Życie młodej mamy jest pełne wyzwań. Uczę się, że dbanie o siebie to nie egoizm

Bycie młodą mamą to piękna, ale też bardzo wymagająca droga – przyznaje Agnieszka, która pierwsze dziecko urodziła w wieku 21 lat, a drugie dwa lata później. Ta nowa rola często wiąże się z mnóstwem obaw, zmęczeniem i samotnością. O wyzwaniach, przed jakimi stanęły, decydując się na rodzicielstwo w młodym wieku, opowiadają Agnieszka i Kinga. O tym, jak odnaleźć się jako młoda mama, podpowiada psycholożka Ewa Oleńkiewicz.
– Dziecko, ten mały człowiek, uczy nas życia na nowo – mówi Kinga. Pierwsze trzy miesiące macierzyństwa nie były dla niej łatwe. Dopiero po tym czasie poczuła, że zaczyna się „dogadywać” ze swoim synkiem. – Zaczęłam rozumieć jego potrzeby, minął czas kolek i problemów brzuszkowych. Kiedy dziś patrzę na jego zdjęcia z pierwszego miesiąca życia, mam przed oczami naprawdę trudny okres, do którego nie chciałabym wracać. Teraz jest pięknie – dodaje. Odkąd pamięta, marzyła, żeby zostać młodą mamą. Urodziła w grudniu 2024 roku, miała 23 lat. – Kiedy jest się młodym, życie nieustannie się zmienia: szkoła, studia, nowe mieszkania, nowe relacje. Kolejne etapy przyjmujemy naturalnie. Pojawienie się dziecka wpisuje się w ten ciąg zmian. Gdybym miała 30 lat i stałe nawyki, ułożony dzień oraz ustaloną rutynę, byłoby mi trudniej się dostosować. Poza tym bardzo wyraźnie pamiętam swoje dzieciństwo, a to sprawia, że łatwiej mogę sobie wyobrazić, co czuje moje dziecko – tłumaczy.
Młode mamy często boją się, że wszystko robią źle
Kinga starannie przygotowywała się do macierzyństwa – chodziła do szkoły rodzenia, czytała poradniki i liczne artykuły. – Z czasem zrozumiałam, że zbyt restrykcyjne porady mogą wywoływać ogromny stres. Na przykład bardzo stresowałam się, gdy podnosiłam swoje dziecko. Oglądałam filmiki fizjoterapeutów, byłam nawet u specjalisty, który pokazał mi, jak to robić – i zamiast poczuć się pewniej, zaczęłam się bać, że robię wszystko źle. Na początku obawiałam się niemal każdej czynności związanej z opieką nad synkiem. Stresowałam nawet mojego męża, powtarzając mu „uważaj!” przy każdej kąpieli. Dziś wiem, że najważniejsza jest intuicja – mówi młoda mama.
To właśnie intuicją i spokojem stara się kierować na co dzień. – Działamy w zgodzie ze sobą, ale trzymamy się podstawowych zaleceń – nie pozwalamy na kontakt z ekranami, nie kupujemy przebodźcowujących zabawek. Nade wszystko chcemy wychować syna w miłości – podkreśla Kinga.
Ich dni mają ustalony rytm. Rutyna, jak przyznaje Kinga, bardzo im pomaga. Rano, po karmieniu, krótka zabawa. Potem pierwsza drzemka, kaszka i zabawa na macie. Wspólny długi spacer i kolejna drzemka. Po południu czas na zabawę z tatą. – To oczywiście idealny dzień – takie się zdarzają, ale bywają też trudniejsze. Gdy na przykład usypianie trwa 40 minut, zamiast kawy potrzebuję po prostu zamknąć oczy i wziąć kilka głębokich wdechów – przyznaje Kinga.
Zmęczenie to nieodłączny element macierzyństwa
Bo choć macierzyństwo w młodym wieku niesie wiele radości, towarzyszy mu również zmęczenie. – Kiedyś dzieci wychowywało się w domach wielopokoleniowych i to miało ogromny sens. Więcej osób oznaczało, że opieka nad dzieckiem rozkładała się na wszystkich. Nawet jeśli dziecko jest spokojne, to umysł rodzica pracuje cały czas – trzeba przewidywać, planować, myśleć o karmieniu, drzemkach, zakupach, a także o własnym obiedzie. Na szczęście mogę liczyć na moich bliskich – zauważa Kinga.
Każdego dnia Kinga stara się znaleźć chwilę tylko dla siebie. – Uwielbiam kąpiele, to mój codzienny rytuał, mój moment – mówi Kinga i dodaje: – W połogu chodziłam sama na spacery – bez muzyki, bez podcastów – potrzebowałam ciszy, spokoju, przestrzeni na własne myśli. Teraz już jej nie potrzebuję. Kocham śmiech, a nawet płacz mojego dziecka. Synek jest częścią mojego życia. Nie „odcinam” go od naszej codzienności, np. rocznicowy wyjazd spędziliśmy razem, we troje. Czasem też po prostu zamykam się w łazience, balsamuję ciało, robię maseczkę. Po 30 minutach jestem jak nowo narodzona – opowiada.
Rzeczywistość młodej mamy jest jeszcze trudniejsza, gdy jest mamą samodzielną
– Czuję wzruszenie, a czasem niedowierzanie, że to ja je stworzyłam, że to mnie wybrały. Jestem za nie odpowiedzialna i kocham je miłością tak głęboką, że nie da się jej porównać z niczym innym. Są moim całym światem – mówi Agnieszka o swoich dzieciach.
Odkąd tylko pamięta, chciała być mamą. Pierwsze dziecko urodziła, mając 21 lat, drugie – w wieku 23 lat. – Bycie młodą mamą to piękna, ale też bardzo wymagająca droga. Trzeba bardzo szybko dorosnąć, emocjonalnie i życiowo. W moim przypadku to była nauka odpowiedzialności, organizacji i radzenia sobie z ogromnym wachlarzem emocji – nie tylko dzieci, lecz także własnych – podkreśla Agnieszka.
Piękne momenty w macierzyństwie przeplatają się z tymi trudnymi. – Jestem samodzielną mamą. Zdarza się, że odczuwam samotność. Większość decyzji podejmuję sama. Organizuję każdy dzień, każdy posiłek. Sama przeżywam każdą nieprzespaną noc i każdy ząbek – opowiada Agnieszka. – Na początku czułam, że muszę udowodnić, że sobie poradzę. Brakowało mi czasu dla siebie, przestrzeni na własny rozwój, ale jednocześnie każdy dzień z dziećmi daje mi siłę i poczucie sensu. To nie jest łatwe, ale uczy ogromnej odporności, czułości i pokory – zaznacza.
– Przeżywam z dziećmi drugie dzieciństwo. Uczą mnie zachwycać się drobnymi rzeczami. To pozwala mi zwolnić w całym pędzie dorosłego życia i być tu i teraz – mówi Agnieszka. Co, jak przyznaje, bywa nie lada wyzwaniem. – Stawiam siebie na ostatnim miejscu, ale powoli uczę się, że dbanie o siebie to nie egoizm, tylko konieczność. Wieczorami, kiedy dzieci śpią, staram się przypominać sobie, że ja też jestem ważna. Czasem robię sobie ciepłą kąpiel, maseczkę, innym razem przeczytam kilka stron książki. Takie drobne rzeczy naprawdę mnie ładują – opowiada. I dają przykład dzieciom.
Agnieszka stara się wychowywać swoje dzieci tak, jak sama chciała być wychowywana. – Często wyobrażam sobie małą siebie – z jej emocjami, lękami, potrzebami – i pytam: czego wtedy potrzebowałaś? Jak chciałabyś, żeby dorosły się do ciebie zwrócił, zareagował, jak przytulił, co wytłumaczył? I właśnie tak staram się być obecna przy swoich dzieciach. Nie tylko fizycznie, lecz także emocjonalnie. Chcę, żeby wiedziały, że ich uczucia i emocje są bardzo ważne – tłumaczy.
Młode matki niejednokrotnie mierzą się z godzeniem różnych ról, a także samotnością
Codzienność młodych matek to odkrywanie siebie w nowej roli. Trudności i zmęczenie przeplatają się z radościami i codziennymi decyzjami, które kształtują zarówno dziecko, jak i matkę.
– To zupełnie inny moment w życiu niż to, co dotąd znamy jako kobiety. W szkole, na studiach, w pracy mamy namacalne wskaźniki sukcesu. Kiedy rodzi się dziecko, lądujemy na nowej planecie, na której czasem trudno się odnaleźć – zauważa Ewa Oleńkiewicz, psycholożka specjalizująca się w tematyce macierzyństwa.
Żyjemy w czasach, w których dostęp do wiedzy jest na wyciągnięcie ręki. To jednak, jak podkreśla ekspertka, bywa zarówno zaletą, jak i poważną pułapką. – Bardzo łatwo zagubić się w poradach i przykładach, zacząć porównywać się do innych – do matek pokazujących swoją codzienność w mediach społecznościowych – i stopniowo tracić poczucie własnej wartości. Młode mamy czują presję, by za wszelką cenę udowodnić, że dadzą radę – przyznaje psycholożka.
Młode rodzicielstwo to czas, w którym kobiety szczególnie narażone są na kryzys tożsamości.
– Niekiedy zanika poczucie własnej wartości, skuteczności, sprawczości. Mały człowiek bardzo głośno komunikuje swoje potrzeby, co czasami sprawia, że mamy przestają słyszeć siebie. Pojawiają się pytania: „Czy to jeszcze ja? Czy jest tu jeszcze miejsce dla mnie? Czy to w ogóle moje życie? Kim jestem?”. Kobiety poznają siebie na nowo, doświadczają emocji, których wcześniej nie znały – często więcej złości niż dotąd. Przeżywają siebie w sposób zupełnie nowy – opowiada psycholożka.
Bardzo często ten czas młode matki przeżywają w samotności. – Są zamknięte z dzieckiem w domu od rana do wieczora, bo partner lub partnerka są w pracy. Jesteśmy pokoleniem, które wychowuje dzieci najbardziej odosobnione w historii. Brakuje wspólnoty, wielopokoleniowych rodzin, które mogłyby zaoferować wsparcie. Samotność towarzyszy młodym mamom bardzo często – tłumaczy psycholożka.
Tymczasem mamy najbardziej potrzebują wsparcia – słów otuchy, obecności, poczucia, że nie muszą podejmować wszystkich decyzji same. – Jeśli mają wsparcie wśród bliskich, warto, by umiały o nie poprosić. Jeśli nie – ogromną wartość mają grupy wsparcia, w których młode mamy bez wstydu mogą porozmawiać o tym, co przeżywają. Młode rodzicielstwo to najtrudniejszy moment w życiu kobiety, jeśli chodzi o zdrowie psychiczne. Czasem potrzebne jest wsparcie psychologa lub terapeuty. I warto po nie sięgnąć – podkreśla Ewa Oleńkiewicz.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.