Ta książka próbuje odpowiedzieć na pytanie, jak pokonać kryzys męskości

Wciąż mówimy o kryzysie męskości, rzadko o tym, jak go pokonać. W dobie inceli Aga Kozak i Paweł Goźliński w książce „Sztuka męskości, czyli jak nie być chu*em” pytają Andrzeja Ledera, Marcina Napiórkowskiego czy Vienia o to, jak być porządnym facetem, jak tworzyć partnerskie relacje z kobietami, jak iść z duchem czasu – w pracy i w sypialni.
W ostatnich latach nareszcie zajęliśmy się dziewczynkami, dziewczynami i kobietami. Niezliczone publikacje poświęcono podbudowaniu ich pewności siebie, nowoczesnemu wychowaniu, równościowemu traktowaniu w pracy. I dobrze. Po latach zaniedbania dziewczynkom się to należało. Dzięki temu wyrosło nowe pokolenie – bezkompromisowe, odważne, przebojowe. Chłopców, chłopaków i mężczyzn niestety w międzyczasie opuściliśmy. Uznając, że skoro do głosu nareszcie doszły wszystkie grupy marginalizowane, od kobiet począwszy, mężczyźni powinny choć na chwilę zamilknąć. I o nich powinno się milczeć, skoro to o nich i z ich perspektywy opowiadało się przecież od zawsze. Tak powstała wyrwa. Podczas gdy jedna strona zaczęła mówić o kryzysie męskości polegającym m.in. na nieumiejętności przeformułowania roli mężczyzny, z drugiej narrację przejęli incele, konfederaci, coache na czele z Andrew Tatem.
Mężczyźni nie chcą rozmawiać o męskości i nie umieją powiedzieć „Nie wiem”
O to, jak wyjść z tego impasu, wyznaczyć nowe wzorce, przeciwstawić się rosnącej znów fali mizoginii, Aga Kozak i Paweł Goźliński w książce „Sztuka męskości, czyli jak nie być chu*em” zapytali samych zainteresowanych – mężczyzn. Wcześniej jednak o potrzebę powstania takiej książki zapytali kobiety i mężczyzn. Te pierwsze ucieszyły się, chcąc podjąć dialog na temat ról genderowych, ci drudzy przestraszyli się wiążącego się z tym tematem ryzyka. Autorzy tłumaczą, że niezrozumienie potrzeby rozmowy o męskości po części wynika z tego, że dla mężczyzny jego męskość bywa zupełnie przezroczysta. Dziewczynkę od początku konfrontuje się z jej nieuchronnie nadchodzącą kobiecością i związanymi z nią rolami do wypełniania. Mężczyzna po prostu jest – człowiekiem, osobą szanowaną, przedstawicielem władzy. Jak stworzyć nową męskość w dobie jej kryzysu, skoro nikt nie chce o niej rozmawiać?
Marcin Napiórkowski, dyrektor Muzeum Historii Polski, wykładowca i autor tekstów do musicalu „1989”, tytułowego „chu*ja” rozumie jako osobę, której wydaje się, że wszystko wie, nieskłonną jednocześnie do poszerzania swojej wiedzy. Jednej z dominujących cech męskości upatruje w przymusie działania – niepotrzebnego, niekoniecznego, naddatkowego. Zwraca też uwagę na nieumiejętność powiedzenia „nie wiem”. Mężczyzna musi znać się na wszystkim – od samochodów po giełdę, pozostając jednocześnie aktywnym, działającym, sprawczym. Napiórkowski proponuje więc mężczyznom postawę odwrotną – porzucenie złudzenia nieomylności i uwolnienie się od presji działania, bo nicnierobienie często przynosi lepsze rezultaty.
Mężczyźni potrzebują pierwiastka kobiecego – i wspólnoty
Psycholog Bartłomiej Dobroczyński tłumaczy natomiast, dlaczego mężczyźni tak trudno znoszą porażki. Zwraca uwagę, że w definicję męskości wpisano jej zadaniowy charakter – mężczyzną trzeba stać się – albo i stawać – każdego dnia. Swoją męskość udowadnia się poprzez niebycie zniewieściałym, bycie silnym, niezależnym i gotowym użyć przemocy w sytuacji, która zdaniem mężczyzny tego wymaga. Ten wzorzec supersamca działa toksycznie – i na samych panów, i oczywiście na całą resztę. Jak zatem nie doprowadzić do kolejnej wojny płci (czy też jej nieustannie nie prowadzić)? Zgłębiać męskość bez zaprzeczania wartościom kobiecym, a wręcz przeciwnie – z ich afirmacją, także w sobie samym.
Marcin Poćwiardowski, psycholog, psychoterapeuta i trener wspierający mężczyzn na warsztatach, wskazuje na męską potrzebę stada, wspólnoty, dzielenia się doświadczeniami – tylko w ten sposób można przełamać męską samotność, która należy do najważniejszych powodów kryzysu męskości. Poćwiardowski namawia też mężczyzn do pracy z ciałem – poznania go, zaakceptowania, oswojenia, wskazując na oderwanie mężczyzn od cielesności, przekierowania tej sfery na kobiety. W efekcie – wbrew pozorom – mężczyźni nie rozmawiają nawet o swoich penisach.
Temat seksualności i cielesności kontynuuje lekarz Piotr Paweł Świniarski, który wskazuje na to, że mężczyźni nie dbają o zdrowie, bo uważają to za „niemęskie”. Oczekują jednak od swojego ciała, a zwłaszcza od narządów płciowych, że będą działały bez zarzutu, co znowu ma dowodzić ich „męskości”. W przeciwieństwie do kobiet, które przekazują sobie wiedzę na temat miesiączek, ciąż i porodów, faceci nie rozmawiają ze sobą o dojrzewaniu płciowym, impotencji, niepłodności czy andropauzie.
Żałoba po patriarchacie
Filozof kultury, lekarz psychiatra i psychoterapeuta psychoanalityczny Andrzej Leder w rozmowie z autorami książki zajmuje się „żałobą po mężczyźnie”, patriarchatem i mizoginią. Mężczyźni utracili „oczywistość swojego statusu”, tłumaczy Leder. Porządek, który uważali za „naturalny”, upada. Nienawiść do zmian powoduje nienawiść do tych, których za zmiany winią, na czele z kobietami. Leder sprzeciwia się jednocześnie generalizacjom w stylu „mężczyźni są ofiarami patriarchatu”, wskazując na wartość różnorodności – i wśród mężczyzn, i wśród kobiet. Przygląda się też chłopcom – w okresie dojrzewania i nastolatkom – których umiejętności społeczne są o wiele uboższe niż dziewczyn – i te deficyty wywołują napięcia.
Wtóruje mu Tomasz Sobierajski, doktor habilitowany nauk medycznych i doktor nauk humanistycznych. Z jego badań wynika, że polscy mężczyźni, inaczej niż inni przedstawiciele zachodniego świata, nie uznają za priorytet przyjaźni, wskazując na rodzinę, wiedzę, pasję i związek. Tu znów pojawia się wątek samotności mężczyzn. Z jego rozpoznań wynika też, że nastąpił rozjazd między sposobem, w jaki mężczyźni się postrzegają, a ich realną sytuacją. To jeden z przejawów kryzysu męskości czy – jak woli Sobierajski – transformacji męskości, która „wyzwala potencjał zmiany”. A jednej z przyczyn kryzysu męskości upatruje z kolei w figurze surowego ojca będącej podstawą systemu patriarchalnego – dziś ożywającej za sprawą chociażby Donalda Trumpa czy Władimira Putina – silnych, bezwzględnych, autorytarnych przywódców. Sobierajski wskazuje na konkretne sposoby na przyspieszenie transformacji męskości – elastyczne godziny pracy tak, by mężczyźni mogli w równym stopniu jak kobiety opiekować się dziećmi, urlopy tacierzyńskie, zmianę narracji na temat ojcostwa. Bez tego mężczyźni wciąż będą w sobie nosić tego surowego ojca. Potrzeba więc stworzyć alternatywny wzorzec – mężczyzn wrażliwych, nastawionych na harmonię w relacjach, a nie na sukces w pracy, nieuciekających od odpowiedzialności. „Męskość – podobnie jak kobiecość – musi być elastyczna, zdolna do ewolucji, zgodna z indywidualnymi potrzebami i możliwościami człowieka”, mówi Sobierajski.
Autorzy rozmawiają także z pastorem ewangelickim Dariuszem Zuberem, mówcą inspiracyjnym i trenerem Marcinem Capigą oraz raperem Vieniem o relacjach współczesnych mężczyzn z kobietami. Capiga wskazuje na to, że męskość długo definiowaliśmy w opozycji do kobiecości – już na etapie dzieciństwa kwalifikując zachowania świadczące o wrażliwości jako zachowania dziewczęce. Ekspert wskazuje też na wszechobecne wciąż anachroniczne modele dominującej, przemocowej męskości, które nie zdają już egzaminu, co nie znaczy, że mężczyzna powinien z siły rezygnować. Uważa, że powinien ją jednak przekuć w odwagę mówienia o emocjach. Empatię w końcu uważamy za jedną z najważniejszych cnót współczesności. Pozostaje ona jednak często w sprzeczności z performancem, którego wymagamy od mężczyzny. Ma dowieźć wynik – i w korporacji, i w domu.
Capiga podkreśla też, że dyskusja na temat męskości dopiero się zaczyna. Mężczyźni nie mieli zbyt wiele czasu, by zastanowić się nad tym, dlaczego byli, jacy byli, jacy są i jacy chcieliby być. Ta książka otwiera tę jakże potrzebną dyskusję.

Aga Kozak, Paweł Goźliński, „Sztuka męskości, czyli jak nie być chu*em”, Wydawnictwo Agora, 2025.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.