poważnie, tak „bimbo” nikomu nic udowadniać nie chce i nie musi.

Jakub Wojtaszczyk
Proszę czekać..
Zamknij