Znaleziono 0 artykułów
09.11.2022

Elizabeth Debicki: Diana triumfuje

09.11.2022
Fot. Getty Images

„Nie dam rady” – powtarzała w myślach Elizabeth Debicki. Właśnie zgodziła się zagrać księżną Dianę w piątym sezonie hitowego „The Crown”, ale ogarnęły ją wątpliwości. Czuła, że z tą rolą wiąże się ogromna presja. Dziś jest gwiazdą serialu.

Diana, Królowa Ludzkich Serc, to w końcu ikona, wciąż uwielbiana przez miliony fanów. O tym, jak trudno zmierzyć się z jej legendą, przekonała się m.in. dwukrotnie nominowana do Oscara Naomi Watts. Zagrała Lady Di w 2013 r. Odbiór filmu „Diana” nie był pozytywny. Debicki wiedziała, że jeśli jej rola nie będzie co najmniej zbliżona jakością do gry Emmy Corrin w poprzednim sezonie „The Crown” albo kreacji Kristen Stewart w „Spencer”, publiczność i krytycy nie zostawią na niej suchej nitki. Jednak postanowiła podjąć wyzwanie. Opłaciło się – jej kreację aktorską recenzenci uznają za najjaśniejszy punkt najnowszego sezonu serialu.

Debicki w „The Crown” do złudzenia przypomina księżną Walii. A na okładce grudniowego brytyjskiego „Voguea”, z asymetryczną fryzurą i w musztardowej sukni – w porównaniu z jej wizerunkiem ekranowym – jest niemal nie do poznania. Metamorfoza to jej drugie imię. Kim jest Elizabeth Debicki, gdy zdejmuje aktorską maskę?

Elizabeth Debicki debiutowała u boku Leonarda DiCaprio

Urodziła się w 1990 r. w Paryżu. Jej matka jest Australijką o irlandzkich korzeniach, ojciec Polakiem. Rodzice Elizabeth zarabiali jako zawodowi tancerze, poznali się zresztą na scenie, podczas jednego z występów. Swoją pasją zarazili córkę – dziewczynka od najmłodszych lat trenowała balet. Zanim rozpoczęła szkołę podstawową, rodzice zdecydowali o przeprowadzce do Australii. W Melbourne Elizabeth oraz jej młodsze rodzeństwo spędzili dzieciństwo i młodość. Dlatego, choć we Francji aktorka czuje się jak w domu, w sercu jest Australijką; obywatelstwo australijskie ma w dowodzie.

W Melbourne matka Debicki, Amanda, prowadziła szkołę taneczno-artystyczną dla dzieci. Poza zajęciami z ruchu, w programie były także regularne wizyty w teatrze i operze. Dom, w którym dorastała Elizabeth, wypełniała muzyka. „Moja mama non stop ćwiczyła jakieś układy artystyczne, oglądając kasety VHS z występami Piny Bausch, w tle często słychać było afrykańskie bębny. Mnie to wszystko wydawało się normalne, ale moi przyjaciele uważali, że żyjemy jak hippisi i że nasz dom jest cool” – śmiała się podczas rozmowy z australijskim serwisem The Age.

Fot. Getty Images

Dorastała w przekonaniu, że zostanie baletnicą. Jednak, gdy skończyła 16 lat, okazało się, że na tancerkę jest za wysoka – już wtedy mierzyła 190 cm. Porzuciła więc taniec klasyczny na rzecz nowoczesnego. Wkrótce zrezygnowała jednak i z tej ścieżki, żeby związać się z aktorstwem.

Zawsze uwielbiała czytać książki i oglądać filmy, całkowicie zatracała się w losach bohaterów. „Wciąż kocham taniec i regularnie go praktykuję. To dobrze robi mi na głowę. Ale pociągały mnie też słowa”. Dlatego po szkole średniej, którą ukończyła z wyróżnieniem, rozpoczęła studia na wydziale dramatu w Victorian College of the Arts w Melbourne. Wyróżniała się pracowitością i talentem, szybko zdobyła stypendium ufundowane dla najlepszych studentów.

Fot. Getty Images

Pierwszą ważną rolę Elizabeth Debicki zagrała w ekranizacji „Wielkiego Gatsby'ego” Francisa Scotta Fitzgeralda, jej ulubionego pisarza. Za kamerą stał Baz Luhrmann, twórca „Romea i Julii”, „Mouline Rouge!”, a ostatnio „Elvisa”. Główne role grali Leonardo DiCaprio i Carey Mulligan. 23-letnia Debicki, która dopiero skończyła studia, nie mogła uwierzyć, że wystąpi obok aktorów z tak imponującym dorobkiem. A gdy już stanęła wraz z nimi na planie, śledziła wszystko, co robią – każde ich spojrzenie, każdy gest, każdy dubel. „Fascynowali mnie. To był najlepszy kurs aktorstwa, jaki mogłam przejść. Praca z takimi mistrzami to dla mnie prawdziwe błogosławieństwo” – wspominała.

W „Wielkim Gatsbym” Debicki wcieliła się w przyjaciółkę Daisy Buchanan, Jordan Baker. Za swoją charyzmatyczną grę otrzymała wyróżnienie dla najlepszej aktorki drugoplanowej podczas gali wręczenia nagród AACTA, australijskich odpowiedników Oscarów. Pierwsza rola w Hollywood zagwarantowała jej też okładkę australijskiego „Voguea”.

Fot. Getty Images

Elizabeth Debicki: „Nie chcę się nikomu przypodobać”

Ten debiut wysoko ustawił poprzeczkę. Oczywiście, że chciała dorównać w aktorstwie swoim rodakom, takim jak Nicole Kidman czy Russell Crowe. Ale pragnęła iść swoją drogą. Dlatego kolejne role wybierała z rozwagą, konsekwentnie stroniła od komercji, a nawet wyjechała z Hollywood. Wróciła do Sydney, by wystąpić w inscenizacji teatralnej „Pokojówek” Jeana Geneta. Na deskach teatru partnerowała gwiazdom – Isabelle Huppert i Cate Blanchett. Sztuka okazała się tak dużym sukcesem, że zaczęto ją wystawiać również w Nowym Jorku.

W 2015 r. Debicki wystąpiła w „Makbecie”, walczącym o Złotą Palmę w Cannes, obok Michaela Fassbendera i Marion Cotillard, a także w komedii sensacyjnej „Kryptonim U.N.C.L.E.” Guya Ritchiego (na planie tego filmu nauczyła się prowadzić). Później przyjęła rolę w poruszającym dramacie „Everest” obok Keiry Knightley i Jakea Gyllenhaal. W 2016 r. zagrała w kręconym w Szwajcarii serialu „Nocny recepcjonista” na podstawie Johna le Carrégo. Produkcja okazała się hitem, mówiono, że Elizabeth miała romans z odtwórcą roli głównej Tomem Hiddlestonem. Żadne z nich nie potwierdziło tych plotek. Po zakończeniu zdjęć Debicki nie wróciła już do Hollywood. Została w Europie, związała swoją karierę z teatrem. Razem z Markiem Strongiem i Hope Davis grała w „The Red Barn” Davida Hare'a w Teatrze Narodowym w Londynie. „Nie chcę się nikomu przypodobać, angażuję się tylko w to, co czuję” – mówiła, tłumacząc swoją decyzję.

Peter Morgan: „Na swojej liście miałem tylko jedno nazwisko: Debicki”

Jej strategia okazała się skuteczna, bo już w 2017 r. Debicki dołączyła do uniwersum Marvela. Znalazła się w obsadzie kasowych „Strażników Galaktyki vol. 2”, zagrała Ayeshę, Najwyższą Kapłankę Suwerennych. Ponownie wcieli się w nią w trzeciej części filmu. Wystąpiła także w nominowanym do Emmy dramacie „Opowieść” z Laurą Dern, thrillerze „Wdowy” Stevea McQueena, była Virginią Woolf w romansie „Vita & Virginia”.

Jako Diana w piątym sezonie The Crown /(Fot. mat. prasowe Netflix)

Niezwykle różnorodne, wyraziste role oraz świetne recenzje, jakie otrzymywała od najsurowszych krytyków, sprawiły, że talentem Elizabeth Debicki zainteresował się Peter Morgan, twórca „The Crown”. Szukał aktorki, która przejęłaby rolę Diany Spencer po doskonałej Emmie Corrin i przekonująco ukazałaby na ekranie emocje księżnej w jej czwartej dekadzie życia. W rozmowie z „Entertainment Weekly” Morgan tłumaczył, że Australijka oczarowała go swoim piorunującym magnetyzmem. Nie przeszkadzało mu, że Elizabeth, jak sama otwarcie przyznaje, kompletnie nie interesuje się brytyjską rodziną królewską i przed przystąpieniem do pracy nie oglądała ani jednego odcinka „The Crown”. „Na swojej liście miałem tylko jedno nazwisko: Debicki” – zdradził Morgan. „Nikogo innego nawet nie brałem pod uwagę. Gdyby powiedziała >>nie<<, musiałbym zmienić cały koncept serialu”. Ale powiedziała „tak”.

„Na początku odpowiedzialność trochę mnie przytłoczyła” – wyznała Elizabeth Debicki brytyjskiemu „Vogueowi”. „Jednak największą presję poczułam, gdy kręciliśmy sceny w słynnej sukience zemsty. Cholerną presję!”. Chodzi o seksowną małą czarną projektu Christiny Stambolian, którą księżna Diana miała na sobie podczas kolacji w londyńskiej Serpentine Gallery, 29 czerwca 1994 r. To właśnie tego dnia książę Karol przyznał w telewizji, że zdradzał żonę z Camillą Parker Bowles. Księżna Walii chciała pokazać światu, nie mówiąc przy tym ani słowa, że zamknęła już ten bolesny rozdział. „Tego wieczoru moda była walutą, niezwykle cenną” – zauważa Debicki.

Zdaniem aktorki historia Diany, ukazana w nowym sezonie „The Crown”, jest opowieścią o spektakularnej metamorfozie i triumfie. „Diana ewoluowała z zahukanej dziewczyny w niezwykle silną, inspirującą kobietę. Zawalczyła o to, by kontrolować narrację na swój temat, co było niezwykle trudne” – mówi Debicki. „Mam nadzieję, że udało mi się pokazać ten moment jej życia w ciekawy sposób. To był mój jedyny cel”.

O tym, jak 32-letnia Elizabeth Debicki poradziła sobie w roli księżnej Diany, można się przekonać, oglądając piąty sezon „The Crown”. Krytycy są zgodni: ten sezon należy do Debicki.

 

The Crown”, twórca: Peter Morgan, od 9 listopada na platformie Netflix

Natalia Hołownia
Proszę czekać..
Zamknij