Znaleziono 0 artykułów
13.11.2021

Gal Gadot: Prawdziwa Wonder Woman

13.11.2021
(Fot. Getty Images)

Była Miss Izraela, żołnierka i kaskaderka po „Wonder Woman” stała się ikoną popkultury. Gal Gadot, jedną z najlepiej opłacanych aktorek w Hollywood, można teraz oglądać w „Czerwonej nocie”, najdroższym filmie Netfliksa w historii.

W Hollywood za każde potknięcie trzeba przeprosić. Pokajać się, najlepiej publicznie, a nawet zapłakać przed kamerą. Kto nie przeprosi, pogrąża się w niebycie. Ta zasada zdaje się nie dotyczyć Gal Gadot. Gwiazda „Wonder Woman” dwa razy w ciągu ostatniego roku zaliczyła wpadkę. Na początku pandemii nagrała ze sławnymi znajomymi – Natalie Portman, Kristen Wiig, Markiem Ruffalo – nieudany cover „Imagine” Johna Lennona. „Oderwani od rzeczywistości próżniacy”, pisano o fałszujących aktorach. Gal powiedziała tylko: – Chciałam dobrze. Nie wyszło. Z jej ust nie padło: „Przepraszam”. Wydawało się, że fani jej tego nie zapomną, ale szybko się otrząsnęli.

Gdy w grudniu 2020 r. na ekrany trafiła „Wonder Woman 1984”, znów się w niej zakochali. Niedługo później ogłoszono, że Gadot zagra Kleopatrę w kolejnym filmie Patty Jenkins, reżyserki obu części „Wonder Woman”, a prywatnie najlepszej przyjaciółki aktorki. Izraelka w roli egipskiej królowej? To też nie spodobało się fanom. Ale i ten skandalik rozszedł się po kościach. A Gal dalej gra.

W przyszłym roku światło dzienne ujrzą kolejne projekty z jej udziałem. Będzie w kinie Wonder Woman, czyli Dianą Prince, Złą Królową w nowej „Królewnie Śnieżce”, legendarną aktorką Hedy Lamarr oraz Ireną Sendlerową. Póki co widzowie Netfliksa mogą kibicować innej postaci, granej przez Gadot – przebiegłej złodziejce o pseudonimie The Bishop w najdroższym filmie w historii platformy – „Czerwona nota”.

(Fot. Getty Images)

Na czym polega fenomen trzeciej na liście najlepiej zarabiających gwiazd Hollywood (ustępuje miejsca tylko Angelinie Jolie i Sofii Vergarze)? Właśnie na tym, że za nic nie przeprasza. Płynie na fali. W końcu imię „Gal” po hebrajsku oznacza „falę”.

Gal Gadot: Żołnierka, studentka, kaskaderka

Jedna z największych gwiazd Hollywood urodziła się 12 tys. km od Los Angeles, w izraelskim mieście Rosz ha-Ajin. Co prawda przypomina ono trochę Kalifornię, ale wychowują się tu raczej prawnicy i lekarze, a nie aktorzy. Gal Gadot urodziła się 30 kwietnia 1985 r. w rodzinie inżyniera i nauczycielki wuefu, która starała się, żeby obie córki – Gal i młodsza Dana – wyrosły na sportsmenki. Gal miała ku temu warunki – mierzy dziś 178 cm, ma szczupłą, ale muskularną sylwetkę, jest gibka jak akrobatka. Amerykańscy producenci podziwiają jej nieustraszoną naturę – mało która gwiazda tego formatu nie potrzebuje kaskaderki do wykonania najbardziej niebezpiecznych trików. Gadot w Hollywood zresztą jako kaskaderka zaczynała.

Najpierw jednak miała być modelką. A w każdym razie agenci ustawiali się do niej w kolejce, gdy zdobyła tytuł Miss Izraela w 2004 r. Ale nastolatka nie chciała pozować do zdjęć. Zrobiła wszystko, żeby przegrać w konkursie Miss Universum, udawała nawet, że nie zna angielskiego. Zamiast podpisywać kontrakty na kampanie reklamowe, zapisała się na uniwersytet, żeby studiować prawo i stosunki międzynarodowe. Jak każda Izraelka, odbyła też służbę wojskową, która uczyniła ją jeszcze twardszą. Właściwie już wtedy była Wonder Woman.

Gal Gadot: Żona, matka, supergwiazda

Być może nie mogłaby nią zostać na ekranie, gdyby nie Jaron Varsano. Przyszłego męża, starszego od siebie o 10 lat, Gal poznała jako dwudziestolatka. – Na bardzo dziwnej imprezie na pustyni – jak wspomina ze śmiechem. Dwa lata później, w 2008 r., byli już małżeństwem, potem zostali rodzicami. Dziś wychowują trzy córki – Almę, Mayę i Daniellę. Jaron wiedział, że największym marzeniem żony jest aktorstwo. I to nie w izraelskiej telewizji, gdzie posągowe piękności grają agentki Mossadu, tylko w kasowych przebojach made in USA. Dwa lata temu razem założyli i prowadzą firmę produkującą filmy Pilot Wave, pomagają sobie nawzajem w spełnianiu marzeń.

Z mężem (Fot. Getty Images)

Przełomem w karierze Gal był casting do „Szybkich i wściekłych” (wcześniej nie udało jej się zostać kobietą Bonda w „Quantum of Solace”). Gdy w 2009 r. jako Gisele stała się częścią jednej z najbardziej dochodowych serii filmowych w historii, było pewne, że fala poniesie ją jeszcze o wiele dalej.

 

Ale jak połączyć rozpędzoną karierę z macierzyństwem? – Jaron to najlepszy partner, jakiego mogłam sobie wymarzyć – mówi Gal o mężu, który podróżuje za nią po całym świecie, na planach filmowych opiekując się córkami. – Wiadomo, że mam poczucie winy. Jak każda matka. To jest wpisane w naszą rolę – mówi Gal na łamach „Vanity Fair”, przyznając, że kobiety zawsze są rozdarte między rodziną a pracą. Ale aktorka wie, że dla jej córek pracująca mama jest lepszym wzorem niż kura domowa. Zwłaszcza mama, która gra superbohaterkę. – Do niedawna my, kobiety, nie miałyśmy wystarczającej reprezentacji w kinie akcji. Nareszcie gramy pierwsze skrzypce – mówi Gadot, przyznając jednocześnie, że jej córki nie mają obsesji na punkcie Wonder Woman. Gdy zrzuca z kostium, Gadot jest zwyczajną mamą. Zwyczajną, czyli codziennie inną. Czasem rozśmiesza córki, czasem je przytula, zdarza jej się być surową. Daje sobie przyzwolenie na wiele nastrojów, postaw i ról. Może dlatego nikt nie każe jej się z niczego tłumaczyć. Ważniejsze niż „przepraszam” jest dla niej „dziękuję”. Codziennie rano odmawia żydowską modlitwę modeh ani, która brzmi: „Jestem wdzięczna za wszystko”.

Anna Konieczyńska
Proszę czekać..
Zamknij