Znaleziono 0 artykułów
04.07.2025

Kim są singielki z generacji Z i jak daleko im do femcelek?

04.07.2025
Czy współczesne kobiety, wychowywane na ideach kobiecej siły, niezależności i pewne własnych wartości, stoją w rozkroku między autonomią a potrzebą bliskości? (Fot. Arthur Elgort/Conde Nast via Getty Images)

W 2025 roku internet na nowo bada zjawisko femcelek – kobiet, które z własnej woli wybierają życie w celibacie, pozostając singielkami. Na TikToku i Pintereście powstał nawet estetyczny, romantyzujący #femcelcore – trend czerpiący inspiracje z muzyki Lany Del Rey i „Zaginionej dziewczyny” Davida Finchera. Powód? W czasach, gdy presja cyfrowej obecności rośnie, a relacje – również te romantyczne – przenoszą się do przestrzeni wirtualnych, przedstawicielki generacji Z zmagają się z nowymi paradoksami samotności, poszukując własnej tożsamości wśród aktualnych wzorców i oczekiwań społecznych. Wychowywane na ideach kobiecej siły, niezależności i pewne własnych wartości, stoją w rozkroku między autonomią a potrzebą bliskości. Ile rzeczywiście w tej nowej, zetkowej formie samotności (i świadomości) jest przestrzeni na przepełnione żalem singielstwo?

Przeglądając TikToka, natknęłam się na post zatytułowany „Przemyślenia 25-letniej singielki”, stworzony przez użytkowniczkę o nicku @mojemyślniki. Zuzanna napisała w nim, że woli żyć swoim samotnym, wygodnym życiem, niż na siłę tkwić w relacji, która mogłaby jej szkodzić. Podkreśliła też, że większość momentów, gdy czuje smutek z powodu samotności, wynika raczej ze społecznej presji dobierania się w pary niż z własnych potrzeb. I co najważniejsze, zapewnia: „Wszystko ze mną w porządku, po prostu jeszcze nie spotkałam osoby odpowiedniej dla siebie”. W komentarzach wtórują jej rówieśniczki, swobodnie określające się jako „wieczne singielki”. To skłoniło mnie do pytania: czy wśród tych niezależnych, samoświadomych i zdeterminowanych kobiet z pokolenia Z warto szukać femcelek, które znaliśmy do tej pory?

Femcelka vs incel – dlaczego męska narracja wyklucza kobiecą samotność?

„Femcelka” to – jedynie w teorii – żeński odpowiednik „incela”. Termin ten, jako skrót od „involuntarily celibate”, czyli „żyjący w mimowolnym celibacie”, został użyty po raz pierwszy w 1997 roku przez Kanadyjkę znaną jako Alana. Postanowiła stworzyć stronę internetową Alana’s Involuntary Celibacy Project dla tych, którzy mieli problemy z budowaniem pełnych miłości związków. Alana jednak dość szybko zdystansowała się od stworzonej przez siebie społeczności, gdy to „przyjazne miejsce” i grupa ludzi, którą wokół niego zebrała, zaczęły upajać się radykalną, mizoginistyczną przemocą. To zjawisko od lat budzi niepokój socjologów, psychologów i ekspertów w zakresie bezpieczeństwa. Jego najbardziej skrajni przedstawiciele dopuścili się przerażających czynów: od masowych strzelanin, jak ta w Kalifornii w 2014 roku, kiedy Elliot Rodger zabił sześć osób, po ataki z użyciem pojazdów, jak w Toronto w 2018 roku, gdy Alek Minassian wjechał vanem w tłum ludzi. Choć nie każdy incel jest potencjalnym przestępcą, radykalne fora często stają się przestrzenią, gdzie przemoc jest nie tylko tolerowana, ale wręcz gloryfikowana.

Ze względu na dynamikę płci związaną z seksualnością i władzą incele wypierają możliwość istnienia femcelek. Twierdzą, że to niemożliwe, aby jakakolwiek, nawet najmniej atrakcyjna kobieta mogła żyć w „mimowolnym celibacie”. Ich zdaniem femcelki są zwyczajnie zbyt wybredne. Kobiety jednak zmagają się z frustracją seksualną na innym podłożu niż mężczyźni i zupełnie inaczej tę frustrację wyładowują – zwracają ją ku sobie. Róisín Lanigan, 33-letnia irlandzka dziennikarka, w swoim materiale dla Independent stawia tezę, że „femcelka to twór związany niemal wyłącznie z estetyką i erą internetu” i że „nie możemy jej zdefiniować, ponieważ jest przede wszystkim wyrazem gustu”. „Femcelki istnieją głównie na platformach wizualnych, takich jak Instagram i TikTok, gdzie łatwo jest komunikować estetykę, która stała się synonimem terminu »femcelka«” – pisze Lanigan.

A czy na naszym młodym singielskim podwórku znajdziemy femcelki z krwi i kości? Czy to raczej skłonne do romantyzowania wszystkich obszarów swojego życia odpowiedniczki smutnych dziewczyn z Tumblra? – Myślę, że to zjawisko to rzeczywiście jest historia o bezradności – odpowiada Agata Loewe, terapeutka seksualna i psychoterapeutka. – Doszliśmy do momentu w naszej kulturze, w którym opadają pewne złudzenia i zostawiają po sobie coś na kształt otwartej rany. Z jednej strony – silna tęsknota, potrzeba bliskości, pragnienie, z drugiej – niemożność. Jakby ktoś jednocześnie nas podpalał i zalewał wodą. Taki przekaz pojawia się w mediach, ale nie zrzucałabym na nie całej winy. To raczej splot wielu wydarzeń, który doprowadza do takich zwrotów. Moim zdaniem mamy do czynienia z czymś, co można nazwać traumą transgeneracyjną. Na skutek feminizmu, przemian historycznych i wiralowo krążących informacji w naszych bańkach medialnych pojawia się coś w rodzaju odwetu. Zmierzam do tego, że dziś widzimy objaw będący konsekwencją ran zadanych pokoleniom naszych matek, sióstr, przyjaciółek. […] W takim krajobrazie wychowuje się pokolenie kobiet, które mówi „nie”. I może nawet chciałyby uwierzyć w ten gaslighting pokoleń poprzednich. Chciałyby być w związku, mieć kogoś, kto się nimi zaopiekuje, kogoś kochać, uprawiać seks z miłości – z przyjemnością i czułością. Ale to wszystko wydaje się dziś dla młodych kobiet czymś niemal nieosiągalnym.

Młode polskie singielki – kim są i czego oczekują od relacji?

Oliwia Wala, 29-letnia twórczyni internetowa, która na swoim tiktokowym profilu publikuje serię opowieści pod tytułem „Pamiętniki singielki”, podzieliła się ze mną kilkoma spostrzeżeniami na temat współczesnego „femcelstwa”. – Myślę, że młode dziewczyny nie żyją w mimowolnym celibacie dlatego, że nikt ich nie chce, ale dlatego, że nikt nie próbuje, nikt nie wkłada wysiłku. Z kolei inne (w tym ja) wybierają celibat świadomie – bo nie akceptują niczego mniej, niż same są w stanie dać sobie i innym – opowiada Oliwia. Zapytana, jak wyglądało jej podejście do relacji w przeszłości, a jak wygląda teraz, przyznaje, że sporo się zmieniło. – Moje doświadczenia są mieszane: trochę prób, trochę błędów, sporo obserwacji i coraz większa samoświadomość. Kiedyś z większą lekkością i ufnością wchodziłam w relacje, ale wiele z tych związków opierało się na nieuświadomionych schematach: potrzebie akceptacji, lęku przed samotnością czy chęci ratowania kogoś. Dziś ta samoświadomość paradoksalnie często utrudnia stworzenie relacji. Mel Robbins [amerykańska pisarka, podcasterka i ekspertka od rozwoju osobistego – przyp. red.] powiedziała kiedyś, że „większość dorosłych to ośmiolatki w dorosłych ciałachi coś w tym jest. Teraz bardziej zależy mi na prawdziwym partnerstwie niż na odgrywaniu roli partnerki – tłumaczy Oliwia i dodaje: – Zawsze słyszałam, że jestem „zbyt wybredna”. A że dużo analizuję, próbuję i dopuszczam myśl, że mogę się mylić, obniżyłam swoje standardy i związałam się z „normalnym” chłopakiem. Szybko okazało się, że problem wcale nie był we mnie. Dziś czasem spotykam się z niezrozumieniem, ale coraz częściej z ciekawością.

32-letnia Ala*, która zajmuje stanowisko menedżerskie w jednej z największych korporacji w Warszawie, mówi, że przegapiła ten „idealny moment” na zainteresowanie się związkami i dlatego wybrała zupełnie inną drogę. – Większość ludzi wchodzi w związki już w liceum czy na studiach, uczy się ich, a potem naturalnie przechodzi do kolejnych, które często kończą się stałymi relacjami i dziećmi. U mnie było inaczej. W liceum po prostu się bawiłam – opowiada. Jak się czuje jako singielka? – Kocham ten stan. Oczywiście zdarzają się chwile, kiedy łapię się na myśleniu: czy do końca życia będę sama? Czy to nie jest… tragiczne? Czasem pojawia się pytanie: czy coś jest ze mną nie tak? Czemu nie mam tej miłości jak z komedii romantycznej? Ale te myśli zazwyczaj nie zostają ze mną na długo. I za każdym razem dochodzę do tego samego wniosku: jest mi po prostu bardzo dobrze. Nie potrzebuję „wypełniacza”. Mam świetne życie, które zbudowałam na własnych zasadach. I naprawdę musiałby pojawić się ktoś wyjątkowy, żebym zechciała oddać mu swój czas, energię i uczucia.

Badania dowodzą, że pokolenie Z ma niewielkie doświadczenie w budowaniu relacji. Jak to wpłynie na naszą przyszłość?

Prowadzone na całym świecie badania socjologiczne jasno wykazują, że na nawiązywanie pierwszych relacji romantycznych decydujemy się w coraz późniejszym wieku. W efekcie pokolenie Z znacznie rzadziej wchodzi w relacje romantyczne niż wcześniejsze generacje. Zgodnie z wynikami sondażu przeprowadzonego w 2023 roku przez Survey Center on American Life aż 41 proc. dorosłych z tej grupy wiekowej nigdy nie było w związku w okresie dorastania, w przypadku milenialsów było to 31 proc., a X-ów jedynie 1 proc. Potwierdzają to również badania amerykańskiej aplikacji randkowej Hinge, które wykazały, że 44 proc. przedstawicieli generacji Z ma naprawdę niewielkie doświadczenie w randkowaniu lub nie ma go wcale. Jak to wpłynie na przyszłość naszych relacji? – Dopiero się przekonamy – mówi Agata Loewe. – W książce „Generations” [„Generations: The Real Differences Between Gen Z, Millennials, Gen X, Boomers, and Silents – and What They Mean for The Future”, Jean M. Twenge – przyp. red.] jest taki ciekawy moment, w którym autorka opisuje, że kiedyś nastoletnie ciąże budziły oburzenie, ale jednocześnie były źródłem dumy, bo przecież gwarantowały wysoki przyrost naturalny. Dziś młodzi dorośli coraz rzadziej wchodzą w związki seksualne. I to, paradoksalnie, można uznać za sukces edukatorów i edukatorek seksualnych. Ale w tym samym czasie pojawia się społeczna panika: a co z przyrostem naturalnym? Coraz więcej kobiet zadaje sobie pytanie: jak mam zdecydować się na dziecko, jeśli zwyczajnie się boję? Bo przecież decyzja o macierzyństwie wymaga poczucia bezpieczeństwa. Jeśli go nie ma trudno oczekiwać, że wybory będą inne. I może właśnie to są zdrowe decyzje. Może dobrze, że traktujemy romantyczne związki jako coś dodatkowego, a nie fundamentalnego. Że najpierw chcemy zadbać o siebie, o stabilność i bezpieczeństwo finansowe, a dopiero potem pytać: kto mógłby mi w życiu towarzyszyć? – podsumowuje seksuolożka.


*   Imię bohaterki zostało zmienione.

Przygotowując materiał, korzystałam z następujących źródeł:

Aleksandra Charzewska
  1. Styl życia
  2. Społeczeństwo
  3. Kim są singielki z generacji Z i jak daleko im do femcelek?
Proszę czekać..
Zamknij