Znaleziono 0 artykułów
13.07.2025

Jak stres i trudne emocje wpływają na naszą twarz? Widać na niej więcej, niż myślimy

13.07.2025
Fot. Arthur Elgort/Conde Nast via Getty Images

Czy stres może wpływać na zmianę rysów twarzy? Jak niewyrażone, trudne emocje przyczyniają się do powstawania bruksizmu i napięć w ciele? O tym, jak terapia manualna twarzy pomaga w walce z bólem, a także o codziennym dbaniu o zdrowie fizyczne i psychiczne rozmawiamy z Magdą Gabryś – terapeutką manualną twarzy i założycielką gabinetu Face Face Baby.

Czym tak naprawdę jest bruksizm i skąd się bierze?

Przyczyn bruksizmu jest wiele. To przede wszystkim efekt stresu, nadprodukcji kortyzolu, ale też nadużywania kofeiny, alkoholu i tytoniu oraz niezdrowego trybu życia. Zdarza się, że na jego powstawanie mają wpływ wady zgryzu czy źle przeprowadzone zabiegi stomatologiczne. Może być też wywołany nadmiernym żuciem gumy. Bruksizm często pojawia się u osób neurotycznych, mniej odpornych na stres i zamkniętych w sobie. 

Charakterystyczne objawy bruksizmu to nieświadome zgrzytanie zębami i zaciskanie ich, przeważnie w nocy. Jeśli w porę nie zareagujemy, może skutkować bólem głowy, napięciami w karku, szumami w uszach, startymi szkliwem i zębami, ale też problemami z oddychaniem i snem. U niektórych osób zmieniają się nawet rysy twarzy. 

Skoro objawów bruksizmu jest tak wiele, to z jakimi zaburzeniami można go pomylić? 

Rzeczywiście bruksizm bywa mylony z wieloma schorzeniami. Podobne objawy, jak choćby ból w żuchwie i trzaski w stawach skroniowo-żuchwowych, pojawiają się w zaburzeniu stawu skroniowo-żuchwowego. Zdarza się też, że jest diagnozowany jako napięciowy ból głowy lub nadwrażliwość zębów, które przez ścieranie się szkliwa stają się wyjątkowo wrażliwe. Z kolei przez nocne zaburzenia oddychania łatwo go pomylić z bezdechem sennym. Bruksizm często rozpoznaje się dopiero wtedy, kiedy partner lub partnerka usłyszą w nocy nieprzyjemny dźwięk zgrzytania. 

Co można wyczytać z twarzy osób, które z problemem bruksizmu przychodzą do twojego gabinetu?

Bardzo często widzę na nich ukryte emocje – takie jak gniew, smutek, lęk czy złość. Ich tłumienie prowadzi do napięć, szczególnie w mięśniach mimicznych i żucia. W trakcie terapii manualnej twarzy zdarza się, że pojawiają się wspomnienia, które się z nimi wiążą. W takich przypadkach praca z ciałem ułatwia dostęp do nich i wspiera ich integrację. 

Wiele osób używa sformułowania „masaż twarzy” w kontekście terapii manualnej, a to znacznie więcej. Jest ona przede wszystkim pracą z układem nerwowym, ale też mięśniowym i powięziowym twarzy, żuchwy, głowy, szyi i barków, a więc miejsc, w których najczęściej gromadzą się nasze napięcia. Nie chodzi tu tylko o relaks czy poprawę wyglądu, ale o ulgę w bólu i lepsze samopoczucie.

Jak wygląda taka sesja terapii manualnej na bruksizm? Czy jest bolesna?

Zawsze zaczynam od rozmowy, bo każda osoba, a co za tym idzie – twarz, ma inną historię. W terapii używam delikatnych, ale głębokich technik punktów spustowych, także wewnątrz jamy ustnej. Skupiam się przede wszystkim na mięśniach grupy żwaczowej, ale pracuję też z innymi partiami i staram się opracować całą twarz. Nie zawsze jest to „miłe” – szczególnie jeśli mięśnie są bardzo napięte – ale nie powinno boleć. 

Po takiej terapii widać zmianę w wyglądzie naszej twarzy?

Nie jest ona zabiegiem chirurgicznym, więc nie widać po niej spektakularnej zmiany, ale kiedy patrzysz w lustro, widzisz, że coś „wróciło” – jakby twoja twarz była bardziej… twoja. Jakby zrobiło się w niej więcej miejsca. Często klienci mówią potem: „Wow, ile mam teraz przestrzeni w twarzy!”. Zauważają też, że poprawia się ich komfort mówienia, śpiewania. To przede wszystkim aktorzy, wokaliści – osoby, które intensywnie „używają” twarzy zawodowo.

Kto najczęściej przychodzi do gabinetu z problemem bruksizmu?

Dużo osób z branż artystycznych – aktorzy, wokaliści, tancerze. Ale też przedsiębiorcy – ludzie z własnymi firmami, którzy są świadomi tego, co im dolega, i szukają narzędzi do redukcji stresu.

Nie ma dokładnych informacji, które wskazują, ile osób zmaga się dziś z bruksizmem, bo wiele z nich nie łączy swoich dolegliwości z tym schorzeniem. Pewne jest jednak, że liczba osób mierzących się z nim rośnie z roku na rok, a w moim gabinecie szczególnie było to widoczne po wybuchu pandemii COVID-19 i pełnoskalowej rosyjskiej inwazji na Ukrainę.  

Czy wystarczy jedna sesja, żeby poczuć ulgę?

Czasem tak – szczególnie przy silnym napięciu żwaczy. Ale polecałabym cykl 3-4 spotkań w odstępach tygodniowych. Wtedy widać i czuć głębsze efekty – nie tylko w twarzy, lecz także w postawie ciała, w samopoczuciu. W przypadku bruksizmu kluczowa jest też autoterapia, więc podczas spotkania pokazuję klientkom i klientom (choć tych jest znacznie mniej), jak pracować z twarzą i ciałem samodzielnie, jak rozluźniać żuchwę i ćwiczyć oddech. Najlepiej rozpocząć od tych kilku spotkań, a potem przychodzić raz w miesiącu, żeby utrzymać efekty i przeciwdziałać nawrotom.

Piszesz pracę naukową właśnie na temat bruksizmu. Jak to się właściwie stało, że zaczęłaś interesować się tym tematem?

Przychodziły do mnie osoby zestresowane, pospinane. Leżały na stole, czuły się bezpiecznie i zaczynały mówić – czasem o bardzo trudnych rzeczach. Zrozumiałam, że to nie tylko praca z ciałem, lecz także forma wsparcia psychicznego. Napięcia emocjonalne mają swoje konkretne lokalizacje w twarzy, a dziś coraz więcej osób cierpi na dolegliwości psychosomatyczne. Zaczęłam się dokształcać, żeby podejść do tego tematu głębiej. Kończę psychologię i prowadzę badania nad zależnością między bruksizmem a stresem, cechami osobowości, neurotycznością. 

Bruksizm bardzo długo uważany był głównie za problem stomatologiczny. W badaniach, na których się opieram, wyraźnie widać, że nasilenie trudnych emocji może wpływać na funkcjonowanie ośrodkowego układu nerwowego i prowadzić do nieświadomego napięcia mięśniowego w twarzy i ciele. 

Niektórzy sięgają po inne rozwiązania na bruksizm, jak choćby po botoks. Czy nie jest on jednak trochę ucieczką od problemu? Działa „instant”, ale to tak, jakby wziąć tabletkę na ból głowy, ale nie pić wody przez cały dzień.

Tak, botoks, czyli toksyna botulinowa, wstrzykiwany w mięśnie żwaczy jest dość popularny. Nie jestem mu przeciwna, bo daje szybką ulgę w bólu, ale nie rozwiązuje problemu, tylko leczy objawy. Terapia manualna też nie pomaga od razu, ale uczy nasze ciało i twarz funkcjonować inaczej. Łącząc ją z ruchem, dietą, automasażem, można pracować z przyczyną napięć, nie tylko z ich skutkiem.

A co z domowymi narzędziami w terapii bruksizmu?

Można stosować szynę relaksacyjną, czyli specjalnie dopasowane nakładki, które zakłada się na zęby na noc. Chronią je przed ścieraniem i uszkodzeniami, zmniejszają napięcie mięśni żucia, odciążają stawy skroniowo-żuchwowe. Takie nakładki można znaleźć w internecie, ale polecam skonsultować się ze specjalistą – stomatologiem.

Wsparciem mogą być też tejpy, które delikatnie „unoszą” skórę, by poprawić przepływ limfy i rozluźnić napięcia. Pomagają w procesach regeneracyjnych i relaksacyjnych. Są też świetnym uzupełnieniem automasaży.

Jak w kontekście bruksizmu powinniśmy dbać o zdrowie na co dzień? Co jest kluczowe?

Na pewno aktywność fizyczna – najlepiej taka, którą lubimy. Chodzi o to, by nie zmuszać się do treningów, które nas męczą psychicznie. Na przykład crossfit może nie być dla każdego, bo wymaga dużego wysiłku i może wzmagać zaciskanie zębów. Ja polecam pływanie, tenis, jogę – coś, co daje nam przyjemność. 

Ważny jest też sen. Warto stworzyć sobie rytuały, które pomagają zasnąć. Zaciemniony pokój, olejki eteryczne w dyfuzorze, książka przed snem – taki rytuał działa nie tylko na dzieci, lecz także na dorosłych. Polecam też kąpiele, również te leśne, i automasaże twarzy, głowy, ciała. 

Co dają nam spacery i kontakt z naturą?

Mówi się, że „sitting is the new smoking”. Nawet jeśli ktoś ćwiczy godzinę dziennie, to i tak przeważnie siedzi przez resztę dnia w pracy. Do tego dochodzi przebodźcowanie – ekrany, scrollowanie, brak kontaktu z ciałem, zmysłami. Sama długo spacerowałam, słuchając audiobooków lub podcastów, ale w pewnym momencie uświadomiłam sobie, że tracę kontakt z naturą, z moim psem, z samą sobą. Równie ważny jest kontakt z drugim człowiekiem – zdrowe relacje są kluczowe w regulowaniu naszych emocji. 

A jeśli chodzi o dietę?

To, co jemy i pijemy, ma naprawdę duży wpływ na nasz organizm. Sama przypominam moim klientkom i klientom, jak ważne są odpowiednie nawodnienie i dieta śródziemnomorska – czujemy się po nich lepiej, mamy więcej energii i łatwiej znosimy stres. Warto ograniczyć picie kawy, ale też zrezygnować z alkoholu i papierosów, które zamiast rozluźnienia powodują napięcia w naszym ciele i zaburzają sen.

Co poradziłabyś na początek osobie, która czuje napięcie i ból w twarzy, ale nie wie, co z tym zrobić? Od czego zacząć?

Żeby zaczęła od siebie. Może to być krótki automasaż, spacer, delikatne ćwiczenie z oddechem, może spotkanie z terapeutą. Bruksizm ma pochodzenie psychosomatyczne, warto więc słuchać swojego ciała. Może to być początek większej zmiany – w ciele, w emocjach, w życiu

Kaja Werbanowska
  1. Styl życia
  2. Psychologia
  3. Jak stres i trudne emocje wpływają na naszą twarz? Widać na niej więcej, niż myślimy
Proszę czekać..
Zamknij