
Top ten plus jeden. Przedstawiamy 11 niezwykłych kolekcji mody, w których
ważną rolę odegrały malarstwo, rzeźba, fotografia i muzyka. W oprawie niezapomnianych
pokazów.
Comme des Garçons wiosna-lato 1997

Kilka dni po tym, jak publiczność w Mediolanie doświadczyła kolektywnej euforii na widok bikini ze sznurków i logo Gucci, w Paryżu Rei Kawakubo pokazuje alternatywę dla dyktatury stylu sexy – ciała, z którego pod wpływem mody stało się coś. Coś dziwnego? Niezdrowego? Na pewno coś drażniącego oczy przyzwyczajone do oglądania ubrań, które kładą akcent na archaiczne dziś atrybuty kobiecości: biust, talia, pośladki, biodra. Kolekcja, której oficjalny tytuł brzmi: „Body Meets Dress, Dress Meets Body”, wykorzystuje efekt lupy: kawałek ubrania ulega powiększeniu, puchnie, przemieszcza się, ucieka od człowieka. Jedno ramię jest standardowe, drugie trzy razy takie, ćwiartka biodra przemieszcza się do poziomu nerek, na plecach rośnie garb, pod przeponę przepuklina, zamiast dwóch piersi są trzy, chociaż ta trzecia to może być zmiana nowotworowa. Krytycy mody potrzebują więcej czasu niż zwykle, by przetrawić, co im pokazano, odnaleźć sens i piękno w tak radykalnej modyfikacji ciała. O wiele szybciej rozszyfrowują inspirację: krynoliny, obrazy Francisa Bacona i przede wszystkim rzeźby Louise Bourgeois. Część swojej twórczości artystka nosiła, jakby to były sukienki, a wyrzeźbiony wielki fallus – torebka.
Dries Van Noten jesień-zima 2009

Pierwsza kobieta, która została premierem Wielkiej Brytanii – konserwa totalna – malarstwo Francisa Bacona zrecenzowała jednym słowem: „okropieństwo”, a samego artystę nazwała „potworem”. Pytanie, czy obrazy w ogóle widziała, jeśli tak, to co z nich sama wyczytała i jaki wpływ na jej opinię miały opłacane z budżetu państwa służby specjalne. Na szczęście w 2009 roku Margaret Thatcher jest już złym wspomnieniem, retrospektywa Francisa Bacona w Tate jest hitem, a bardzo ważny widz tej wystawy przenosi paletę malarza do prêt-à-porter. Krewetkowy róż, ochrę, mokry beż, bakłażan Dries Van Noten zderza ze sobą dokładnie tak, jak na obrazach, stara się też zachować te same proporcje.
Valentino jesień-zima 2022

Jeśli Pierpaolo Piccioli całą kolekcję szyje z dwóch kolorów, ostentacyjnie faworyzując nowy różowy, wydestylowany we współpracy z Pantone, wiadomo, że o coś tu chodzi. Można samemu spróbować odgadnąć, ale lepiej spytać autora, co ma na myśli. Głębszą refleksję, maksymalną koncentrację, skupienie na szczególe. – Gdy oglądasz album z czarno-białymi portretami, po paru stronach jesteś w stanie przewidzieć dalszy ciąg – mówi Piccioli. – Dzięki przewidywalności wchodzisz w detale: widzisz grymas, zmarszczki, tłumione emocje. O taki efekt patrzenia na modę mi chodzi – dodaje. Mniej więcej w połowie kolekcji pojawiają się „rany cięte”, pęknięcia i rozdarcia, cytat z dorobku Lucio Fontany, włosko-argentyńskiego specjalisty. – Fontana ciął swoje płótna nożem nie po to, żeby niszczyć, ale żeby osiągnąć inny wymiar sztuki – tłumaczy Piccioli.
Alexander McQueen wiosna-lato 1999

Trzynasta kolekcja McQueena, przynajmniej według oficjalnych obliczeń. Na pokaz w zamkniętej zajezdni autobusowej bardzo chce się wprosić Victoria Beckham, organizatorzy grzecznie, lecz stanowczo mówią jej: nie, dziękujemy, dla celebrytów wymyślono inne imprezy. Tematem kolekcji są uczłowieczający design ruch Art and Crafts z końca XIX wieku oraz nieodwracalne skutki wojny: blizny, amputowane kończyny, trauma. Jedna z modelek to Aimee Mullins, paraolimpijka, dla ludzi z branży no name, dlatego mało kto odgaduje, że jej drewniane buty z pokazu to protezy. Spektakl zamyka Shalom Harlow, kiedyś profesjonalna baletnica, w białej sukience na piersiach spiętej pasem. Shalom stoi na obrotowej platformie, a rozstawione symetrycznie roboty opryskują ją strumieniami seledynowej i czarnej farby. Część publiczności podejrzewa, że McQueen trawestuje finał „Jeziora łabędziego”, mniejszość widzi w tym metaforę męskiego orgazmu i/lub seksualnej przemocy. Finał z robotami zainspirowała instalacja Rebekki Horn „High Moon” – dwie zawieszone pod sufitem strzelby strzelające cieczą, która wygląda jak krew.
Jil Sander jesień-zima 2009

Na początek 17 miękkich, monochromatycznych sylwetek – esencja modernizmu, pełen szacunek dla linii estetycznej Jil Sander. Look numer 18 to delikatna asymetria na linii ramion, wciąż w duchu Jil. Tylko że zaraz po niej dostajemy biały płaszcz bez guzików, z rozcięciem po skosie niczym pognieciona szarfa Miss World i kołnierzem jak rozkwitająca magnolia. Od tego pomysłu odwrotu już nie ma, każdy kolejny projekt ucieka od geometrycznego porządku i dyktatury symetrii, z jakimi kojarzona jest Jil Sander, gdy projektuje sama. W 2009 roku robi to za nią Raf Simons, wielki fan i kolekcjoner francuskiej ceramiki z połowy XX wieku ze szczególnym uwzględnieniem twórczości Pola Chambosta. Gdy w 2012 Simons zmieni miejsce zatrudnienia, całą ceramikę sprzeda na aukcji, u Diora nie będzie się przecież powtarzać.
Raf Simons wiosna-lato 2017

Rok po rozstaniu z Diorem Simons obchodzi we Florencji 20-lecie swojej autorskiej marki. Z tej okazji Fundacja Mapplethorpe’a pozwala mu wyjąć z archiwum wszystko, na co ma ochotę i pomysł. Bardzo zdolny projektant dobrej jakości powiększenia wrzuciłby na front T-shirtu i już, wybrałby portrety celebrytów i kwiaty, z erotyką pewnie by nie ryzykował. Tymczasem Simons organizuje regularną retrospektywę Mapplethorpe’a we wszystkich składnikach męskiej mody: na koszulach w paski i kobaltowych T-shirtach, w ramach z wełnianych swetrów i pod rozpiętymi płaszczami, centralnie i na krawędzi ubrań. Zrekonstruował nawet Mapplethorpe’owski sposób noszenia ubrań bez asekuracyjnych akcesoriów, dlatego na wybiegu spodnie zjeżdżają poniżej pasa, a oversize’owe koszulki łopoczą jak sztandary.
Yves Saint Laurent jesień-zima 1965

Malarstwo Pieta Mondriana, absolwenta akademii sztuki w Amsterdamie, przeszło ekspresową ewolucję od realizmu przez fowizm, dywizjonizm, kubizm po najbardziej „jego” neoplastycyzm, czyli prostokąty w barwach podstawowych w siatce czerni i szarości. W 1965 roku Yves Saint Laurent odkrywa, że wtedy już ponad 40-letni neoplastycyzm to najbardziej wiarygodny wzór na nowoczesność w modzie. Ten wzór trzeba rozumieć tak: im prościej, tym bardziej konkretnie, precyzyjnie i dynamicznie oraz przesunięcie jednego motywu lekko w bok powoduje, że zmienia się cała historia i kompozycja. W związku z tym odkryciem do gotowej, liczącej 100 looków kolekcji na jesień YSL doszywa sześć pozornie skromnych sukienek koktajlowych o linii A z wzorami z Mondriana właśnie. Ponieważ to haute couture, prostokąty intensywnej czerwieni, żółci i niebieskiego są ręcznie zszywane, a nie nadrukowywane, cała sztuka wysokiego krawiectwa polega na tym, że widać to dopiero z bardzo, bardzo bliska.
Alexander McQueen jesień-zima 1998

Drugi raz postaram się tego już nie powtórzyć, ale przemilczeć nie mogę: w kolekcjach McQueena prawdopodobnie było już wszystko, co dziś wydaje nam się nowe, odkrywcze, teraz wynalezione. W jesieni-zimie 1998 mężczyźni wchodzą na wybieg z kobietami, główną inspiracją jest czołowa męczennica Kościoła katolickiego, na imię jej Joanna, na szatach dla współczesnych wyższych sfer nadrukowano portrety Romanowów, ulubionych męczenników prawosławnej Cerkwi. Już tyle wystarczy, by widz zwątpił, czy stać go na dialog z McQueenem, a dziecko proletariackich dzielnic Londynu nie odpuszcza, pokaz oprawia jak płótno, daje mu ramę. Na zakończenie widzowie oglądają żywe płomienie, na dzień dobry replikę obrazu Jeana Fouqueta z 1452 roku, do obejrzenia w Prado w Madrycie.
Dries Van Noten wiosna-lato 2012

Znowu zdjęcia? Tak, ale po pierwsze młodego wtedy Jamesa Reeve’a, po drugie w mniej lub bardziej skomplikowanych kolażach z XVII-wiecznymi rycinami przedstawiającymi naturę, jakiej już nie ma („zasługa” człowieka), a wszystko to podane na współczesnej wersji mody, jaką 60 lat wcześniej wymyślił wielki Cristóbal Balenciaga. Dries Van Noten nie kopiuje, nie rekonstruuje, Dries reinterpretuje – bolerka, spódnice flamenco, baskijskie koronki i kokardy. W jednej sylwetce umie ograć wątek morza, kasyna z Las Vegas i podglądanego po zachodzie słońca wielkiego blokowiska na peryferiach metropolii. Zdjęcia Reeve’a Van Noten kadruje tak, że albo pokrywają większą część materiału, albo wylewają się poza jego ramy, a wtedy to, co realistyczne, staje się abstrakcyjne.
Dior wiosna-lato 1999

W związku z wystawą „Chiny pod lupą” w Met jej kurator Andrew Bolton przepytuje w 2015 roku o fascynację Krajem Środka Johna Galliano. Cała rozmowa trafia do katalogu z wystawy, a najciekawsze fragmenty na stronę internetową „Vogue’a”. Omawiając kolekcję prêt-à-porter Diora na wiosnę 1999, Bolton wychwala mocno dygresyjny styl pracy Galliano. Większość ubrań zainspirowały mundury Mao, wodza rewolucji, inspiracja jest oczywista, ale skąd przy mundurach plisy, pyta kurator. Projektant odpowiada tonem Mariah Carey: z dorobku Mariano Fortuny’ego, hiszpańskiego malarza, który w pierwszej połowie XX wieku był też poważnym projektantem mody. A że Dior i Galliano szanują wybitnych artystów, plisy à la Fortuny powstały z najlżejszego jedwabiu, jaki można sobie tylko wymarzyć.
Yves Saint Laurent haute couture 1976

Pierre Bergé, przez chwilę partner życiowy, a do końca partner biznesowy YSL, po śmierci projektanta przyznał sobie status wyroczni w kwestiach, kto ma dość talentu, by kontynuować dzieło wielkiego Yves’a, oraz co w jego domu mody wydarzyło się naprawdę, a co jest tylko podłą plotką roznoszoną językami konkurentów. Setki razy Bergé nakłamał bezczelnie, ale nie wtedy, gdy zapewniał, że Yves uwielbiał podróżować po świecie, nie podnosząc się z kanapy w swoim paryskim salonie. Wyobraźnia oddelegowała go m.in. do Chin, Japonii i carskiej Rosji, w tym ostatnim przypadku wyprawa zaczęła się od dywagacji, co by było, gdyby car Mikołaj II ocalał, a Diagilew z zespołem nie musiał emigrować na Zachód. Kolekcja „Opéras-Ballets russes” to punkt odniesienia dla wszystkich kolekcji, których tematem jest sztuka, historia oraz kraje, których już nie ma, jeżeli w ogóle kiedyś istniały naprawdę.
Zaloguj się, aby zostawić komentarz.